Odwiedził mnie wczoraj Miłosz Biedrzycki i przy okazji tej wizyty, wręczył mi swoją najnowsza książkę, wydaną WBPiCAK w Poznaniu. A ja po wyjściu gościa otwarłem "Życie równikowe" i od razu trafiłem na wiersz pt. "Balkantanz". Tekst ten znałem wcześniej (tom zawiera publikowane już utwory, ułożone "na nowo" przez Anne Kałużę oraz całkiem nowe wiersze), ale wydał mi się on bardzo a propos jutrzejszej rocznicy...
Miłosz Biedrzycki
Balkantanz
czerwone i pulsujące jądro światła
ciemne i wilgotne skórzane korytarze
poziomo przelatują z wyciem tnącym uszy
stalowe skorupy: figlarne potomstwo
powietrznych podróżników startujących z moździerzy.
spotkanie: skorupy i miękkie mięso
krótka przechadzka przez ciało, to tu
to tam, żłobienie czerwonych korytarzy,
w końcu wyjście, na przykład, przez plecy
przy wtórze entuzjastycznej fontanny podrobów.
tylko szaleniec robi dzieci w takim czasie.
mój tata był szaleńcem, którego nie zobaczę.
najboleśniejszym z dziesięciominutowych
wspomnień mojej matki.
już nie żyje. ja żyję.
patrzę na świat przez oknopępek mojej matki.
kiedy dorosnę będę jak mój tata.
świat jest szeroki, piękny, biały
tyle domów niestrzaskanych, jeszcze.
uniwersalne :-)
OdpowiedzUsuńI w jakiś sposób ciągle aktualne...
OdpowiedzUsuń