William Carlos Williams
Dzień wyborów
Ciepłe słońce, ciche powietrze
stary człowiek siedzi
w drzwiach
zniszczonego domu -
z deskami na oknach
zaprawą wypadającą
spomiędzy kamieni
i głaszcze po głowie
łaciatego psa
[przekład Krystyny Dąbrowskiej, Literatura na Świecie, nr 1-2/2009, str.60]
Doskonaly wiersz! Ja chyba zawsze będę mocno cenil sobie Williamsa...
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi jednak co mgr Dominik Borowski napisałby o podmiocie lirycznym wierszy Williamsa ;))
OdpowiedzUsuńNo tak, Krzysiek uzyl niedawno b. słusznie określenia - Mombasa... Wiec jeden z tych klonow z Mombasy, o którym tu piszesz, napisalby pewnie, ze Williams obserwuje kurczaki i lsniace taczki, bo to goście z Andromedy etc.
OdpowiedzUsuńTo ja sobie posłucham Corellego... (Op. 6, I Musici)
OdpowiedzUsuń