W Działoszycach byłem ostatnio chyba z 12 lat temu, kiedy podczas pracy nad Niewinnym okiem fotografowałem ruiny tutejszej synagogi, a potem może raz czy dwa przejeżdżałem przez to miasteczko, ale bez postoju.
A teraz, ledwo zrobiłem pierwsze zdjęcie, podchodzi do mnie pan zielonej kurtce z fryzurą à la Janusz Laskowski (tyle, że to brunet, a nie blondyn) i pyta co fotografuję. Odpowiadam, że domy.
Słuchaj - wyciąga z kieszeni rękę, wskazując nią kierunek - skręć teraz w prawo i idź do tamtej bramy, a tam w podwórku jest oszklone takie coś, gdzie Żydki przyjeżdżają i się modlą, mówię ci, musisz to zobaczyć.
No dobra, idę do wskazanej bramy, wchodzę na wewnętrzne podwórko i przypominam sobie, że przecież 12 lat temu też tutaj dotarłem, tyle że oficyna po lewej stronie - obecnie z zawalonym dachem - była jeszcze zamieszkana. Wszędzie mnóstwo walających się śmieci po produktach z Biedronki, "oszklone takie coś" to chyba oficyna po prawej stronie, ale nie wygląda ona na dom modlitwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Żeby zamieścić komentarz, trzeba się po prostu zalogować na googlu i przedstawić.