wtorek, 14 stycznia 2014

PRZYCHODY I ROZCHODY

Douglas Dunn

PRZYCHODY I ROZCHODY

Najgorsze plotki roznoszą śmieciarze.
Listonosze opowiadają znajomym, jak mało
Przychodzi do nas listów, same urzędowe koperty,
Blankiety do piłkarskiego totka, reklamy odżywek dla dzieci,
Sprośne pocztówki z Blackpool i Brid.

Ale śmieciarze głoszą inne historie.
Udając, że tam, gdzie mieszkają nie jest tak źle jak tu
Opowiadają żonom, że cale nasze śmiecie,
To obierki, i torebki po ziemniaczanych chrupkach,
Puszki po fasolce, butelki po tanim winie i zatłuszczone frytkami gazety.

W ciemnych zaułkach wśród pojemników na śmiecie koty toczy robactwo;
W wychodkach bez drzwi widać podcierające się staruszki;
Zapach odchodzi płatami od powietrza, jak niewidoczna sadza;
Stygną kondony, pamiątki po ognistych zimowych ruchankach;
I na kawałki rozpada się lśniące pismo z panienkami,
Przy których nocą chłopcy walą konia wśród wygłodniałych kotów.

Listonosze widzą nas od przodu, naszą biedę i rachunki,
Świadectwo, że ktoś nami zarządza.
Śmieciarze, o przekrwionych od dźwigania oczach i szarzy jak popiół,
Patrzą na nas od tyłu, od tej nie malowanej strony,
Do której nie dopuszczamy dzieci, strasząc je psami i chorobą.

W poniedziałek od rana peszy nas
Szuranie ich butów, gdy usuwają resztki pożywienia
I dobytku, czerpiąc o nas wiedzę z naszych chudych
Śmieci, i odpadków pozostawionych nocą przez ukradkowych gości,
Niesłusznie uważając, że różnimy się od nich.

[wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Douglas Dunn Wyprowadzka z Terry Street, Fort Legnica '99, str. 22-23]

Ten piękny wiersz Douglsa Dunna skojarzył mi się ze zdjęciami Błażeja Marczaka, chociaż topograficzne realia Terry Street (to także tytuł angielskiej książki Dunna z 1969 roku) odnoszą się do miasta Hull, gdzie poeta wtedy pracował jako bibliotekarz. No i też terraced hauses w Aberdeen (ze względu na wykorzystanie granitu jako budulca, miasto to nazywane jest też Granite City albo Silver City, a także... Grey City) różnią się wyraźnie od tych klasycznych ceglanych, typowych dla Środkowej Anglii. Wspomniany tom wierszy Dunna postrzegany jest przez krytykę, jako przełomowy dla angielskiej poezji ze względu na podjętą w nim banalną tematykę "życia codziennego" (a więc, żadne tam "dążenie do ponadprzeciętnego kształtowania formy" - jak to ujmuje pewien rodzimy specjalista od malarskiej techniki "grzęznącego pędzla" - tylko real i konkret!). Wiersze z Terry Street pojawiły się najpierw (1968) w słynnym London Magzine, a rok później jako regularna książka, wydana przez oficynę Faber & Faber.



Szperając w sieci natknąłem się też edycję tego tomu ze zdjęciami... Roberta Whitakera, znanego zapewne części czytelników odwiedzających hiperrealizm z fotografii muzyków angielskiej sceny muzycznej z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Whitaker sfotografował Terry Street w roku 1968 i materiał ten towarzyszył wspomnianej publikacji w London MagazineJohn Osborne, mieszkający w Hull wykładowca amerykanistyki na tamtejszym uniwersytecie oraz wydawca artystycznego pisma te Noire (1985-1995), natknął się na początku lat dziewięćdziesiątych na numer wspomnianego magazynu i postanowił upublicznić w całości zrejestrowany wtedy materiał. W roku 1994 ukazał się specjalny numer te Noire, w którym osiemnastu wierszom Dunna towarzyszyło sześćdziesiąt zdjęć Whitakera. 



Dwa lata później ujrzała też światło dzienne osobna książka, której zdjęcia (skany?) wklejam poniżej ściągnięte za pomocą metody print screen z serwisu Flickr.







poniedziałek, 13 stycznia 2014

Błażej Marczak "The Grey City"


Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Z Błażejem zgadaliśmy się przez Facebooka jakiś czas temu (jeszcze jeden z kontaktów, który powstrzymuje mnie od wymiksowania się z tego "portalu społecznościowego"). A podczas ostatniego długiego weekendu (Trzej Królowie z przyległościami) oglądnąłem sobie uważnie jego stronę i znalazłem tam kapitalne miejskie zdjęcia z realizowanej przez niego serii The Grey City


 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Projekt dotyczy Aberdeen w północno-wschodniej Szkocji, miasta - jak napisał mi autor - sporych kontrastów, także na płaszczyźnie społecznej (największe w Wielkiej Brytanii rozwarstwienie dochodów), co oczywiście przekłada się na wygląd tego terenu. Ponieważ przedsięwzięcie jest w trakcie realizacji, więc nie wszystkie otagowane fotografie na autorskiej stronie, znajdą się w finalnym zestawie oraz zamierzonej publikacji (podobnie jak zdjęcia, które z tego zasobu sam teraz wybrałem). 


 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

Ale już na tym etapie widać, że jest to świadomie prowadzona seria, kadry nie tylko atrakcyjnie się prezentują (niezła kultura wizualna, czego należy pogratulować autorowi), ale też zwraca on uwagę na to, jak znaczą czy też, jak jak mogą znaczyć. Co wcale tak często się nie zdarza.
A więc jest dobrze, bardzo dobrze!


 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

 Błażej Marczak, z serii The Grey City, Aberdeen, Scotland.

sobota, 11 stycznia 2014

WSZECHŚWIATOWE

WSZECHŚWIATOWE (fragment nieznanego poematu prozą
O. Romana Aleksandra Soczewki OFMConv)

Używając pojęcia „Żyd” św. Maksymilian stosuje synonimy.
Niektóre z nich są oryginalne, a nawet dowcipne.
I tak Żyd u o. Maksymiliana to: „Żydek”, „Żydówka”, „Żydóweczka”, „facet Mojżeszowego wyznania”, „syjonista”, „rabin”, „syn Izraela”, „czytelnik żargonowej gazety”, „faryzeusz”, „czytelnik w języku hebrajskim”, „Izraelita”, „pan z lekkim garbem na nosie".
Używa też pojęć ogólnych, jak „żydostwo” lub „sprawa żydowska”.

Nazwy wzbogaca często epitetami, w większości wypadków pozytywnymi.
I tak wiele razy pisze o „Żydzie poczciwym”.
Jest to zresztą ulubiony epitet o. Maksymiliana.
„Poczciwą duszą” jest ksiądz Trzeciak, „spotkał poczciwego murzyna”, „poczciwego komendanta policji, „kleryk - to poczciwa dusza z kościami”, „jest też poczciwy kapitan”, „poczciwy br. Hieronim” itd.

A oto jeszcze inne epitety tyczące Żydów: „zabłąkany”, „cywilizowany”, „nawrócony” (wiele razy o Ratisbonncie), „wychowany w judaizmie”, „bez pejsów”, „naród wybrany przez Boga", „inteligentny”, „tajemniczy”, „podstępny”, „nieznany”, „nienawidzący”, „okrutna klika”.
Żydostwo natomiast nosi epitet: „wszechświatowe”.

[O. Roman Aleksander Soczewka OFMConv Żydzi i masoni w "Pismach" i "Konferencjach" św. Maksymiliana Kolbego, http://www.harmeze.franciszkanie.pl/index1.php?zm=146, dostęp 17:09 2014-01-10]

Dwa przypisy do poematu O. Soczewki:.
1. Ksiądz Trzeciak poczciwa dusza”, to ks. prałat dr Stanisław Trzeciak, przedwojenny proboszcz parafii św. Antoniego Padewskiego w Warszawie, zajadły antysemita pisujący regularnie do Małego Dziennika, pisma którego O. Maksymilina Kolbe był wydawcą. 
2. Alfons Ratisbonne był żydowskim bankierem, który po otrzymaniu medalika z wizerunkiem NMP, 20 stycznia 1842 roku w kościele św. Andrzeja w Rzymie dokonał niespodziewanej konwersji. 

piątek, 10 stycznia 2014

itp.

itp. (nieznany wiersz komentatora
„portalu poświęconego” fronda.pl)

Wiadomo, że krematorium było obsługiwane
przez Sonderkommando. Oni wiedzieliby

o takiej sprawie. Są pewne przecieki
że spalenie ciała Świętego okazało się

bezskuteczne i został zakopany na terenie
obozu. Z uwagi na fakt, że Św. Maksymilian

jest znienawidzony przez przedstawicieli
pewnego narodu, informacja o miejscu

jego pochówku jest utajona. Żydzi
z obozu urządzili muzeum i dobrze pilnują

żeby czasem nikt tam nie kopał (bo
prochy więźniów itp.).

[http://www.fronda.pl/blogi/najlepsze-pastwiska-sa-w-cova-da-iria/cialo-sw-maksymiliana-nie-uleglo-spaleniu,37101.html, dostęp 08:25 2014-01-10]

czwartek, 9 stycznia 2014

МАРТИРОЛOГ ЕВРЕЙСКОЙ КУЛЬТУРЫ В МУЗЕЕ МАРКА ШАГАЛА


Aleksiej Matiuszonok - nasz cicerone z Instytutu Polskiego w Mińsku podczas pobytu w Białorusi w lutym 2012 (pojechaliśmy tam razem z Adamem Mazurem) - podesłał mi niedawno rocznik Muzeum Marka Chagalla w Witebsku, gdzie miała miejsce prezentacja projektu Niewinne oko nie istnieje. No i we wspomnianym wydawnictwie ukazał się obszerny artykuł o wystawie i projekcie, którego skany wklejam poniżej. 
Jakoś dobrze wspominam ten pobyt w Witebsku, a szczególnie konferencję prasową przed wernisażem, podczas której zadawano bardzo rzeczowe i sensowne pytania... I też wizytę w tamtejszym Muzeum Sztuki, gdzie mają kapitalną kolekcję obrazów Jehudy Pena, nauczyciela Chagalla.




środa, 8 stycznia 2014

"Ślady" Wojciecha Prażmowskiego

w MCK w Krakowie na zbiorowej wystawie Pamięć. Rejestry i terytoria. To zupełnie nowy cykl z 2013 roku, o którego istnieniu nie miałem pojęcia, tym bardziej więc byłem zaskoczony, dodatkowo jak najbardziej in plus.


Teraz jestem trochę w kropce, bo reprodukcje zamieszczone w katalogu nie oddają do końca, tego co można oglądać na wystawie. Po pierwsze zdjęcia mają rozmiary 52,5x44cm (czyli nie jest to nawet dziesięciokrotne powiększenie klatki z Mamiy RB67, a więc nie siada plastyka obrazu). Po drugie, a właściwie to po pierwsze, prezentowanym w MCK-u wydrukom wykadrowano negatywową ramkę (arcysłuszna decyzja!), więc bez tej "fotogenicznej żałoby", obrazy mówią całkowicie własnym głosem. I chociaż mamy przed oczami całkiem konkretne miejsca, to jednocześnie i fajnie ujawnia się w tych kadrach abstrakcyjny charakter ich kompozycji.

Co oglądamy?
Strona lewa, lewy kadr od góry: Drohobycz, Miasto Schulza.
Strona lewa, prawy kadr od góry: Breslau, Dom Clary Sachs.
Strona lewa, lewy kadr od dołu: Wilno, Dom mojej Mamy.
Strona lewa, prawy kadr od dołu: Wilno, Dom Miłosza.
Strona prawa: Lwów, Dom Herberta.

Jak już wspomniałem na wstępie, najnowsza seria Prażmowskiego (właściwie mogę przecież napisać "Wojtka") mocno mnie zaskoczyła, bo po cyklu Miłosz.Tutejszy spodziewałem się już... tylko gorszych rzeczy. A tu kapitalny zapis, artysta w świetnej formie, idealnie trafiający w kadr i temat. Chapeau bas!

wtorek, 7 stycznia 2014

Delicious and Refreshing

I może też... Ten miód jest wyborny, chociaż pali gardło.

Martin Buday, z serii Blandscape, 2003


Bo właśnie powyższe zdjęcie Martina Buday'a, ale także inne z cylu Blandscape oraz również te z kolejnej serii o nazwie Stay Golden (oczywiście nie wszystkie), kojarzą mi się z wierszem Johna Ashberego Śnią tylko o Ameryce”.

John Asbery

„Śnią tylko o Ameryce”

Śnią tylko o Ameryce
Żeby się zgubić pośród trzynastu milionów słupów trawy:
„Ten miód jest wyborny
C h o c i a ż   pa l i   g a r d ł o”.

I chowając się przed mrokiem po stodołach
Potrafią już być dorośli
I popielniczkę mordercy łatwiej można...
Jezioro - liliowa kostka.

On w prawej ręce trzyma klucz.
Pozwól prosi kusząco.
Ma lat trzydzieści.
To było zanim

Przebyliśmy autem setki mil
Nocą wśród mleczy.
Gdy głowa bolała go bardziej
Stawaliśmy przy stacji benzynowej z drutu.

Później obchodziły go już tylko znaki.
Czy znakiem było cygaro?
A klucz?
Wszedł z trudem do sypialni.

Nie złamałbym nogi, gdybym nie wpadł
Na stół w gościnnym. Jak to jest znowu być
Obok łóżka? Nic nie da się zrobić
By nas wybawić, tylko czekać tej grozie.

I jestem zgubiony bez ciebie”.

[wiersz w przekładzie Piotra Sommera z książki: Piotr Sommer Artykuły pochodzenia zagranicznego, Wydawnictwo Marabut, Gdańsk 1996, str. 249]

I trochę a propos przyszło mi też do głowy jedno zdjęcie Stephena Shore'a z jego Uncammon Places, które znalazłem w sieci w wersji unplagged (jest to najprawdopodobniej skan stykówki 8x10"):

Stephen Shore, West 9th Avenue, Amarillo, Texas, October 2, 1974

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Braddock

Jak wyczytałem z sieci za pośrednictwem doktora Googla, Bradddock to wschodnie przedmieścia Pittsburgha. W roku 1876 Andrew Cornegie wybudował tu pierwszą stalownię (Edgar Thomson Steel Works), która wykorzystywała do produkcji stali metodę Henry Bessmera. Przemysł stalowy w Pittsburghu splajtował na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, ale zanim to nastąpiło, w roku 1948 - czyli w czasie, gdy miejsce to nazywane było jeszcze Smoky Town - mój ulubiony fotograf Todd Webb wykonał poniższe zdjęcie.

Todd Webb, Looking toward Pittsburg, 1948 [skan z albumu: Roy Stryker: U.S.A., 1943-1950, the University of Texas Press, Austin 1983, str. 98]

Już kiedyś wklejałem tę fotografię (dwukrotnie zresztą), ale myślę, że teraz skan jest lepszy (lepiej opracowany), no i robię to dla porównania z innymi rejestracjami tego terenu.

Ed Panar, z serii Back East (2001-1013)

To zdjęcie też już gościło na hiperrealizmie. Inna perspektywa (autor foty stoi na wiadukcie drogi 30), ale miejsce to samo. Tak w ogóle, to mieszkający w Pittsburghu Ed Panar jest bardzo fajnym fotografem.

Andrew Borowiec, Braddock from Route 30, Pennsylvania, 2012

No i Andrew Borowiec (także jeden z moich ulubionych amerykańskich fotografów), zdjęcie z serii Lincoln Highway Pt. 1 (NY-IL), która jakiś czas temu pojawiła się na jego stronie
Ciekawe czy dałoby się powtórzyć kadr Webba? Tzn. czy to miejsce (wzgórze? wiadukt? jakaś wieża?) jest nadal dostępne? Bo w powyższym zestawieniu (pomijając "malownicze" dymy i hutnicze wyziewy) jest to najfajniesza perspektywa.

W google street view fotografowana okolica wygląda tak:


niedziela, 5 stycznia 2014

GLUTEN

GLUTEN (nieznany wiersz dietetyczny
Moniki Strzępki i Pawła Demirskiego)

Je tylko tłuszcz i mięso, głównie boczek.
Żadnych warzyw. Obserwujemy go
przez lata, ciągle na tej diecie, dobrze się czuje,
świetnie wygląda.

Przestałam jeść gluten, potem przeszłam na dietę
tłuszczowo-mięsną. Nie liczę kalorii, jem, kiedy chcę,
i tyle, ile potrzebuję. Ciśnienie spadło,
ustąpiły bóle stawów, schudłam 10 kilo.

Nie jem pieczywa,
nie jem węglowodanów,
jem za to sporo ryb.
Schudłem 20 kilo.

[źródło: http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1564151,2,strzepka-i-demirski-o-nowym-spektaklu-o-dietach.read#ixzz2pVvHcZfO, dostęp: 10:30 2014-01-05]

piątek, 3 stycznia 2014

Smutek gasnącego dnia



Łukasz Korolkiewicz, Zmierzch (1978)

Dwa gwiazdkowe prezenty. Katalogi Łukasza Korolkiewicza, pierwszy z wystawy w Zachęcie w 2002 (W nieruchomym punkcie), drugi z zeszłorocznej prezentacji w Galerii aTAK (Peryferie). Bardzo lubię wczesnego Korolkiewicza, czyli z czasów przed Solidarnością i malowaniem kwiatowych krzyży oraz podwórkowych kapliczek czy tych ostatnich alegorycznych kompozycji, z których "sztuką" i "malarstwem" zionie na kilometr...
I mimo, iż sytuacje na widocznych poniżej obrazach są ewidentnie zaaranżowane, to pośrednictwo aparatu fotograficznego (i przemalowanie slajdu świeconego z rzutnika na płótno) sprawia, że ten specyficzny rodzaj "zmierzchowej" kolorystyki, charakterystyka gasnącego światła, sa bliskie naocznego doświadczenia. Musiałbym to uściślić i dopełnić - bliskie mojego naocznego doświadczenia. Mniej więcej w czasie powstawania tych obrazów, zacząłem zwracać uwagę na ten moment w końcu dnia, wręcz go oczekiwałem i bardzo się ucieszyłem, gdy w połowie lat 80. zobaczyłem to na obrazach Korolkiewicza (na wystawie w galerii Inny Świat w Krakowie?). No więc znowu raczej konkret, a nie "sztuka"... (chociaż "kulturowe" znaczenie zmierzchu nie jest tu bez znaczenia). I myślę, że to jest prawdziwa siła tych obrazów, ten rodzaj ostrości widzenia (przed naciśnięciem spustu migawki w aparacie), bo samej hiperrealistycznej techniki można się jakoś tam nauczyć...

Łukasz Korolkiewicz, Smutek gasnącego dnia (1979)

[Obraz Zmierzch zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz Peryferie/Periphery, Galeria aTAK, Warszawa 2013, str. 26.
Obraz Smutek gasnącego dnia zeskanowałem z katalogu: Łukasz Korolkiewicz W nieruchomym punkcie..., Zachęta Państwowa Galeria Sztuki, Warszawa 2002, str. 41]

czwartek, 2 stycznia 2014

Cztery przejazdy kolejowe Andrzeja Maciejewskiego na Nowy Rok

Żeby dobrze zacząć ten rok!
Moje cztery ulubione przejazdy kolejowe z serii serii Eastern Ontario Andrzeja Maciejewskiego
Uwielbiam te kadry!


Andrzej Maciejewski, z serii Eastern Ontario, County Road 14 and CPR crossing #18961. Lens,ON. Looking West. January 17, 1999, 9am.

Andrzej Maciejewski, z serii Eastern Ontario, Tower Road & CPR crossing near Enterprise, ON. Looking North. July 9, 1998, 9am.

Andrzej Maciejewski, z serii Eastern Ontario, CP Rail & 9th Concession Road. Near Enterprise, ON. Looking East. July 26, 1998. 6pm.

Andrzej Maciejewski, z serii Eastern Ontario, CPR Crossing # 18958 at Jackson Road. Near Enterprise, ON. Looking East. November 28, 1998, 12pm.

wtorek, 31 grudnia 2013

PODSUMOWANIE 2013



Zapraszam do lektury mojego (mocno subiektywnego) podsumowania roku 2013 w fotografii, jakie napisałem dla magazynu SZUM.

Wszystkim czytelnikom hiperrealizmu życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Thomas Gardiner do kontemplacji na przedostatni dzień roku 2013

Thomas Gardiner, z serii Western Canada (2005-2010)


Thomas Gardiner, z serii Untitled USA (2011-2012)

Pierwszy kadr z negatywu 4x5", drugi z 8x10".
Wielki format wciąż górą! 
I niech tak pozostanie!