poniedziałek, 15 marca 2021

Nie lubię poniedziałków!

[1976]

Prawdopodobnie jest to któreś z wnętrz Stacji Naukowej Polskiej Akademii Nauk w Paryżu, mieszczącej się pod adresem 74, rue Lauriston, 75116 Paris (negatyw mocno niedoświetlony...)
Podczas pobytu we Francji w 1976 roku ojciec korzystał z tamtejszych pokoi gościnnych. Trzydzieści pięć lat później, kiedy miał miejsce paryski pokaz projektu Niewinne oko nie istnieje, też tam spałem.

niedziela, 14 marca 2021

[Porcje]

Stary, wyśmienity Grzegorz Wróblewski z książek Ciamkowatość życia i Planety (wyd. Fundacja 'brulionu', 1992 i 1994). 
Trzeba jakoś zracjonalizować sobie zbliżającą się wiosnę...

czwartek, 11 marca 2021

poniedziałek, 8 marca 2021

Ależ on gra!

[Pancrace Royer, Pièces de clavecin, Livre 1 - No. 11 Le Vertigo - Rondeau (1746)]

A za oknem śnieg właśnie pada, zimo wypie*dalaj!
I możnaby myśleć, że w temacie koncertów klawesynowych Bacha (przepisanych czy strawestowanych z Vivaldiego) tak często przecież granych i nagrywanych, nie ma już nic do dodania, a tymczasem...

[Johann Sebastian Bach, Cembalokonzert Nr. 1 in d-Moll BWV 1052 (1738-1739]

sobota, 6 marca 2021

(Cztery marzenia)

Wybrany na dzisiejszy wieczór wiersz Janiny Katz, najciekawszej powojennej polskiej poetki, pochodzi z tomu Zabawa w chowanego (Austeria, 2013).

piątek, 5 marca 2021

(Ten rok i następny)

Niezrównany Douglas Dunn w przekładzie Piotra Sommera z książki Wyprowadzka z Terry Street i inne wiersze, wydanej w 1999 roku pod szyldem instytucji o nazwie Fort (sic!) Legnica.

sobota, 27 lutego 2021

(Jaśnieje biały dokument)

Kontynuując te senne wypisy z ksiąg bezużytecznych... Tomas Tranströmer i dwa teksty z tomu Wiersze i proza. 1954-2004, który w 2017 roku opublikowało Wydawnictwo a5. Przekłady Leonarda Neugera.

piątek, 26 lutego 2021

(W tym śnie przeglądałem stare fotografie)

À propos poprzedniego wpisu oraz kilku poprzedzających go postów. Z książki Wiktora Woroszylskiego Z podróży, ze snu, z umierania (Wydawnictwo a5, Poznań 1992).

środa, 24 lutego 2021

(Oko poety patrząc obscenicznie...)

...widzi powierzchnię okrągłego świata i jego pijane sklepienia (...). Przedwczoraj zmarł Lawrence Ferlinghetti. W wieku 101 lat. Poeta, malarz, księgarz, współzałożyciel księgarni i wydawnictwa City Light w San Francisco, wydawca beatników (m.in. Skowytu Allena Ginsberga). W Polsce tłumaczony sporadycznie, publikowany zwykle z innymi przedstawicielami Beat Generation, jako malarz (całkiem intresujący zresztą) w ogóle u nas nieznany. Przypominam sobie bibliotekę Konsulatu USA w Krakowie przy Stolarskiej, do której w latach 80. można było po prostu wejść z ulicy i bez żadnej kontroli stanąć przed półkami z poezją, gdzie dominowały książki wydane przez City Light. Widoczne poniżej skany pochodzą z Literatury na Świecie, nr 3 (71) z 1977 roku, czyli w momencie publikacji tej Ferlinghetti liczył sobie 58 lat. Tłumaczka tych wierszy - Anna Kołyszko - zmarła przed dwunastu laty. 
A zagubione filiżanki
pełne naszych popiołów
szybowały ku górze

czwartek, 18 lutego 2021

(ten wrzask mnie ogłusza oślepia)

Wczoraj skończyłem skanowaćź swoje dzieciństwo. Wyszło tego całkiem sporo: 757 plików w 84 folderach (pergaminach na negatywy). No cóż, jestem synem fotografa, stąd w erze analogowej uzbierało się aż tyle kadrów. To dziwna podróż w przeszłość... Pamięć mechaniczna, jaką umożliwia (narzuca) fotografia, niewiele ma wspólnego z obrazami, które przechowujemy we własnej pamięci. Te bliższe są marzeniom sennym. W związku z powyższym przyszedł mi dzisiaj na myśl wspaniały Utwór o Matce i Ojczyźnie Bożeny Keff (wyd. ha!art, Kraków 2008), skąd pozwoliłem sobie zeskanować dwa teksty à propos.

środa, 17 lutego 2021

Polska, 1962


Kolejny kadr z grupy MY - RODZINNIE - WAKACJE - WOJTEK - JAGA. Myślę, że może to być rok 1962, a miejsce to malowniczy Wąwóz Homole (w 1962 byliśmy na wakacjach w pobliskiej Szczawnicy). Zwlekałem z wyciągnięciem tego negatywu z koperty, ponieważ widać było, że kadry są mocno prześwietlone (lub przewołane?), tym samym nie rokujące, że będzie na nich coś ciekawego. Tymczasem... znowu muszę wspomnieć o świetnym oku fotografa i po raz kolejny dziwić się, że z tak rewelacyjnym kadrem nic dalej nie zrobił! 

Zastanawiam się też, co był za aparat i jaka optyka? Ojciec przez lata posługiwał się enerdowskim Praktisixem z Tesarem 80mm f/2.8, ale widoczny powyżej kadr nie wygląda, jakby był zarejestrowany tym ostrym jak brzytwa szkłem. Wiec może był to - kiepsko przez niego oceniany - Primotar 80mm f/3.5? A może jakiś dalmierz, Certo Six lub Ikonta? Z tym, że oba korpusy też wyposażano w Tessary? Zdjęcie zostało zrobione pod światło (idąc w górę wąwozu, słońce będziemy mieli przez sobą), a obiektyw miał słabe powłoki antyrefleksyjne lub nie posiadał ich w ogóle.

Fotografia wygląda nieco archaicznie (przypomina mi wczesne kadry Sandera z Ludzi XX wieku, którego ojciec być może znał, ponieważ prenumerował pismo Fotografia), ale nie tylko za sprawą niedoskonałości technicznych, o których wspomniałem, lecz także samej sytuacji. Grupa zakonnic z kosturami (a jeżeli uważniej się przyjrzeć, widać że to drewniane ciupagi, jakie się sprzedaje turystom na Podhalu), nosi habity wzorowane na średniowiecznych strojach mieszczan, do tego pozuje w okolicznościach dzikiej przyrody w ścisłym rezerwacie, jaki obejmuje tę część wąwozu. A wszystko to dzieje się przecież w kraju, w którym trwają modernizacyjne zmiany i taki obrazek chętnie byłby widziany w archiwum wspomnianego wcześniej Sandera, a nie w państwie robotniczo-chłopskim, podążającym drogą industrializacji.

wtorek, 16 lutego 2021

R.I.P. Irit Amiel (1931-2021)

[Irit Amiel, urodzona w Częstochowie jako Irena Librowicz, ocalała z Zagłady. Skan wiersza pochodzi z książki Spóźniona/Delayed, opublikowanej w 2016 roku w Wydawnictwie Austeria.]

poniedziałek, 15 lutego 2021

Rite de passage

[Polska, lata 60. XX wieku]

Ależ ojciec miał oko! Pamiętam powroty z religii (owszem, znalazłem kadry z mojego rite de passage w prafii św. Stanisława Kostki w Krakowie) i jego badawcze pytania dotyczące jednego z księży, który lubił towarzystwo młodych chłopców. Oczywiście nie rozumiałem wtedy, o co pytał. Historia, o której mówię, nie musi mieć jednak związku z tym zdjęciem... Nie wiem, gdzie zostało wykonane i kogo na nim widzimy? Kadru tego nigdy nie wykorzystał. I szkoda!

Prawdopodobnie jest to klatka z jakiejś komunijnej fuchy (końcówka filmu), która zaplątała się do grupy negatywów z adnotacją: MY - RODZINNIE - WAKACJE - WOJTEK - JAGA.
Jaga, to zdrobniałe imię mamy.