poniedziałek, 31 grudnia 2018

piątek, 28 grudnia 2018

(zła metafora jest nieśmiertelna)

Tadeusz Różewicz


KOREKTA

Śmierć nie poprawi
w zwrotce ani jednej linijki
to nie korektorka
to nie życzliwa pani 
redaktorka

zła metafora jest nieśmiertelna

kiepski poeta który umarł
jest kiepskim zmarłym poetą

nudziarz po śmierci nudzi
głupiec zza grobu
jeszcze głupstwa gada


PRZENIKANIE

śmierć 
przenika przez życie
jak światło
przez pajęczynę
wiszącą w drzwiach
otwartego pokoju

konający wyprowadzał się
długo krzycząc szukając
wybiegów układał się

śmierć zjadała rysy
kolejnych twarzy nałożone
na kość


[Śmierć z dużej i małej litery, z wielokrotnie cytowanej tutaj książki: Tadeusz Różewicz, Poezje zebrane, Ossolineum, Wrocław 1970, s. 650 i 633. Wiersze pochodzą z tumu Twarz trzecia (1968).]

czwartek, 27 grudnia 2018

piątek, 21 grudnia 2018

KOLEKCJA SYBERYJSKA MEK


Od kilku dni fotografuję eksponaty z tzw. kolekcji syberyjskiej Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Takie cuda się tam znajdują!!!

środa, 19 grudnia 2018

Opowieść o niewinności. Kategoria świadka Zagłady w kulturze polskiej (1942-2015)

Książka ukaże się styczniu 2019, a ja mam w niej swój mały udział (no może nie do końca taki mały, bo to 77980 znaków, a do tego 95 ilustracji). W rozdziale Dokumenty i fikcje piszę o wizualnym aspekcie zasygnalizowanych w tytule zagadnień, a więc o okupacyjnych archiwaliach i powojennych rekonstrukcjach, te pierwsze naśladujących z intencją ich przykrycia i kreowania (kolejnych wersji) "opowieści o niewinności". W tomie opublikowanym przez Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich znajdą się teksty, które napisali: Aránzazu Calderón Puerta, Katarzyna Chmielewska, Maryla Hopfinger, Elżbieta Janicka, Anna Zawadzka, Tomasz Żukowski oraz moja skromna (77980) osoba. Niniejszym zapowiadam tę książkę i polecam! 

wtorek, 18 grudnia 2018

(Życie po końcu życia i coś jeszcze)

Anna Achmatowa

(Elegie północy)

Trzecia

             Mnie jak rzece
Surowa epoka zmieniła bieg.
Zmieniono mi życie. Innym nurtem
Obok innego życia popłynęło
i oto nawet nie znam swoich brzegów.
A ileż to widowisk opuściłam,
Nie przy mnie unosiła się kurtyna
i opadała. Iluż moich przyjaciół
Nigdy, ni razu w życiu nie spotkałam,
Ileż to zarysów obcych miast
W mych oczach mogłoby wywołać łzy,
A ja znam na tym świecie jedno miasto
I we śnie po omacku je odnajdę.
I iluż to nie napisałam wierszy,
Chór ich tajemny wokół mnie się błąka
i może przyjdzie jeszcze taka chwila,
Gdy mnie zadusi...
Wszystkie początki znam i zakończenia,
Życie po końcu życia i coś jeszcze,
Czego wspominać teraz nie należy.
I jakaś obca kobieta zajęła
Jedynie mnie przysługujące miejsce,
Nosi moje najbardziej własne imię,
Mnie zostawiając przezwisko, z którego
Zrobiłam chyba wszystko, co możliwe.
Niestety, nie we własnym legnę grobie.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . 
Lecz jeślibym spojrzała skądeś  z zewnątrz
Na me dzisiejsze, teraźniejsze życie,
To chyba wreszcie poznałabym zawiść...

2 września 1945
Leningrad


[I tak jak poprzednio tłumaczenie Seweryna Pollaka z książki: Anna Achmatowa, Wiersze, Wydawnictwo „Współpraca‟, Warszawa 1990, s. 310-311.]

poniedziałek, 17 grudnia 2018

Enclosed Space, Sacrum, Łukasz Kniter

Odkąd Łukasz przesiadł się na 5DRs + TS-E 24mm f/3.5L II (a ostatnio dołączył do tego zestawu TS-E 45mm f/2.8), jego projekt Sacrum nabrał szwungu. Kibicuję temu przedsięwzięciu od dawna i widzę teraz wyraźnie, że ten projekt  poświęcony współczesnym polskim kościołom zmierza w dobrą stronę. Co nie znaczy wcale, że spotka się on się z akceptacją rodzimego kleru (aluzja nieprzypadkowa) czy też bogobojnych i mało tolerancyjnych członków sekty z Torunia... Na pohybel tym ostatnim oraz przedostatnim wklejam dzisiaj screena z bloga Łukasza i zachęcam wszystkich do odwiedzin tej arcyciekawej strony.


niedziela, 16 grudnia 2018

Tomasz Żukowski WIELKI RETUSZ

Obszerne fragmenty książki miałem okazję poznać jeszcze w postaci roboczych rozdziałów, więc tym bardziej polecam produkt końcowy. Lektura obowiązkowa!





Powinienem jeszcze dodać, że na okładce wykorzystany został plakat Leszka Hołdanowicza do filmu Naganiacz Ewy i Czesława Petelskich z 1963 roku. O obrazie tym, nakręconym na podstawie opowiadania Romana Bratnego, jest oczywiście (bardzo obszernie) mowa w polecanej książce Tomasza Żukowskiego.

sobota, 15 grudnia 2018

Rozglądam się uważnie...




W Działoszycach byłem ostatnio chyba z 12 lat temu, kiedy podczas pracy nad Niewinnym okiem fotografowałem ruiny tutejszej synagogi, a potem może raz czy dwa przejeżdżałem przez to miasteczko, ale bez postoju.

A teraz, ledwo zrobiłem pierwsze zdjęcie, podchodzi do mnie pan zielonej kurtce z fryzurą à la Janusz Laskowski (tyle, że to brunet, a nie blondyn) i pyta co fotografuję. Odpowiadam, że domy.
Słuchaj - wyciąga z kieszeni rękę, wskazując nią kierunek  - skręć teraz w prawo i idź do tamtej bramy, a tam w podwórku jest oszklone takie coś, gdzie Żydki przyjeżdżają i się modlą, mówię ci, musisz to zobaczyć.
No dobra, idę do wskazanej bramy, wchodzę na wewnętrzne podwórko i przypominam sobie, że przecież 12 lat temu też tutaj dotarłem, tyle że oficyna po lewej stronie - obecnie z zawalonym dachem - była jeszcze zamieszkana.  Wszędzie mnóstwo walających się śmieci po produktach z Biedronki, "oszklone takie coś" to chyba oficyna po prawej stronie, ale nie wygląda ona na dom modlitwy.

piątek, 14 grudnia 2018

(ELEGIE PÓŁNOCY)

Anna Achmatowa

Pierwsza 

Prehistoria

                                      Mieszkam teraz gdzie indziej...

                                                      A. Puszkin 

Rosja Dostojewskiego. Dysk księżyca

Dzwonnica przysłoniła do połowy.
W szynkowniach tłumy. Kłusem mkną dorożki,
Czteropiętrowe rosną kamienice
Przy cerkwi Objawienia, na Grochowej.
Wszędzie szyldy wekslarzy, szkoły tańca,
A obok „Henriete‟, „Basile‟, „André
I okazałe trumny: „Miłow-starszy‟.
A zresztą miasto mało się zmieniło.
Nie tylko ja, ale i inni również
Zauważyli, że potrafi czasem
Wyglądać jak wyblakła litografia,
Nie pierwszorzędna, ale przyzwoita,
Z siedemdziesiątych, zdaje mi się, lat.
        Szczególnie zimą, na krótko przed świtem,
        Albo o zmierzchu, bo wtedy za bramą
        Ciemnieje prosty i sztywny Litiejny,
        Jeszcze nie pohańbiony modernizmem,
        A naprzeciwko mieszkają: Niekrasow,
        Sałtykow-Szczedrin... Obaj już dostali
        Tablice memorialne. Z jakimż lękiem
        Patrzyliby dziś na nie! Idę dalej,
A w starej Russie wspaniałe rynsztoki,
W ogródkach na wpół zmurszałe altany,
I szyby w oknach czarne jak przeręble,
I zda się, że tam coś się przydarzyło,
Że lepiej nie zaglądać, idźmy dalej
Nie z każdym miejscem można się dogadać,
Ażeby swą odkryło tajemnicę
(A w Optinej już być mi nie sądzone...)

Spódnice szeleszczące, pledy w kratę,

Lustra oprawne w orzechowe ramy,
Urodą Kareniny zaskoczone,
A w wąskich korytarza te obicia,
Któfre tak podziwialiśmy w dzieciństwie,
Tym samym pluszem wyściełane krzesła...
        Wszystko jest jakąś zbieraniną...
        Dziwni ojcowie i dzieci. Majątki
        Pozastawiane. W Badenie—ruletka.

Kobieta z przezroczystymi oczami

(Tak bardzo błękitnymi, że natychmiast
Morze mi się przypomina na ich widok!),
O wymyślnym imieniu, z białą dłonią,
Obdarzona dobrocią, którą w spadku
Podobno od niej, jak mówią przejęłam —
Zbędne dziedzictwo w mym okrutnym życiu...

Kraj cały w dreszczach, a katorżnik z Omska

Wszystko zrozumiał i wszystko przekreślił,
Oto za chwilę on wszystko przemiesza
I sam ponad chaosem przedstworzenia 
Uniesie się jak duch. Już bije północ.
Pióro wciąż skrzypi, a wiele z tych stronic
na wskroś przesiąkło Siemionowskim placem.

W takich to czasach przyszło nam się zrodzić,

I nieomylnie odmierzywszy czas,
By nie pominąć niczego z widowisk
Dziwnych, pożegnaliśmy się z niebytem.

3 września 1940

Leningrad
Październik 1943
Taszkient


*         *        *


Анна Ахматова

Первая
Предыстория

                                       Я теперь живу не там…
                                                         A. Пушкин

Россия Достоевского. Луна
Почти на четверть скрыта колокольней.
Торгуют кабаки, летят пролетки,
Пятиэтажные растут громады
В Гороховой, у Знаменья, под Смольным.
Везде танцклассы, вывески менял,
А рядом: «Henriette», «Basile», «Andre»
И пышные гроба: «Шумилов-старший».
Но, впрочем, город мало изменился.
Не я одна, но и другие тоже
Заметили, что он подчас умеет
Казаться литографией старинной,
Не первоклассной, но вполне пристойной,
Семидесятых кажется годов.
        Особенно зимой, перед рассветом
        Иль в сумерки — тогда за воротами
        Темнеет жесткий и прямой Литейный,
        Еще не опозоренный модерном,
        И визави меня живут — Некрасов
        И Салтыков… Обоим по доске
        Мемориальной. О, как было б страшно
        Им видеть эти доски! Прохожу.
А в Старой Руссе пышные канавы,
И в садиках подгнившие беседки,
И стекла окон так черны, как прорубь,
И мнится, там такое приключилось,
Что лучше на заглядывать, уйдем.
Не с каждым местом сговориться можно,
Чтобы оно свою открыло тайну
(А в Оптиной мне больше не бывать…)

Шуршанье юбок, клетчатые пледы,
Ореховые рамы у зеркал,
Каренинской красою изумленных,
И в коридорах узких те обои,
Которыми мы любовались в детстве,
Под желтой керосиновою лампой,
И тот же плюш на креслах…
       Все разночинно, наспех, как-нибудь…
       Отцы и деды непонятны. Земли
       Заложены. И в Бадене — рулетка.

И женщина с прозрачными глазами
(Такой глубокой синевы, что море
Нельзя не вспомнить, поглядевши в них),
С редчайшим именем и белой ручкой,
И добротой, которую в наследство
Я от нее как будто получила, —
Ненужный дар моей жестокой жизни…

Страну знобит, а омский каторжанин
Все понял и на всем поставил крест.
Вот он сейчас перемешает все
И сам над первозданным беспорядком,
Как некий дух, взнесется. Полночь бьет.
Перо скрипит, и многие страницы
Семеновским припахивают плацем.

Так вот когда мы вздумали родиться
И, безошибочно отмерив время,
Чтоб ничего не пропустить из зрелищ
Невиданных, простились с небытьем.

1945


[Wiersz w tłumaczeniu Seweryna Pollaka przepisałem z książki: Anna Achmatowa, Wiersze, Wydawnictwo „Współpraca‟, Warszawa 1990, s. 303-307. Tekst oryginalny skopiowałem ze strony anna-ahmatova.su, gdzie datowany jest on - jak widać powyżej - na rok 1945. Chciałem dołączyć do tego wpisu jakieś zdjęcie Siergieja Michajłowicza Prokudina-Gorskiego, dokumentującego w kolorowej technice (sic!) przedrewolucyjną Rosję, ale - mimo, że fotografie świetne - nic mi jednak nie podeszło...]

[Biblioteka we Wschowie (jeżeli jeszcze ta instytucja istnieje?) pozbyła się fajnej książki...]

czwartek, 13 grudnia 2018

Katowice, ul. Wincentego Pola (07/12/2018)


Całkiem nieprzypadkowo wklejam dzisiaj to zdjęcie.

Śląskie Centrum Wolności i Solidarności: Muzeum Izba Pamięci Kopalni Wujek.

I to chyba najlepszy mural, jaki sfotografowałem w trakcie realizacji tego projektu!

środa, 12 grudnia 2018

MIĘSO JAKO METAFORA (18)

Tadeusz Różewicz


O TEJ SAMEJ PORZE

O tej samej porze
długie hale Luwru
są puste

O tej samej porze
wielkie hale
krwawią w świetle elektrycznym
górą mięsa
monstrualny kadawer
poruszył się
w otwartym brzuchu
w zgiełku
grzebie kolec światła
i otworem w twarzy parują 
wnętrzności

O tej samej porze
między obrazami
nie ma oczu
nikt nie przeżywa
nie odbiera piękna
tylko Gioconda
uśmiecha się
tajemniczo i pracowicie

1958-1961


BIEL

Biały baranek
uciekł schował się w szafie
beczy
z chorągiewką wbitą w oko
krew tryska
z rozdartego pyszczka
czarnymi płynie rzekami

związali baranka
udusili baranka
ze skóry obłupili
kości mu policzyli
zęby mu wybili
wrzucili do dołu
kloacznego
baranka nienarodzonego

oszukali baranka
opluli baranka
skazali baranka
powiesili baranka
pogardą okryli
śmiechem przebili
kłamstwem nakarmili

baranka białego
który gładził
grzechy tego świata
baranek leży
na sekcyjnym stole
przystrojony zielenią
nadziany nadzieją
wkoło siedzą kupki nieczystości
w białych pióropuszach
którymi porusza
wiatr dziejów


[Wiersze z tomu Nic w płaszczu Prospera, które przepisałem z książki: Tadeusz Różewicz Poezje zebrane, Ossolineum, Wrocław 1970, s. 577-578.]

wtorek, 11 grudnia 2018

Widok zza bliska (IV)

[Wojciech Wilczyk, z serii Powiększenia/Blow-ups, fragment rzeźby: Jan Markowski, Korczak, 1997, Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu]


11.12.2018 18:00 – 20:00 Dom Esterki, ul. Krakowska 46.

11 grudnia, o 18.00  Muzeum Etnograficzne w Krakowie oraz Ośrodek Badań nad Kulturami Pamięci, Wydział Polonistyki UJ zapraszają do spotkania i dyskusji wokół wystawy "Widok zza bliska. Inne obrazy Zagłady".

Chcielibyśmy potraktować wystawę "Widok zza bliska. Inne obrazy Zagłady" jako miejsce potencjalnego konfliktu pamięci, estetyk, różnych form wiedzy i dziedzictwa. Będziemy się wspólnie zastanawiać, na czym ów konflikt mógłby polegać? Co byłoby jego źródłem? Gdzie przebiega ewentualna linia podziału? Kim byłyby skonfliktowane strony?

Czy sztuka ludowa o Zagładzie to „sporne dziedzictwo”? Czy tylko reprezentuje przeszłość, o którą się spieramy? Może to sposób jej pokazania na wystawie wywołuje spór? A może badania nad „spornym dziedzictwem” generują konflikt tam, gdzie go faktycznie nie ma?

W dyskusji udział wezmą dwa zespoły badawcze pracujące w ramach programu Horyzont2020: zespół TRACES (Transmitting Contentious Cultural Heritages with the Arts: From Intervention to Co-Production) Roma Sendyka, Erica Lehrer, Magdalena Zych, Wojciech Wilczyk) i zespół RePAST (Revisiting the Past, Anticipating the Future – Katarzyna Bojarska, Krzysztof Świrek, Agata Zborowska) oraz kuratorka i krytyczka Magdalena Ujma (Cricoteca).

A o 16:00 odbędzie się też oprowadzanie kuratorskie, więc jak kto w pobliżu i chętny do zobaczenia wystawy, to SERDECZNIE ZAPRASZAMY!

poniedziałek, 10 grudnia 2018

(Kogóż to oni przenoszą na schodach?)

Anna Achmatowa

Trzecia (Północne elegie)

W tym domu jakże strasznie było żyć —
Ani kominka blask patriarchalny,
Ani kołyska mojego dzieciątka,
Ni to, że byliśmy oboje młodzi
I wypełnieni pomysłami,
Nie pomniejszało okrutnego strachu.
Lecz ja się z niego nauczyłam drwić
I zostawiłam odrobinkę wina,
A także chleba okruchy dla tego,
Który po nocy jak pies drapał w drzwi
Albo zaglądał nam w niskie okienko,
Kiedyśmy się starali milcząc głucho,
Nie widzieć, co się wydarza w zalustrzu,
I pod czyimi ciężkimi krokami
Jęczały z bólu ciemnych schodów stopnie,
Jakby żałośnie błagając o litość.
Ty, uśmiechając się dziwnie, mówiłeś:
„Kogóż to oni przenoszą na schodach?‟

Dziś jesteś tam, gdzie wie się wszystko, powiedz:
Co poza nami w tym domu mieszkało?

*       *       *

Анна Ахматова

Третья (Северные элегии)

В том доме было очень страшно жить,
И ни камина свет патриархальный,
Ни колыбелька моего ребенка,
Ни то, что оба молоды мы были
И замыслов исполнены,
Не уменьшало это чувство страха.
И я над ним смеяться научилась
И оставляла капельку вина
И крошки хлеба для того, кто ночью
Собакою царапался у двери
Иль в низкое заглядывал окошко,
В то время, как мы, замолчав, старались
Не видеть, что творится в зазеркалье,
Под чьими тяжеленными шагами
Стонали темной лестницы ступени,
Как о пощаде жалостно моля.
И говорил ты, странно улыбаясь:
«Кого они по лестнице несут?»

Теперь ты там, где знают все, скажи:
Что в этом доме жило кроме нас?


[Wiersz w tłumaczeniu Leopolda Lewina przepisałem z książki: Akme znaczy szczyt, Gumilow, Achmatowa, Mandelsztam w przekładach Leopolda Lewina, Czytelnik, Warszawa 1986, s. 261. Tekst oryginalny skopiowałem ze strony anna-ahmatova.su, gdzie datowany jest on na rok... 1921. Więc może pasuje do niego fotografia autorki, także - jak myślę - wykonana w na początku lat dwudziestych XX wieku, którą ściągnąłem z artykułu zamieszczonego w Wysokich Obcasach (21.07.2014). Tak w ogóle, po sieci krąży stosunkowo dużo zdjęć poetki, a także reprodukcji malarskich portretów, gdzie zdecydowanie wyróżnia się ten namalowany przez Kuźmę Pietrowa-Wodkina.]


niedziela, 9 grudnia 2018

Reinier de Graaf w Krakowie

6 grudnia 2018, w Muzeum Narodowym. Na wykładzie Architektura bez właściwości, do wygłoszenia którego zaprosił go Instytut Architektury, przyszły wydawca znakomitej książki Four Walls and a Roof (polskie tłumaczenie ukaże się w 2019 roku). Co miałem okazję sfotografować, nie sam wykład jednak, bo zgaszono światła na potrzeby widzialności projekcji, a dyskusję jaka miał po nim miejsce (wszystko to przy ISO 9000-12800):


  


  



[Organizatorzy tego wydarzenia, czyli Instytut Architektury, jednak w niepełnym składzie (patrząc od lewej): Michał Wiśniewski, Marta Karpińska i Dorota Leśniak-Rychlak]

piątek, 7 grudnia 2018

Widok zza bliska (III)

Jan Wojtarowicz Deutsche Fabriken (fragment), ok. 1970, praca z kolekcji Muzeum Polskiej Sztuki Ludowej w Otrębusach

To jedno ze zdjęć z mojej serii Powiększenia/Blow-ups, którą można zobaczyć na wystawie Widok zza bliska. Inne obrazy Zagłady w Muzeum Etnograficznym w Krakowie (ul. Krakowska 46). Oczywiście także 17 oryginalnych prac, artystów takich jak: Władysław Chajec, Adam Czarnecki, Wacław Czerwiński, Józef Firmanty, Jarosław Furgała, Jan Kowalczyk, Władysław Naumiuk, Kazimierz Sandecki, Franciszek Skocz, Zygmunt Skrętowicz, Jan Staszak, Franciszek Wacek, Jan Wojtarowicz, Adam Zegadło.

czwartek, 6 grudnia 2018

Mrągowo, ul. Mikołaja Kopernika (23/11/2018)


Trochę skaczę po tematach (właściwie cały czas to tutaj robię)... Wczoraj wspaniała Anna Achmatowa (będzie więcej - co ciekawe, Seweryn Pollak tytuł tej serii wierszy tłumaczy jako Elegie północy), a teraz... także coś ze wszech miar wspaniałego czy też "wspaniałego". Co nic wspólnego z rosyjską poetką nie ma, ale z poezją na pewno. 

W związku z powyższym pojawiła się konieczność wprowadzenia dwóch nowych hasztagów:
#POLAK MAŁY
#orzeł biały

środa, 5 grudnia 2018

(I oto jest jesienny ów krajobraz)

Anna Achmatowa

Czwarta (Północne elegie)

I oto jest jesienny ów krajobraz,
Którego całe życie tak się bałam:
I niebo ― niczym pałająca otchłań,
I głosy miasta ― jak z tamtego świata
Dobiegające i obce na wieki.
Jakby to, z czym się w sobie borykałam
Przez życie całe, otrzymało życie
Całkiem odrębne i w te się wcieliło
Oślepłe mury, i w ten czarny ogród...
A w tamtej chwili me byłe domostwo
Śledziło mnie za moimi plecami
Swym okiem przymrużonym, nieżyczliwym ―
Oknem zapamiętanym już na zawsze.
Piętnaście lat - piętnastoma wiekami
Z granitu jakby mi się wydawało,
Lecz i ja sama byłam niby granit:
Teraz proś, dręcz się, nazywaj królewną
Morską. Już wszystko jedno. Nie potrzeba...
Lecz należało mi przekonać siebie,
Że to się już zdarzało wielokrotnie
Nie tylko ze mną ― i z innymi także -
I nawet gorzej. Nie, nie gorzej ― lepiej.
Z wszystkiego najstraszliwsze ― rzekł w ciemności:
„Jakąż to pieśnią temu lat piętnaście
Ów dzień witałaś, tyś przecież niebiosa
I chóry gwiazd, i chór wód błagała,
By uroczyście uczciły spotkanie
Z tym, od którego odeszłaś w tej chwili...

Takie jest dzisiaj twe srebrne wesele:
Sproś gości, upiększ się i zatryumfuj!‟

[Wiersz w tłumaczeniu Leopolda Lewina z tomu: Akme znaczy szczyt, Gumilow, Achmatowa, Mandelsztam w przekładach Leopolda Lewina, Czytelnik, Warszawa 1986, s. 263. Czytało się kiedyś tę książkę na okrągło... A przepisało dziś ten tekst, będąc w podobnym nastroju jak jego podmiot liryczny, słuchając opery Siroe, re di Persia Jochanna Adolfa Hassego, który na tym blogu nie raz był już wymieniany.]


Fajne książki kiedyś wydawano...

niedziela, 2 grudnia 2018

MIĘSO JAKO METAFORA (17)

Elfriede Gerstl

fast food dla domowego macho

zostaw ten kotlet siekany
zaraz w zatoce otworzą rzeźni bramy
tam ropę leje się w ogień
a inni będą w nim mieszać
aż wszystko zastygnie w bezruchu
serwis rakietowy ma błyskawicznie 
dostarczyć mi saddam-burgera
albo bush-maca
              do mojego fotela
w oczy mi wpada sałatka
              obrazów wojny
moje zęby rozdrabniają mięso
ale jedną rękę zostawiam wolną
żeby cie pogłaskać
              albo uderzyć

[Wiersz w przekładzie Ryszarda Wojnakowskiego z książki: Elfride Gerstl, Używam więc jestem / Ich gebrauche also bin ich, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2018, s. 91.]