środa, 20 grudnia 2017

Henrik Saxgren "Bus fra Bagdad"

W końcu dotarł do mnie album (Dzięki Gregor za prezent!!!). Pisałem kiedyś (pięć lat temu...) o tym projekcie, no i mam teraz podsumowującą to przedsięwzięcie książkę, opublikowaną w 2012 roku w duńskim wydawnictwie Gyldenal (he he he, jak wpisałem do ichniejszej wyszukiwarki nazwisko autora, program zapytał czy może chodziło mi o "satyren"). Przez te pięć lat nikt w Polsce o serii Saxgrena nie napisał (wyłączając mojego blogowego posta), no bo po co komentować takie dokumentalne projekty fotograficzne ze społecznym przesłaniem, w dodatku jeszcze o imigrantach... Fotografując kierowczynie i kierowców kopenhaskich autobusów, którymi są najczęściej przybysze z różnych stron świata, Saxgren starał się zaprezentować te osoby w rodzinnym gronie, pokazać więzi jakie łączą ludzi, niezależnie od kręgu kulturowego z jakiego się wywodzą czy wyznawanej religii. I to mu się - jak myślę - udało, jakkolwiek można postawić pytanie, czy tego typu aktywność artystyczna i społeczna mogą kogoś przekonać do zmiany zdania wobec ludzi, których traktuje jako "obcych"? Obawiam się, że na gruncie polskim takie przedsięwzięcie poniosłoby spektakularną klapę, być może zresztą też dlatego rodzimi komentatorzy wydarzeń artystycznych o Saxgrenie milczą... 

wtorek, 19 grudnia 2017

Inside Poland

To tytuł albumu Marian Schmidta, który jest pokłosiem tegorocznej wystawy, jaka miała miejsce w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Książka prześwietna (zapewne gdzieś o niej napiszę na papierze), zaś widoczne poniżej zdjęcie wykonane zostało podczas pierwszomajowego pochodu w Warszawie w 1977 roku. Jak należy przypuszczać, uczucia widocznych na fotografii kolejarzy względem Leonida Breżniewa (ówczesnego I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, obecnego na transparencie za ich plecami), były równie szczere i gorące, jak leśników zwiezionych niedawno autobusami z całego kraju na wiec poparcia dla Ministra Środowiska Jana Szyszki... 

[Marian Schmidt Inside Poland, str. 22]

poniedziałek, 18 grudnia 2017

OSIEDLE POWSTAŃCÓW

[Łomianki, ul. Jedności Robotniczej, 17.12.2017]

Słynne graffiti z Łomianek na niezdekomunizowanej jeszcze ulicy (jak w ogóle może funkcjonować jedność robotnicza w kraju o neoliberalnym ustroju, którego jednym z filarów jest brak tejże?). Jak wszyscy wiedzą, w pierwszej kwaterze tego muralu pojawiło się pierwotnie przedstawienie powstańców warszawskich, dla którego wzorem była fotografia, owszem wykonana w czasie tego powstania, lecz przedstawiająca esesmanów ze... słynnego pułku specjalnego SS "Dirlewanger". Niemal momentalnie zrobiła się z tego chryja, huczał o tym facebook, pisały o tym gazety i portale internetowe, więc na murze doszło do korekty, a potem do jeszcze jednej, ponieważ widoczny za plecami małego powstańca żołnierz celował pierwotnie z pistoletu w jego głowę (tu znowuż inspiracją był kadr z radzieckiego filmu wojennego...). 

niedziela, 17 grudnia 2017

czwartek, 14 grudnia 2017

Rób rzeźniku swoje, co się ociągasz...

Stevan Tontić

RĄBANKA

Tego poćwiartujemy,
porąbiemy na kawałki,
niechaj się rozmnaża jego
święty ród.

Toż to od stóp do głów
prawdziwy "serbiak", "serb" co się zowie,
i dupsko ma czysto "serbskie"
- popatrz tylko jak śmierdzi! -
ręce i nogi, oddzielnie, to także "serbowie",
to wszystko odrośla i macki tej ośmiornicy
i każdy jego palec to "serb",
na sto procent.

Nawet nos mu się pcha
do nieba, pod obłoki - prawdziwy "serbin"!
- Odrąbać!

Rób rzeźniku swoje, co się ociągasz,
tę bestię doprowadzimy do ładu,
wszystko na jego chwałę,
która się rozciąga od jednego
do drugiego końca świata.

[Wiersz w przekładzie Juliana Kornhausera z tomu: Lament nad Sarajewem. Antologia poezji bośniackiej, Wydawnictwo 13 Muz, Fundacja Pogranicze, Szczecin-Sejny 1996, str. 95.]

środa, 13 grudnia 2017

Z DEDYKACJĄ DLA ŚPIOCHA

[Łukasz Korolkiewicz, 13 grudnia 1981 rano, 1982, olej, płótno, 89 x 190 cm, 
obraz w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie]

poniedziałek, 11 grudnia 2017

CIASTO (13 odcinek cyklu MIĘSO JAKO METAFORA)

CIASTO (nieznany wiersz Igora Janke, w którym
nawiązując do opowiadań Michaiła Zoszczenki
o wodzu rewolucji październikowej, autor wita
nowego premiera polskiego rządu)

Pamiętam pewną kolację, na którą przyjechał z daleka. 
Gospodyni chciała mu zrobić przyjemność i specjalnie 
przygotowała ukraińskie pierogi z wieprzowiną - pielmieni.  
Zapomniała, że to piątek i nie wiedziała, że gość jako człowiek
głęboko religijny - przestrzega cotygodniowego postu.

Choć wszedł do domu gospodarzy późno wieczorem, głodny, 
prosto z podróży, podczas kolacji obgryzał tylko ciasto z pierogów.  
Uczestnicy kolacji przekonywali go, że w związku z podróżą
może mieć dyspensę, ale pozostał przy skrawkach ciasta. 
Gospodyni była bardzo niepocieszona i zakłopotana…

niedziela, 10 grudnia 2017

ŚWIEŻE SURÓWKI, itd.

Niezmiernie emblematyczny obrazek. Nie byłem w tych rejonach chyba od pięciu lat, czyli od czasu pracy nad Świętą Wojną. I wydaje mi się, że widoczny na zdjęciu pawilon też wtedy fotografowałem, ale ostatecznie zdjęcia nie weszły do książki. Oprócz tradycyjnej symboliki, np. akronimu "AJ" (czytaj "ANTY JUDE", jakby kto miał wątpliwości, jest też przekreślona gwiazda Dawida), klubowych godeł i barw, znajdziemy też na ścianie kotwicę Polski Walczącej, czyli znak używany przez Polskie Państwo Podziemne w czasie okupacji niemieckiej... Pracując nad Świętą Wojną, na kibicowskie graffiti z kotwicą trafiłem dopiero w 2013 roku na terenie Łodzi. W ciągu czterech ostatnich lat symbol ten zaczęto masowo umieszczać na klubowych muralach... co jest chyba wymownym znakiem mariażu kibolstwa (starałem się wcześniej unikać używania tego - kiedyś wykluczającego - terminu) i polityki. 

[Kraków, ul. Franciszka Hynka, 08/12/2017]

sobota, 9 grudnia 2017

ZAPISKI NIEMIECKIE (1938)

Bertolt Brecht


U WYSOKO POSTAWIONYCH
Mówienie o jedzeniu jest czymś przyziemnym.
Przyczyna: oni
Już zjedli.

Ci z dołu musza zejść z tej ziemi,
Z dobrego mięsa 
Nic nie skosztowawszy.

By pomyśleć, skąd przychodzą i
Dokąd idą, są
W piękne wieczory
Zanadto zmęczeni.

Gór i olbrzymiego morza
Nie widzieli jeszcze,
Gdy skończył się już ich czas.

Jeśli ci z nizin
Nie pomyślą o rzeczach niepodniosłych,
Nie podniosą się nigdy.


CHLEB GŁODNYCH ZJEDZONO.
Nie zna nikt już mięsa. Rozlał się pot ludu
Bez pożytku.
Lasy laurowe
Wyrąbano.

Z kominów fabryk broni
Wstępuje dym.


PACYKARZ MÓWI O WIELKICH CZASACH, KTÓRE IDĄ.
Lasy jeszcze rosną.
Ziemia jeszcze rodzi.
Miasta jeszcze stoją
Ludzie jeszcze żyją.


ROBOTNICY KRZYCZĄ O CHLEB.
Kupcy krzyczą o rynki.
Ręce, co na brzuchu leżały, działają znów:
Robią granaty.


CI, KTÓRZY BIORĄ MIĘSO ZE STOŁU,
uczą zadowolenia.
Ci, którym dar ten przeznaczony, 
Żądają poświęcenia.
Ci, co najedli se do syta,
Mówią glodującym
O wielkich czasach, które nadejdą.
Ci którzy wiodą państwo w przepaść,
Twierdzą: rządzenie jest cieżkie
Dla prostego człowieka.


CI WYŻSI MÓWIĄ: POKÓJ I WOJNA
To dwie różne rzeczy.
Lecz pokój wasz i wasza wojna
Są jak burza i wiatr.

Wojna wzrasta w waszym pokoju
Jak syn w łonie matki,
I nosi
Jej straszliwe rysy.

Wasza wojna zabija
To, co wasz pokój
Jeszcze pozostawił.


JEST JUŻ NOC
Małżonkowie
Kladą się do łóżek. Młode kobiety
Urodzą sieroty.

NA MURZE WIDNIEJE KREDA:
Oni chcą wojny.
Ten, który napisał,
Już padł.


KONSTRUKTORZY SIEDZĄ
Zgarbieni w salach projektów:
Jedna cyfra fałszywa i miasta wroga
Pozostaną nietknięte.


Z BIBLIOTEK
Wychodzą rzeźnicy.
Matki stoją zamarłe,
Tulą dzieci do siebie i szukają
Na niebie znaków uczonych.


GDY PRZYJDZIE DO MARSZU, WIELU NIE WIE
Że wróg maszeruje na ich czele.
Głos dowodzącego
Jest głosem wroga.
Ten, co o wrogu mówi,
Wrogiem jest sam.


GENERALE, TWÓJ CZOŁG JEST MOCNYM WOZEM,
Zwala las i miażdży stu ludzi,
Lecz jedną wadę ma:
Potrzebuje kierowcy.

Generale, twój bombowiec jest mocny,
Leci szybciej niż burza, dźwiga więcej niż słoń,
Lecz jedną wadę ma: 
Potrzebuje montera.

Generale, człowiek jest pożyteczny,
Umie latać, umie zabijać,
Lecz jedną wadę ma:
Umie myśleć.


[Z książki: Bertolt Brecht Wiersze wybrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, str. 101-105, pierwsza część w przekładzie Stanisława Jerzego Leca, pozostałe Lecha Pijanowskiego. W sumie poemat ten pasuje też do cyklu "Mięso jako metafora", ale wklejam go tutaj pod wrażeniem ostatnich rządowych przetasowań... Czyli namaszczenia na stanowisko premiera Mateusza Morawieckiego, "miękkiego nacjonalisty gospodarczego i politycznego" (© Adam Szostkiewicz), co zaowocować może polityką społecznoekonomiczną, będącą połączeniem kultu żołnierzy wyklętych i praktyk Forexu...]

piątek, 8 grudnia 2017

PIASKOWY ZAKĄTEK

[08/12/2017]

Kraków, tereny na zapleczu Galerii Bronowice. 
Niesamowity smród spalin z diesli dookoła...
Wszędzie wykopy, wycięte drzewa leżą pokotem na parcelach, błoto na rozjeżdżonych przez wywrotki wąskich drogach. 
Im bliżej malla, tym więcej zamieszkanych już osiedli z upchniętych ściana w ścianę szeregowców.
Ogrodzenia z żelaznych sztachet, automatyczne odsuwane bramy, szlabany i budki cieciów, kamery monitoringu na narożnikach domów.
Jest też ogrodzony kościół, do którego można się dostać przez taki strzeżony wjazd, albo od strony zamkniętego osiedla.
Jeżeli ktoś jeszcze liczy na jakąkolwiek lewicową zmianę w tym kraju, powinien to zobaczyć. Point de reveries, mesdames et messieurs!

czwartek, 7 grudnia 2017

ULICA PODWALNA

Wielce znacząca w pewnej sprawie czy też raczej wydarzeniach.
Dobra wiadomość - książką m.in. z tą właśnie fotografią (obok innych piętnastu w temacie) niedługo już ukaże się w wydawnictwie Czarna Owca. 
Wiadomość mniej dobra - wszystkie zdjęcia pójdą w czerni i bieli. Czego może najbardziej w przypadku tego kadru szkoda... 
O zbliżającej się premierze wspomnianego wydawnictwa będę informować.

[Kielce, 08/04/2016]

niedziela, 3 grudnia 2017

Ty patrzysz przed siebie

Josip Osti

KSIĄŻKĘ W MOJEJ RĘCE
WERTUJE MISTRAL

Książkę w mojej ręce wertuje mistral, kiedy czytam
na werandzie, z której widać rozpościerające się morze.
Na morzu żaglowiec, wokół którego krążą mewy.
Czytam. W jednej ręce książka, drugą
trzymam na twoim rozpalonym, obnażonym kolanie. Szlak jedwabny.
Żaglowiec za żaglowcem. Pełne drogich tkanin,
pachnideł i przypraw. Czytam wpatrzony w ciebie.
Widzę jak wypływam z Indii. Płynę żaglowcem
do małej miejscowości w Dalmacji, gdzie na werandzie,
ponad morzem siedzisz obok człowieka, który czyta.
W jednej ręce ma książkę, drugą trzyma na twoim rozpalonym,
obnażonym kolanie. Czyta wpatrzonynw siebie.
Ty patrzysz przed siebie. Widzisz płynący żaglowiec na morzu.
Wokół niego krążą mewy. Książkę w mojej ręce
wertuje mistral aż do chwili, gdy budzi nas krzyk mewy.

[Wiersz w przekładzie Juliana Kornhausera z tomu: Lament nad Sarajewem. Antologia poezji bośniackiej, Wydawnictwo 13 Muz, Fundacja Pogranicze, Szczecin-Sejny 1996, str. 67]