piątek, 12 lutego 2021

(Ci dawno umarli ludzie wciąż czekają na coś)

Chciałem kupić dla znajomego Pernambuco Ivana Wernischa i w stacjonarnej księgarni okazało się to być niewykonalne... Więc jeżeli nakład się sprzedał, to kapitalna sprawa, bo autor i książka świetni, ale może też tak być, że Biuro Literackie olewa luźnym siurem dystrybucję (jak to ma w zwyczaju). Albo wcale nie olewa, tylko z pokorą traktuje fakt, że książki poetyckie czyta w Polsce gdzieś 500 osób... chyba jednak przestrzeliłem, może 300-200, w tym część zawodowo (akademicy, za przeproszeniem ich mać), więc nie ma się co spinać. Dobrze, że tom Wernischa się ukazał, chwała Leszkowi Engelkingowi, może pora teraz na jakieś obszerniejsze wydanie Ivana Blatnego i oczywiście Jany Krejcarovej? Poniżej Ivan Wernisch z książki Pernambuco:

czwartek, 11 lutego 2021

Wyłom

[1961]

Jest więcej niż prawdopodobne, że znajduję się w środku tego dziwnego wehikułu o urodzie karawanu, który popycha mama. Na podstawie motywów obecnych w tle (widać tam m.in. zarys konturu Kopca Kościuszki oraz pionowy ślad masztu radiostacji), nie można mieć wątpliwości, że zdjęcie zostało zrobione na Zakrzówku, na ulicy Wyłom prowadzącej od Twardowskiego do kamieniołomu Krakowskich Zakładów Sodowych Solvay. Sądząc po problematycznej ostrości, kamerą był ten sam Flexaret z rozjustowanym obiektywem, którego ojciec używał przez pewien czas do fotografowania krakowskiego Kazimierza. Nietrudno datować tę fotografię, rok 1961, wiosna, od kilku miesięcy przebywam na tym najlepszym z możliwych światów. Chłopiec z kapturem na głowie to prawdopodobnie mój kuzyn Marek.

środa, 10 lutego 2021

niedziela, 7 lutego 2021

Camera lucida

[fot. Eugeniusz Wilczyk]

Dziwnie mi się patrzy na te dwa, sąsiadujące ze sobą kadry z perspektywy pół wieku... Lato 1972, Bułgaria, Жилой комплекс им. Толбухина w mieście Burgas nad Morzem Czarnym. Trzypokojowe mieszkanie należało do rodziny Pietrowych. W czasie wakacji wynajmowali oni przez Bałkanturist dwa pokoje - te od strony plaży - letnikom. W którymś z pudeł z negatywami ojca powinno być więcej zdjęć z tamtego urlopu.

sobota, 6 lutego 2021

Składak „Wigry‟


Czy ktoś wykonał wizualną monografię roweru składanego „Wigry‟, będącego w powszechnym użyciu na Górnym Śląsku? Pytanie retoryczne... Składaka „Wigry‟, niekoniecznie używanego w celach komunikacyjnych czy rekreacyjnych, lecz jako łatwo dostępnego środka transportu. Na którym można było dojechać do hałdy, a potem wracać prowadząc wehikuł (trzymając jedną ręką kierownicę, a drugą siodełko), z przewieszonymi przez ramę dwoma workami zebranego węgla. Na którym można było podjechać pod rozbieraną hutę lub kopalnię, a potem wracać z jakimś żelaznym elementem przywiązanym do ramy (albo wieźć coś dłuższego w tandemie dwóch składaków). No dobra, wielokrotnie widziałem takie sytuacje, lecz też ich nie sfotografowałem, myślę zresztą, że byłby to temat na film raczej. Na kadrze z ulicą Piekarską w tle, widoczny na nim rowerzysta powozi model „Wigry 3‟ (sądząc z kształtu kierownicy), produkowany na początku lat dziewięćdziesiątych. Czyli mniej więcej wtedy, gdy po raz pierwszy trafiłem w te rejony... A 30 grudnia 2003 roku po raz ostatni sfotografowałem Piekarską na materiałach czarno białych. Kilka lat później wjechały tutaj buldożery i było pozamiatane.


(No i zostało mi tylko kilka klatek do powtórnego zeskanowania. Dziwnie się z tym czuję...)

piątek, 5 lutego 2021

Schyłek

[Bytków - 7.11.2003]

Bardzo lubię ten kadr. Pamiętam, że właśnie robiłem zdjęcie nasypu kolejki wąskotorowej w przeciwną stronę, kiedy kątem oka zauważyłem zbliżajacego się pana na rowerze (składak Jubilat?), więc zdążyłem szybko obrócić aparat na statywie, wypoziomować go i ustawić czas na 1/60 sek., tak żeby postać cyklisty nie była rozmazana. Właściwością trzeciego w kolejności Horizona, którego wtedy używałem, było naświetlanie na obszarze nieba poziomych pasków (z czasem wada ta całkowicie uniemożliwiła fotografowanie). Trochę to widać na powyższym kadrze w partii chmur i plik do druku postaram się jeszcze nieco skorygować.
Skończyłem dziś rano wstęp do książki, który liczy ostatecznie 17243 znaki, rozłożone na dziewięć akapitów. I myślę, że tyle wystarczy. W tytule tego tekstu oraz w treści odnoszę się do pewnej kultowej powieści science-fiction oraz filmu, który powstał na jej kanwie (właściwie film jest chyba bardziej kultowy, niż wspomniana proza). Więcej konkretów niebawem.

czwartek, 4 lutego 2021

Kredens z Zabrza

[Zabrze - 29.3.2003]

Nie znowu taki stary był ten kredens, jeśli sądzić po światłach kierunkowskazów na błotnikach, pożyczonych z FSO Polonez. No ale ponieważ produkcji FSO 125p zaprzestano w roku 1991, na zdjęciu widać egzemplarz co najmniej dwunastoletni...
Raz w życiu prowadziłem kredensa, właśnie na początku lat dziewięćdziesiątych i trochę dziwnie się nim jechało, ale było to auto z wypożyczalni. 
Miejsca widocznego na zdjęciu już nie ma, tzn. przebiega tam Drogowa Trasa Średnicowa (być może domy widoczne w tle kredesa ocalały?).
W opracowywaniu zeskanowanych kadrów doszedłem do daty 7 listopada 2003.  Przede mną jeszcze siedem klatek, ostatnia z datą 30 grudnia 2003, no i jeszcze kilka powtórek skanów.
Tekst wprowadzający doszedł do 16903 znaków i jest na ukończeniu.

środa, 3 lutego 2021

(rozpocznij nawigację: idź prosto do celu)

Dariusz Pado przysłał mi swoją najnowszą książkę Urne, wydaną przez Austerię. To może dwa teksty z tego wydawnictwa, wiersz Rumcajs (autoportret) i fragment poematu Róża. Uważnej lektury!

wtorek, 2 lutego 2021

Powrót do muzeum

[MOCAK 2.2.2021]

Z powodu epidemii i zamknięcia muzeów nie miałem do tej pory okazji, żeby zobaczyć wystawę Artyści z Krakowa, Generacja 1950-1969, w której biorą udział moje zdjęcia z cyklu Słownik polsko-polski...  

To czarne wiadro, mogące nasuwać skojarzenia z filmem Seksmisja, nie jest jednak częścią ekspozycji - po prostu kapie z sufitu. Natomiast huśtawka na pierwszym planie to już jak najbardziej sztuka.

niedziela, 31 stycznia 2021

Lorenzo Valloriani „Ventennio”

„Ventennio” - czyli dwudziestolecie - projekt fotograficzny Lorenzo Vallorianiego, którego tematem jest faszystowska architektura z czasów Benito Mussoliniego. Z tego co widać na stronie włoskiego fotografa, raczej nie interesują go spektakularne inwestycje, lecz obiekty przeciętne, by tak rzec, z drugiego czy trzeciego szeregu. I dobrze, szkoda tylko, że w internetowej prezentacji pojawiają się niepodpisane.  A u nas? Czy ktoś pokusił się na sfotografowanie w dłuższej serii budowli socrealistycznych? No, nie znam. Albo, czy ktoś pomyślał o zrobieniu dokumentacji reprezentacyjnych obiektów, które powstały w II RP, a swą formą nawiązywały do włoskiego faszyzmu? Też nie znam, a jest tego trochę...

piątek, 29 stycznia 2021

(Niezrównany trzewik)

Dalej Ivan Wernisch (w przekładzie Leszka Engelkinga). Mistrz Kadô (華道)? Mistrz Drogi Kwiatów, słowem Mistrz Ikebany? Pozwolę sobie skomentować to tak: Mnich zapytał: „Czym jest Budda?” Touzi odparł: „Budda”. Mnich: „Czym jest Tao?” Touzi: „Tao”. Mnich: „Czym jest zen?” Touzi: „Zen”.