Krzysztof Jaworski
MIEJSCE URODZENIA
Był tu Ginsberg,
Jaruzelski i papież.
Ginsberg jest
pedałem, Jaruzelski generałem a papież Polakiem.
Literatura też
łaskawa, parę niepochlebnych wierszy
z nazwą w tytule:
Witkacy, Lenartowski; kilka
pomników, kilka ulic,
które jeszcze
nie noszą mojego
nazwiska.
Dzień swoje dłonie
pracowicie zaciera. Natchnienie
trzeba tu czerpać z
wybrzuszeń terenu, zasadzić
dom, spłodzić drzewo,
zbudować syna. Błąkam się
jak tramwaj i myślę.
Jakie to życie głupie –
Witkacy się otruł,
Lenartowski mnie straszy
trzydziestką i
Karczówką.
Ostatecznie niech
stracę, wdrapuję się na piętro,
wystawiam łeb przez
okno a tam ptaki
jakieś takie chude,
postrzępione,
siedzą na antenach.
Za granicą w pewnym
muzeum kultur
wschodnich też widziałem ptaka.
Stał na jednej nodze
na kamieniu i ćwiczył zen.
Sprawdzałem co pięć
minut czy się nie rusza.
Podawano wschodnie
herbaty. Nie ruszał się.
Ćwiczył zen. Ale to
było kłamstwo, bo okazało się
kiedy wychodziłem, że
ptak był wypchany.
No i tak. Andrzej
chce wyjechać
do Kudowy.
Czy tam wypychają
ptaki?
[Była (jest!) taka książka. Wydana w 2002. A rzeczony wiersz znajduje się w niej na s. 34-35. A wcześniej utwór tej pojawił się w tomie Kameraden opublikowanym w 1994. Tam można go znaleźć na s. 23. Kameraden powinno być wydane ponownie! O czym nie raz już tutaj pisałem, ale najwyraźniej musiałby też chcieć tego autor tej znakomitej książki...]