sobota, 17 marca 2018

[niebo zalane światłem]

Inger Christensen


bomba atomowa istnieje

Hiroszima, Nagasaki

Hiroszima szóstego
sierpnia 1945

Nagasaki dziewiątego
sierpnia 1945

140 000 zabitych i
rannych w Hiroszymie

60 000 zabitych i 
rannych w  Nagasaki

liczby niezmienne
gdzieś w odległym
zwyczajnym lecie

potem umierali
ranni, z początku wielu,
większość, potem mniej, ale

wszyscy; na koniec
dzieci rannych,
urodzone martwe, umierające,

dużo dzieci, jeszcze,
jeszcze, i wreszcie
ostatnie; stoje

w kuchni, obieram
kartofle; z kranu
leci woda niemal
zagłusza dzieci
na podwórku;

dzieci krzyczą i
niemal zagłuszają
ptaki na
drzewach; ptaki
śpiewają i niemal
zagłuszają szept
liści na wietrze;
liście szepczą 
i niemal zagłuszają
ciszą niebo,

niebo zalane światłem,
światłem które od tamtego
czasu przypomina
ogień bomby atomowej
odrobinę


[Wiersz w przekładzie Bogusławy Sochańskiej z książki: Inger Christensen Alfabet, Lokator, Kraków 2018, s. 21-23]

piątek, 16 marca 2018

[Nase, nase, nie Niemcy.]

Henryk Grynberg

9
W Antoni

   Znał pan mojego dziadka, Jankla z Dobrego?
   Ankla? Pewno, że znałem. Przyszedł w nocy, panie, mówi, daj pan jeść, bo ja już umieram. Dałem jeść, on usiadł i płacze. Ja mówię, czego płaczesz? A on mówi, moja córka siedzi pod ścianą. Mówię, czego nie zawołałeś? Ale mówię, wisz co - bo ja mu ty - mówię, wisz co, zupa kraszona... A on mówi, ja i mięso zjem... No?
   A która to była córka?
   A ja nie wiem, tylko wiem, Że trzy miał.
   I widział pan ją wtedy?
   No była w chałupie, zjadła kolację z niem razem.
   Nie pamięta pan, jak miała na imię?
   Nie, tego nie pamiętam.
   A ile mogła mieć lat?
   Już pewno przeszło dwadzieścia.
   Nikt więcej z rodziny nie przychodził?
   Tylko on i dziewucha. Jedna dziewucha przychodziła.
   I co się z nimi potem stało?
  A gdzieś tam w lesie podobno wymordowali ich. Jakie ludzie, kurwa, naprowadzali... Nase, panie, nase! Naprowadzali szkopów, kurwa ich mać, i bili. Jak nie mogli tak, to granatami w dziury rzucali. Co się zawiązało im, kurwa, żeby tych ludzi tak krzywdzić? Panie, był jeden Żyd z Kałuszyna, krawiec, i on nawet u mnie szył w mieszkaniu, Trzy dni. To wie pan co? W lesie księżyckiem tamuj go przywiązali do chojaka i głowę mu przycieni. No, kurwa go mać, no!
   Bandyci?
   Nase, nase, nie Niemcy. Niemiec w nocy nie poszedł. Byli i Polacy, byli, kurwa, jebane. Ale, panie, jak Polak zabił Żyda, a Niemcy się dowiedzieli, to pierdolnęli i tego Polaka. Tak było, o.
   Czy chodziło o pieniądze?
   Gdzie on tam miał pieniędze? Boże kochany, o ledwo żył. Wymordowali, wymordowali, o Jezu kochany... Byli kurwy i ludzie naprawdy.
   Dobrze pan znał mojego dziadka?
   O, jeszcze ile lat! Ile on ode mnie drzewa wykupił... Bo oni tu byli w Dobrem, to się woziło chojaki i kupowali. Nase chuja, nase by nie kupili za cholerę. Przychodził do nas na Rudę.
   A jak to się stało, tam w lesie?
   Ja nie wiem, panie, ale nase skarżyli, bo na wierzchu to tam było zakryte gałęziami. Oni podjeżdżali samochodem, kurwa, i wyciągali nad take parowe. Myśmy tam krowy paśli nad tą parową. Tam na pewno jakieś koście są jesce. 
   Dlaczego skarżyli?
   Oj, dlaczego! Co mnie pan pyta, ja wiem? Oni się bali i Polaków, i Niemców, bo nase skurwysyny takie byli... Tak męcyć ludzi! O Jezu, o Jezu, o Jezu...


[Przepisane z książki: Henryk Grynberg, Dziedzictwo, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018, s. 42-43. W książka została skomponowana z rozmów, jakie Henryk Grynberg odbył z mieszkańcami wschodniego Mazowsza w lutym 1992 podczas nagrywania filmu Miejsce urodzenia, w którym stara się ustalić okoliczności zamordowania swojego ojca. Ten wstrząsający dokument w reżyserii Pawła Łozińskiego należy koniecznie oglądnąć, szczególnie w realiach kolejnego wylewu nienawiści wobec Żydów, jaki w pięćdziesiątą rocznicę marca '68 wywołali politycy Prawa i Sprawiedliwości.]

czwartek, 15 marca 2018

POD KLĄTWĄ

Książka wyszła jakoś na początku marca, ale egzemplarz autorski jeszcze do mnie nie dotarł. Fotografie poszły w monochromie (niestety), co nie jest do końca szczęśliwym rozwiązaniem, jednak to nie te zarejestrowane współcześnie kadry z Kielc są tutaj ważne, lecz analityczna praca Joanny Tokarskiej-Bakir. Zdjęcia pokazują aktualny wygląd miejsc naznaczonych, to widoczne poniżej przedstawia budynek przy ul. Ignacego Paderewskiego (wcześniej ul. Mariana Buczka), w którym w czasie pogromu 4 lipca 1946 r. mieścił się Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.

[06.04.2016]

Krytyka Polityczna udostępniła na swoim portalu (ukazała się ona wcześniej w 46 numerze kwartalnika) ciekawą rozmowę z autorką pracy Pod klątwą:


sobota, 10 marca 2018

[Co bym chciał]

[Douglas Dunn]

        Sądzę, że przesuwam się ku poezji, która będzie odbijać społeczeństwo, w tym stopniu, w jakim zawsze chciałem to robić. Szczegół, konkretny obraz, bez żadnej smużki niebieskiego dymu, bez delikatnego muśnięcia księżyca, bez włóczęgi po Florencji i podziwiania kopuły Św. Piotra w Rzymie, bez pięknych pocztówek, bez tego gówna. To, co chciałbym osiągnąć to rodzaj języka, który będzie w stanie zawrzeć w spójnej całości różne style, jakie stosowałem w trzech dotychczasowych książkach. Innymi słowy, rodzaj poezji, która dopuszcza dokument, tak samo jak fragmenty liryczne, tak samo jak dyskusję, tak samo jak wyobraźnię. Jakiś rodzaj poezji, która będzie zawierać wszystkie te składniki. 
       Ale jest tak, jak mówi Paul Valery: "poezja jest najtrudniejszą ze wszystkich sztuk". Jeśli traktować to naprawdę serio, jeśli chce się realizować taką koncepcję poezji, o jakiej się myśli - trzeba ciężko pracować, żeby odnaleźć ten właśnie sposób pisania, który umożliwia spełnienie tej właśnie koncepcji.  Próbuje więc robić to, co chciałbym robić, to jest być dokumentalistą, krytycznym społecznie, czy może raczej społecznie bezstronnym - idzie mi zarówno o pokazywanie fotografii, jak i dostarczanie napisów pod fotografiami, o pisanie filozofujące, a jednocześnie maksymalnie wierne rzeczywistości, nieomal realistyczne.

[Łapanie za słowa sprzed lat - łapał (i przetłumaczył) Piotr Sommer w książce Douglas Dunn Wyprowadzka z Terry Street, Fort Legnica '99, s. 91-92]

piątek, 9 marca 2018

Cała prawda o trotylu


Jutro kolejna smoleńska miesięcznica, podobno przedostatnia... Pozwoliłem sobie więc sporządzić okolicznościowy kolaż z okładek dwóch gazet, które tak niezwykle mocno zaangażowały się w wyjaśnianie przyczyn katastrofy na lotnisku Siwiernyj. Ciekawe czy redaktorzy tych pism poniosą jakąkolwiek odpowiedzialność za serwowane fake newsy? Pytanie retoryczne...

czwartek, 8 marca 2018

Prawdę znają tylko ofiary prawdy

Douglas Dunn

I Am A Cameraman

They suffer, and I catch only the surface.
The rest is inexpressible, beyond
What can be recorded. You can’t be them.
If they’d talk to you, you might guess
What pain is like though they might spit on you.

Film is just a reflection
Of the matchless despair of the century.
There have been twenty centuries since charity began.
Indignation is day-to-day stuff;
It keeps us off the streets, it keeps us watching.

Film has no words of its own.
It is a silent waste of things happening.
Without us, when it is too late to help.
What of the dignity of those caught suffering?
It hurts me. I robbed them of privacy.

My young friends think Film will be all of Art.
It will be revolutionary proof
Their films will not guess wrongly and will not lie.
They’ll film what is happening behind barbed wire.
They’ll always know the truth and be famous.

Politics softens everything.
Truth is known only to its victims.
All else is photographs– a documentary
The starving and the playboys perish in.
Life disguises itself with professionalism.

Life tells the biggest lies of all,
And draws wages from itself.
Truth is a landscape the saintly tribes live on,
And all the lenses of Japan and Germany
Wouldn’t know how to focus on it.

Life flickers on the frame like beautiful hummingbirds.
That is the film that always comes out blank.
The painting the artist can’t get shapes to fit.
The poem that shrugs off every word you try.
The music no one has ever heard.


[Wrzuciłem najpierw ten wiersz w tłumaczeniu Piotra Sommera, zapomniawszy jednak, że pięć lat temu pojawił się on na hiperrealizmie w parze z tekstem W. H. Audena... No więc wpis skasowałem i wklejam teraz w wersji oryginalnej, bo wiersz/temat niezwykle ważny.]

środa, 7 marca 2018

Wszechobecne slogany propagandowe. Poznań, 1977

W ten właśnie sposób podpisana jest fotografia Mariana Schmidta w jego świetnym albumie Inside Poland.

[skan z albumu: Marian Schmidt Inside Poland, s. 32]

Wszechobecne kiedyś na pewno, ale niekoniecznie fotografowane... Skądinąd ten z kontenerami po prawej zupełnie niezły. W sumie to ciekawe, że propagandowe murale z czasów PRL-u nie doczekały się żadnej fotograficznej monografii (a może o czymś nie wiem?). Owszem, w 1988 roku Bogdan Konopka fotografował tego typu obiekty we Wrocławiu, ale materiał ten pokazano dopiero w 2017 roku

poniedziałek, 5 marca 2018

Forst

[Forst, krmatorium, 22.02.2018]

Dwudziestego drugiego lutego, nazajutrz po przylocie z Neapolu, sprawdziwszy wcześniej prognozę pogody na m.meteo.pl, wybrałem się z Bagieńca w kierunku Olszyny. Gdzie zaraz po przekroczeniu granicy skręciłem z autostrady w stronę miasteczka Forst i Gubener Straße. Jechałem trochę ciemno, ponieważ mapy dostępne na google.maps z tego terenu są niezbyt dokładne i nie mogłem ustalić, jak względem kierunków świata jest usytuowany budynek krematorium, który chciałem sfotografować. Okazało się, że w okolicach południa światło padało na elewację lekko po skosie z prawej strony, więc czekałem tylko na moment gdy chmury przysłonią słońce i uniknę niepotrzebnej gry cieniu na placu przed budynkiem. Wykonane wtedy zdjęcie (dokładnie o 11:47) wrzuciłem później na symmetricalarchitekture.tumblr.com, ale ponieważ czułem niedosyt (jakości światła) po podróży tam i z powrotem do Görlitz, popołudniu zrobiłem jeszcze trochę zdjęć budynku spopielarni (widoczna powyżej fotografia to kadr zarejestrowany o 16:05). Przy okazji przetestowałem też pożyczoną od znajomego Sigmę Art 50 f/1,4 HSM, które to szkło faktycznie jest bardzo ostre i zastanawiam się teraz nad ewentualnym zakupem tego obiektywu... Zastanawiam się też, czy często będę korzystać z takiej ogniskowej? Rzeczony budynek krematorium powstał w 1929 roku według projektu Rudolfa Kühna, który pełnił wtedy w Forst funkcję miejskiego radcy budowlanego (w mieście jest też zaprojektowane przez niego osiedle mieszkaniowe o nazwie... Jerusalem). Ekspresjonistyczna stylistyka spopielarni nasuwać może pewne skojarzenia z  Fauerhalle Simmering we Wiedniu, z tym że tamtejszy znacznie bardziej okazały obiekt powstał wcześniej, bo w 1922 roku i wyszedł spod ręki Clemensa Holzmeistera (zdobywcy trzeciego miejsca w konkursie na ten budynek, rywalizację zaś wygrał, lecz bezskutecznie, utytułowany architekt Josef Hoffmann).

niedziela, 4 marca 2018

Rywale także piszą dzieła

Konstandinos Kawafis


Wieczność

Król indyjski Arsunas, miłujący ludzi, łagodny
nienawidził rzezi. Nigdy nie toczył wojen.
Lecz groźny wojny bóg miał tego wreszcie dosyć.
(zaćmiła się jego chwała, opustoszały świątynie)
i przyszedł bardzo gniewny do królewskiego pałacu.
Zadrżał z lęku Arsunas i rzecze: „Panie wielki,
przebacz mi, że ludziom życia odbierać nie mogę.
Ten wzgardliwie odrzekł: „Czyżbyś mniemał, że jesteś
sprawiedliwszy ode mnie? Nie daj się słowom ogłupić
Życia się nie odbiera. Wiedz o tym, że przenigdy
nikt się nie urodził, ani też nikt nie kona.


Wrogowie

Trzej sofiści przybyli powitać Konsula.
Naprzeciw siebie Konsul posadził swych gości.
Grzecznie z nimi rozmawiał, a potem żartując,
mówił im, by się mieli na baczności: „Sława
rodzi zawiść. Rywale także piszą dzieła.
Macie wrogów.‟ ‒ Rzekł na to jeden z trzech poważnie:

„Dzisiejsi nam nie mogą zaszkodzić wrogowie.
Wrogowie przyjdą później. Ci nowi sofiści,
gdy my starzy, będziemy leżeli żałośnie
w łóżkach, a już w Hadesie niektórzy. Dzisiejsze
słowa nasze i dzieła wydadzą się dziwne
(a może śmieszne), zmienią bowiem ci wrogowie
styl, materię i prądy ‒ jak i ja, i inni
przekształciliśmy wszystko, co było przed nami.
Co nam się wydawało i piękne, i słuszne,
to wrogowie określą jako głupie, zbędne,
znowu te same rzeczy mówiąc (bez wysiłku)
inaczej ‒ jak my dawne zmieniliśmy słowa.


[2 teksty w przekładzie Zygmunta Kubiaka z książki: Konstandinos Kawafis Wiersze zebrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981, str. 276, 296. Kiedyś, przeszło trzydzieści lat temu, zaczytywałem się tym tomem...]


sobota, 3 marca 2018

...i obojętny horyzont

Adam Ważyk


Obrazy wracają

Obrazy wracają
jak gdyby w nich było coś więcej niż było
Młyn murowany gdzie winda na sznurach
wciągała mnie powoli przez okienny otwór
z widokiem na szary horyzont
piaszczyste łysiny
jałowce
Okrągły cyrk neoklasyczne freski
łańcuchy pękające na piersiach atlety
kiedy zaciskał poniesione pięści
W starej oprawionej książce 
dokładnie narysowany tajfun szalał na rycinie
Siedziałem przy stole rozłupując jajko
Leżałem na dnie łodzi fale bełkotały
mijałem barkę najeżoną kolorowymi parasolkami
histeryczne śmiechy pożerały przestrzeń
niewysokie sady przechodziły obok
śliwki spadały ze śliw
obrazy wracały w dowolnej kolejności
i obojętny horyzont


Tamto

Są rzeczy których domyślam się dopiero po latach
Nieznajoma w żałobie była starsza niż mnie się zdawało
Ktoś namówił pana N do napaści na mnie
Kiedy Z mówiła że filmy na nią źle działąja
nie miała na myśli pięknych amantów

Ślepa ulica w śródmieściu obsadzona drzewami
ładnie obrębiona trawnikiem
nazywała się jak kobieta jak kwiat jak wiśnia ogrodowa
Hortensja
Mówiono przy stole o kimś kto mieszkał na tej ulicy
nie dosłyszałem o kim i to już przepadło

Przeszłość jest dziś tylko cokolwiek dalej
To zdanie wziąłem z Norwida ale nie jest moja prawdą
Ja muszę jeździć o ileż dalej
Ja muszę jeździć za ciemne morze
po dwie rękawiczki które nie są do pary


Przystań

Nie zmącona woda u przystani
czarnym grzbietem odtwarza dziób statku
Tu każda rzecz się przyznaje do siebie
wysoki brzeg na nim zmurszałe mury
żelazna brama ogrodu zamknięta
i pałająca na samotnym krzewie
różowa róża rozkwitła tożsamość


[Z książki: Adam Ważyk Wiersze wybrane, Czytelnik, Warszawa 1978, str. 170, 159, 219]

piątek, 2 marca 2018

Dywizjon 303 (Rzeszów)

[Rzeszów, ul. Żeglarska, 15.02.2016]

A to właśnie nieistniejący już mural z Rzeszowa, o którym wspominałem. Ciekawe, że częściej malowane są Spitfire'y, a nie Hurricane'y, na jakich walczyli piloci dywizjonu w czasie Bitwy o Anglię. Zapewne wytłumaczenie jest banalnie proste - smukły choleryk ma znacznie ładniejszy kształt od przyciężkiego huraganu... Dzięki reporterskiej książce Arkadego Fiedlera Dywizjon 303 to kapitalny znak firmowy (zupełnie jak - z zachowaniem proporcji i szacunku - Levi's 501). Fiedler w ogóle miał świetną rękę do tytułów swoich książek, do których nie wiem czy chciałbym teraz wrócić? Odświeżając sobie biogram autora natknąłem się na informację, że w 1983 roku przystąpił on do PRON... (wiadomość dla najtisów - PRON to Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego powołany w 1982 przez polityków PZPR, PSL i SD w celu popierania władz stanu wojennego). Ciekawe więc, czy odwetowcy z PiS pozbawią go stopnia oficerskiego (był porucznikiem Wojska Polskiego), tak jak planują to zrobić z generałem Mirosławem Hermaszewskim (o Jaruzelskim i Kiszczaku nie wspominając)?

czwartek, 1 marca 2018

Większa odwaga

Bertolt Brecht

SŁUSZNY CZYN

Za trzecim razem grenadierzy pancerni
zdobyli centralę telefoniczną.
Olbrzymia odwaga. Gigantyczna rzeź.
Większa jest odwaga tego
kto odmawia wykonania rozkazu.

[Całkowicie nieprzypadkowo dziś właśnie ten wiersz Bertolta Brechta (z tomu Elegie Bukowskie i inne wiersze (str. 37) w tłumaczeniu Ryszarda Krynickiego]

środa, 28 lutego 2018

Dywizjon 303

[Sanok, ul. Mariana Langiewicza, 28.02.2018]

Niech policzę... to już dziewiąty dywizjonowy motyw w moim archiwum. Osiem murali z mniej lub bardziej udanie przedstawionymi Spitfire'ami i Hurricane'ami ciągle można oglądać w różnych miejscach Polski. Graf, który namalowano na betonowym płocie zakładów Pratt & Whitney w Rzeszowie (ul. Żeglarska) właśnie niedawno poległ w efekcie wymiany ogrodzenia. Na ulicę Mariana Langiewicza w Sanoku po raz pierwszy trafiłem we wrześniu 2015 roku jeszcze z D700, jednakże kadry z tamtej sesji nie bardzo mi podeszły. Przez te dwa i pół roku mural nieco wyblakł, ale pomijając kilka łuszczących się miejsc, trzyma się zupełnie dobrze. Pod względem wierności względem latającego pierwowzoru (Spitfire mk. VB lub VC?), to chyba najsprawniej namalowane lotnicze graffiti, jakie miałem okazję fotografować.

wtorek, 27 lutego 2018

Mój ojciec dobry pracownik biurowy kolei...

Grzegorz Kwiatkowski


obrońca Robert Servatius, ur. 1894 zm. 1983

jeszcze żyją ci którzy zabijali
i nie różnią się od innych ludzi
oczywiście jeśli przyjrzeć się bliżej
coś się znajdzie
ale u każdego coś się znajdzie


Walter Stier

mój ojciec dobry pracownik biurowy kolei
nigdy nie uczestniczył w żadnym rozstrzelaniu
tylko wykonywał swoją pracę
organizował transporty
na wschód i na zachód
na północ i południe
w górę i w dół


Perła Ovitz, ur. 1921 zm. 2001

gdybyśmy byli wysocy
cała nasza rodzina spłonęłaby tego samego dnia
uratowało nas to że byliśmy karłami
uratował nas Mengele

nie czuję do niego odrazy
nie wolno mi go nienawidzić
zasługuje na potępienie
ale uratował mnie


[Wszystkie wiersze ze świetnego tomu Sową (str. 13, 26, 14) Grzegorza Kwiatkowskiego.]