Dzisiaj rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Nie jestem specjalnym fanem montaży zdjęć współczesnych i historycznych, ale robota Marcina Dziedzica ma sens! Jego kolaże, wykorzystujące m.in. fotografie z tzw. raportu Jürgena Stroopa (generał-majora SS), pojawiły się w wydanej rok temu książce TERAZ'43 LOSY, gdzie autorką tekstów jest Magdalena Kicińska. Więcej montaży Marcina Dziedzica można zobaczyć np. na stronie warszawa.naszemiasto.pl, gdzie zostały nazwane "wzruszającym albumem", ja jednak skłaniałbym się do zastąpienia przymiotnika "wzruszający" słowem straszny lub przerażający.
piątek, 19 kwietnia 2019
środa, 17 kwietnia 2019
21 x JP2
[02.12.2014-14.04.2019]
Czyli małe résumé. Akurat kilka dni temu Łukasz Kniter zaczął na swoim blogu pokazywać zdjęcia z nowego projektu (Oblicza JPII), który poświęcony jest pomnikowym przedstawieniom świętego. Co ciekawe, tematu tego poza artystą o pseudonimie Peter Fuss (seria Santo Subito), nikt wcześniej u nas nie zdecydował się eksplorować (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). Jak widać z muralowych wizerunków, kult Jana Pawła II w Polsce jest - by tak to oględnie określić - dość problematyczny...
poniedziałek, 15 kwietnia 2019
ŚW. JAN PAWEŁ II PATRON WOJEWÓDZTWA KUJAWSKO-POMORSKIEGO
[Włocławek, Bulwary Marszałka Józefa Piłsudskiego, 14.04.2019 ]
Wczoraj w drodze powrotnej z Gdyni. Rok temu wypatrzyłem to miejsce na moście, ale wtedy byłem tu przed południem, a ponieważ musiałem jechać dalej, więc nie mogłem poczekać aż reflektor znajdzie się we właściwej pozycji. Po zrobieniu zdjęcia poszedłem coś zjeść... Zobaczyłem szyld anonsujący "placek wolności" czyli "polską pizzę" (sic!), więc wszedłem do przybytku oferującego te specjały i to był błąd. Na pewno za proces rośnięcie ciasta tego czegoś, co miało być rodzimą pizzą i emanacją wolności, odpowiadały nie drożdże, a jakieś substancje chemiczne (zaimportowane nie daj Boże z Niemiec...). Jeżdżąc po Polsce często zamawiam pizzę Mergheritę, bo jest to zwykle jedyne dostępne wegetariańskie danie poza ruskimi pierogami, więc mam pewne rozeznanie w tym, jak można spieprzyć tę genialną potrawę z Włoch rodem. Wydawało mi się jednak, że nic już nie jest mnie w stanie zaskoczyć. Nikt jednak nie powinien ignorować hiszpańskiej inkwizycji... "Polska pizza" i "placek wolności" jakoś idealnie łączą mi się z tym panem w białym stroju, co go przedstawiono na muralu.
środa, 10 kwietnia 2019
El Al Building
[23.03.2019]
Od zaplecza, od parkingu przy Bograshov Street. Kapitalny brutalizm! Obecnie (chyba nie w całości) pustostan. Tel Awiw jest sławny z architektury bauhausowskiej, która powstała przed wojną, mnie natomiast znacznie bardzie podobała się ta z lat: pięćdziesiątych, sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. I myślę, że to w ogóle jest temat.
wtorek, 9 kwietnia 2019
Yves Marchand & Romain Meffre „Budapest Courtyards”
Z zdjęciami duetu Yves Marchand & Romain Meffre zetknąłem się dawno temu. Kiedy to mogło być? W 2011?
Chyba wtedy w Berlinie w księgarni u Dussmana zobaczyłem album
The Ruins of Detroit wydany przez Steidla.
Książki wówczas nie kupiłem (cena podchodziła pod 100 Euro), licząc, że po jakimś
czasie trafię na to wydawnictwo w
przecenie u Langera Blomqvista. Nie trafiłem. W tym samym roku (2011?) uczestniczyłem
w debacie Archiwum jako projekt,
którą wymyślił i doprowadził do skutku Krzysztof Pijarski, a podczas tego wydarzenia
jeden z zaproszonych panelistów – John Tagg, określił zdjęcia Marchanda i
Meffre’a jako „ruin porn”. Co fajnie może funkcjonować jako argument polemiczny
w dyskusji, ale czy termin ten jest wyczerpującą deskrypcją dokumentalnego zapisu,
jaki francuscy fotografowie zrealizowali w Detroit? No właśnie… Dawno nie zaglądałem
na ich internetową stronę, a gdy zrobiłem to wczoraj, czekało mnie tam miłe
zaskoczenie w postaci cyklu Budapest Courtyards z lat 2014-2016. Zachęcam więc do oglądania „courtyard porn” francuskiego duetu, co piszę świadom
faktu, że przecież my wszyscy – fotografowie posługujący się konwencją
dokumentalnego zapisu, dostarczamy publiczności materiał do uprawiania niezobowiązującego
podglądactwa (nawet jeżeli naszym celem jest próba przekonania widzów/czytelników do czegokolwiek…).
Enjoy!
poniedziałek, 8 kwietnia 2019
Adam Shorin pisze w Forward o wystawie WIDOK ZZA BLISKA
Co cieszy, a mnie szczególnie, że właśnie na łamach Forward, dziennika założonego w 1897 roku i wydawanego pierwotnie w jidysz pod nazwą Forwerts.
piątek, 5 kwietnia 2019
(prostokąt światła na tle ciemności)
Charles Reznikoff
[Kiedy wszedłem do łóżka]
Kiedy wszedłem do łóżka, było już po północy
ale stwierdziłem, że nie mogę zasnąć
i dalej myślałem o bolączkach dnia.
Wydawało mi się, że najlepiej będzie
jak wstanę i pójdę na długi spacer po milczących ulicach
ale byłem zbyt zmęczony, żeby wyjść z łóżka -
nawet ubranie się na powrót było ponad siły.
Kiedy przewracałem się niespokojnie z boku na bok
wpadł mi w oko garaż na podwórku -
dach pokryty gładką warstwą śniegu.
Z miejsca gdzie leżałem nie było widać księżyca
ani nawet podwórka
ale dach garażu lśnił jak prostokąt światła
na tle ciemności -
prostokąt światła
na tle ciemności.
Patrząc nań, zapomniałem o sobie
i zapadłem w głęboki, spokojny sen.
[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 205. Jest 23:08, pomyśleć, że jeszcze ok. 12 dzisiejszego dnia wchodziłem do gmachu Gemäldegalerie w Berlinie, żeby zobaczyć wystawę Mantegna und Bellini. Meister der Renaissance. Biały prostokąt na ciemnym tle też nie do pogardzenia...]
środa, 3 kwietnia 2019
poniedziałek, 1 kwietnia 2019
PARĘ SŁÓW W MATCZYNYM JĘZYKU
Ta książka to rewelacja! Antologia poetek żydowskich piszących w jidysz, którą opracowały: Joanna Lisek, Karolina Szymaniak i Bella Szwarcman-Czarnota. W przekładzie tej ostatniej błyskotliwa Irena Klepfisz, o której twórczości - wstyd przyznać - nie miałem bladego pojęcia...
niedziela, 31 marca 2019
(dławiąc się raz po raz)
Henri Cole
PUSTUŁKA AMERYKAŃSKA
Przysiadłaś na schodach przeciwpożarowych
i jesz obiad: szarpiesz obdartą ze skóry mysz
jak czerwone struny harfy, dławiąc się raz po raz
sinym, żylastym mięsem i krwawiącym ogonkiem.
W idealnie dopasowanej czarno-białej kominiarce
wyglądasz jak wypchany ptak szklanej gablocie,
gdzieś między egzystencją zwierzęcia i człowieka.
Jestem człowiekiem. Tylko ja posiadam
długie czyste ręce i znudzone usta. To mój dom,
szczeka w nim pies, który boi się pustki jak
ja, gdy dusza legnie do rzeczy, próbując
stworzyć coś, co nie byłoby ani osobiste, ani abstrakcyjne,
niczym księżyc widoczny pomiędzy sosnami.
[Z książki: Oko wie lepiej. Ashbery, Clover, Cole. Wiersze w tłumaczeniu Jacka Gutorowa, Wydawnictwo, Wrocław 2018, s. 100. Fajny jest ten Henri Cole, jeszcze do niego nie raz wrócimy.]
sobota, 30 marca 2019
piątek, 29 marca 2019
(postać w spodniach odwraca się i uśmiecha - przyklejonym uśmiechem)
Charles Reznikoff
[Zbyt wczesny to ranek]
Zbyt wczesny to ranek
by w parku było wielu ludzi
ale ta dwójka przed mną
przystaje co jakiś czas
żeby się objąć i pocałować:
wysoki, mocno zbudowany mężczyzna,
wciąż jeszcze w zimowym palcie,
i drobna postać w spodniach.
Obejmują się
i ledwo przestaną się całować
zaraz znów zaczynają,
jakby nie mieli nigdy dość.
W istocie, nic bardziej stosownego
w tak piękny poranek –
pierwszy ciepły dzień wiosny.
Kiedy ich mijam
postać w spodniach odwraca się i uśmiecha –
przyklejonym uśmiechem
niepozbawionym podobieństwa do uśmiechu starożytnego Apolla –
a szare oczy lśnią szkliście –
i nie jest to wcale dziewczyna
ale młodzieniec
któremu przydałoby się ogolić.
[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 166. Wspaniały Charles Reznikoff! Wspaniała książka! Będzie jeszcze o niej tutaj nie jeden raz mowa. Pozwolę sobie jednak teraz na prywatę i zadedykuję ten wpis naszemu małemu firerkowi (pleonazm całkowicie zamierzony) oraz jego partyjnym towarzyszom, którzy przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego zafundowali obywatelom mojego kraju kolejną kampanię nienawiści. Z pewnością nie ostatnią...]
czwartek, 28 marca 2019
(Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki)
Janina Katz
KINDERBAL W NETANYI
W kacie sali siedzi pobożna dziewczynka. Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki. Dźwiga ciężar dwunastu lat i niewidocznych piersi. Jej rówieśniczki, lolitki, tańczą w rytmie maszyn udających instrumenty muzyczne, w zmieniających się z szybkością błyskawicy kolorowych światłach. Kręcą bioderkami. Buzie bez wyrazu. Są cool. Wśród nich chłopczyk w białej, całkowicie rozpiętej koszuli.
W innym kacie sali, z grubą filozoficzną książką w twardej zielonej okładce (Szestow: Anthology) na pudełku, siedzi stara dziewczynka, bezbożna od prawie pięćdziesięciu lat. W długiej sukni w kolorze bladego bakłażanu, opalona na pomarszczony brąz, z gołymi ramionami.
Za chwilę odłoży książką i wyjdzie z drinkiem i papierosem przed hotel. Noc jest ciepła. Gwiaździsta. W dole szumi morze. Stara dziewczynka wyje cichutko do niewidocznego po tej stronie księżyca.
Biała półciężarówka zatrzymuje się przed hotelem. Mała pobożna dziewczynka wychodzi zza obrotowych drzwi, i drobnym spokojnym kroczkiem podchodzi do auta. Rodzice, lub starsze rodzeństwo odwożą ją do domu.
Stara dziewczynka zabiera swoje lalki i szmatki (Szestow: Anthology, ciężki klucz i papierosy) i odjeżdża szabasową windą do swojego pokoju.
KINDERBAL W NETANYI
W kacie sali siedzi pobożna dziewczynka. Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki. Dźwiga ciężar dwunastu lat i niewidocznych piersi. Jej rówieśniczki, lolitki, tańczą w rytmie maszyn udających instrumenty muzyczne, w zmieniających się z szybkością błyskawicy kolorowych światłach. Kręcą bioderkami. Buzie bez wyrazu. Są cool. Wśród nich chłopczyk w białej, całkowicie rozpiętej koszuli.
W innym kacie sali, z grubą filozoficzną książką w twardej zielonej okładce (Szestow: Anthology) na pudełku, siedzi stara dziewczynka, bezbożna od prawie pięćdziesięciu lat. W długiej sukni w kolorze bladego bakłażanu, opalona na pomarszczony brąz, z gołymi ramionami.
Za chwilę odłoży książką i wyjdzie z drinkiem i papierosem przed hotel. Noc jest ciepła. Gwiaździsta. W dole szumi morze. Stara dziewczynka wyje cichutko do niewidocznego po tej stronie księżyca.
Biała półciężarówka zatrzymuje się przed hotelem. Mała pobożna dziewczynka wychodzi zza obrotowych drzwi, i drobnym spokojnym kroczkiem podchodzi do auta. Rodzice, lub starsze rodzeństwo odwożą ją do domu.
Stara dziewczynka zabiera swoje lalki i szmatki (Szestow: Anthology, ciężki klucz i papierosy) i odjeżdża szabasową windą do swojego pokoju.
[Z książki: Janina Katz, Pisane po polsku, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2008, s. 21-22]
środa, 27 marca 2019
(Zbyt wielu mężczyzn, kobiet i dzieci z oczami z tyłu głowy?)
Janina Katz
Jesteś moimi pięcioma zmysłami
Jesteś moimi pięcioma zmysłami.
Moja Jerozolimo.
Niekończąca się
przygoda miłosna.
Otwarta rana,
by nie psuć wrażenia,
omotana w złocistą pajęczą sieć.
Moje oczy tropią szansę
wymknięcia się
do Ciebie, Jerozolimo.
I trochę dalej na północ
do ciebie
o oliwkowej skórze.
Widzisz,
gdy język się boi,
rozkwitają metafory.
Dlaczego Izrael
Spóźniona Żydówka,
próbuję zrozumieć,
co to wszystko zrodziło.
Tę czułość i troskę.
I strach.
Pustynny wiatr?
Zbyt wielka danina krwi?
Morze. Piasek?
Morze. Piasek?
Moje rozpalone ciało?
Zbyt wielu mężczyzn,
kobiet i dzieci
z oczami z tyłu głowy?
Pycha osaczonych?
Moja ślepa miłość?
[Po powrocie z Eretz Israel. Może jeszcze dodałbym tu wiersze Izrael i Izaak, ale już je wcześniej wklejałem. Do Jerozolimy nie dotarłem tym razem (czego specjalnie mi nie żal), a także do Hajfy (tu wręcz przeciwnie, bardzo chciałem tam pojechać), ale program pobytu - którego celem było sfotografowanie wybranych budynków architektury bauhausowskiej - miałem maksymalnie napięty. Poznałem za to dość dobrze, tę właśnie część Tel Awiwu, nazywaną także - całkiem słusznie - „białym miastem‟. Ledwo przyjechałem do domu (wczoraj o północy) i już zaczynam tęsknić za powrotem... Wiersze Janiny Katz przełożyła Bogusława Sochańska i pochodzą z wydanego w 2011 roku tomu Powrót do jabłek (s. 146 i 142).]
wtorek, 26 marca 2019
Reading Power Station
[Tel Aviv, 24.03.2019]
Elektrownię uruchomiono w 1938 roku. Z tego właśnie okresu pochodzi dwuskrzydłowy budynek z centralną trójkondygnacyjną wieżą, zaprojektowany przez Eda Rosenhaka. Stojący za nim potężny betonowy komin to sprawa późniejsza.
Subskrybuj:
Posty (Atom)