...jak można sądzić po układzie światła i strojach widocznych w kadrze ludzi. Dlaczego ta ulica na krakowskim Kazimierzu tak się nazywa już kiedyś tutaj pisałem, więc nie będę się powtarzać. Wróciłem dzisiaj do skanu, który retuszowałem podczas lockdownu w kwietniu, ale przerwałem pracę w 1/4 kadru. Nie doszedłem więc do tego (zacząłem jak zawsze od nieba), co widać na załączonych poniżej printscreenach ze środka kadru. Pierwszy w kolejności jest o tyle ciekawy, że widać na nim samochód Warszawa M20 we wczesnej wersji, jeszcze bez zespolonych kloszy tylnych lamp. Sądząc po namalowanym na klapie bagażnika numerze, mogła to być taksówka. A zza Warszawy wyłania się sylwetka traktora Ursus C-45 z charakterystycznym kominem w kształcie panzerfausta (wehikuł toczy się właśnie obok oświetlonego słońcem ogrodzenia synagogi Izaaka Jakubowicza), który ciągnie przyczepę załadowaną workami (z mąką?). Oba pojazdy bardzo często można było spotkać na ulicach w latach 60. i pamiętam je doskonale, także odgłosy pracy ich motorów oraz zapach jaki zostawiały. Nie wiem na jakich negatywach ojciec fotografował Kazimierz (na ich krawędziach brak jakichkolwiek firmowych oznaczeń, także numerów klatek), ale nawet te, prawdopodobnie polskiej produkcji klisze, a więc nie powalające jakością, zawierają niesamowitą ilość szczegółów, czyli - jakby nie patrzeć - informacji. Najpierw myślałem, że to zdjęcie wykonane zostało czeskim Flexaretem, którego wtedy używał (obiektyw w tej kamerze o nazwie Belar nie był demonem ostrości), jednak widoczna na sreenach lekka kompresja perspektywy, a także poziomy układ klatek na filmie, świadczyć mogą, że to kadr z Praktisixa z podpiętym krótkim tele. Pamiętam, że ojciec miał też enerdowskiego Sonnara 135mm f/4.5, wyprodukowanego wprawdzie do małego obrazka, ale ponieważ szkło kryło także format 6x6, więc jakiś zdolny rzemieślnik wyposażył go w bagnet do sixa. Obiektyw ten był dość siermiężnej konstrukcji i nie posiadał automatycznej przysłony, więc po nastawieniu ostrości na pełnej dziurze, trzeba było go przysłanić do wartości roboczej. I tyle działań śledczych... Obrabiając ten kadr sprzed mniej więcej sześćdziesięciu lat ogarnęła mnie fala nostalgii, ponieważ realia na nim widoczne mam pod powiekami, choć pewnie pamiętam rzeczy i sytuacje raczej z drugiej połowy lat 60.
piątek, 11 września 2020
czwartek, 10 września 2020
Synagoga Wysoka od zaplecza na przełomie lat 50. i 60. XX wieku
[Eugeniusz Wilczyk, Kraków-Kazimierz (1959-1964), Synagoga Wysoka od podwórka domu przy ul. Ciemnej]
Bardzo zależało mi na tym unikalnym kadrze, jednak wymagał on nie tylko retuszu wszystkich tych rys, rysek i plam, ale także pewnych zabiegów rekonstrukcyjnych (negatyw jest mocno zniszczony). Co jakoś udało się doprowadzić do szczęśliwego finału i zdjęcie znajdzie się w książce. Bo właśnie w tym kierunku wszystko zmierza, co mnie cieszy i napawa nadzieją. Dużo jeszcze roboty przede mną, ale już w tym momencie mam gotowych 30 kadrów, które na pewno znajdą się w składzie.
środa, 9 września 2020
Atlas od Forms
Robię właśnie risercz do tekstu dla Autoportretu i przeglądając stronę autorską Erica Tabuchiego, a konkretnie firmowany też przez niego portal Atlas of Forms, trafiłem na zestawienia, w których są moje zdjęcia...
Na pierwszym screenie - fotografia w środkowym rzędzie, druga od lewej strony (Koksownia „Walenty‟), na drugim - także rząd środkowy, zdjęcie pierwsze od prawej (Karbidownia na Bobrku). Oba obiekty od dawna już nie istnieją. Walentego fotografowałem w 1993 roku i nawet pamiętam czym: Nikon F90 + Nikkor AF 35-70mm f/2.8D na Ilfordzie FP4 plus. Karbidownię zdjąłem dziewięć lat później używając następującego zestawu: Hasselblad 500C/M + Carl Zeiss Makro-Planar T* 120mm f/4 CF, chyba na filmie Agfa APX100. Projekt Erica Tabuchiego, gdzie znalazły się zdjęcia znalezione w sieci (i chyba też jago własne?) miał też wydanie albumowe w roku 2017, którego jednak nie miałem sposobności przejżeć (spóźniłem się z kupnem o kilka tygodni...). Teraz widzę jednak, że była druga edycja i jest dostępna w sprzedaży. Pierwsze z omawianych zdjęć musiało zostać ściągnięte z tego bloga, drugie z strony internetowego pisma fotoTAPETA.
wtorek, 8 września 2020
Ale czegoś mi BRAK
[Rejestracja w TV Łódź z 1982 roku]
Był sobie kiedyś zespół BRAK, założony przez Ziemowita Kosmowskiego w 1980 roku, o którym usłyszałem dwa lata później, chyba od Marcina Świetlickiego, mającego sposobność zobaczenia go na żywo na koncercie na stadionie Cracovii w stanie wojennym (występowała tam też zdaje się Republika - pamiętam, że Marcin wspominał „Kombinat‟ i frazę: zasypiam w szufladzie dokładnie wskazanej). A potem ktoś skopiował z radia, zapewne z programu Rozgłośni Harcerskiej (wiem - to brzmi dziś humorystycznie, tak jakbym powiedział, że „Nevermind‟ usłyszałem najpierw w Radiu Maryja...) cztery kawałki, chyba dokładnie te nagrania, które pojawiają się w filmiku z youtuba. A ten film, to znowuż zarejestrowany w łódzkiej telewizorni program, który nigdy za czasów PRL-u nie był puszczony na wizji, ale na całe szczęście nie zniszczono kasety z nagraniem, a więc to zupełny rarytas. Z zaprezentowanych tutaj utworów najbardziej lubię „Na Bliskim Wschodzie wszystko w porządku‟ i „Złoto‟ (np. taką frazę: Jaki kolor ma kubek, taca i nóż, bez których głowa nie potrafi jeść już?). Tak w ogóle, to na tle ówczesnej polskiej sceny nowofalowej BRAK wyróżniał się świetnymi tekstami. Niestety kapela rozpadła się w 1983 roku, a założone później Randez-Vous to już wyraźna tendencja spadkowa: tekstowa i muzyczna. O BRAKU napisał kiedyś nieco obszerniej Non Stop, co miało miejsce tuż przed rozpadem kapeli, a tytuł tamtego artykułu pozwoliłem sobie pożyczyć.
poniedziałek, 7 września 2020
Laboremus pro patria
[Kopenhaga - Elefantporten - VII 1999]
Pracujmy dla Ojczyzny głosi dewiza zamieszczona na budynku bramnym Ny Carlsberg Bryghus. Powinienem był te Bramę Słoni (duń. Elefantporten) zdjąć ze statywu, a najlepiej obiektywem typu shift, ale podczas pobytu w Królestwie latem 1999 roku miałem ze sobą tylko swojego 500C/M ze standardowym Planarem 80mm i pryzmatem od Kieva (nie miałem wówczas nic więcej...). Owszem, statyw wtedy zabrałem, ale nie na tę przechadzkę do dzielnicy Valby, więc piony się lekko kładą. Zmieniłbym to hasło na Pijmy dla Ojczyzny (co w kwestii produktu krajowego brutto na jedno chyba wychodzi?), ale jakby to było po łacinie - Biberamus pro patria? To miejsce w Kopenhadze często jest fotografowane, ale nie jako figura transgresji (co mnie akurat interesowało/interesuje najbardziej), lecz raczej z powodu ogromnych swastyk wyrzeźbionych na korpusach słoni przez Ludviga Brandstrupa. W 1901 roku, kiedy brama powstawała, ten obecny w wielu kulturach znak solarny nie miał siłą rzeczy konotacji z nazizmem... Przy okazji tego zdjęcia widać wyraźnie, że symetria, którą aktualnie przerabiam, nie wzięła się znikąd. Z tym, że gdybym teraz fotografował tę Bramę Słoni, efekt finalny wyglądałby jak poniżej.
niedziela, 6 września 2020
Grundtvigs Kirke
[Kopenhaga - XI 2013]
Kadr, który nie wszedł do Blue Pueblo, bo i nie miał się tam znaleźć... A właściwie nie mógł, bo już na początku pierwszej kopenhaskiej sesji zadecydowałem, że fotografuję tylko to, co znajduje się w dzielnicy Amagerbro na wyspie Amager (bo w takich realiach rozgrywa się zapis Grzegorza Wróblewskiego, będący punktem wyjścia dla tego projektu). Niemniej jednak udałem się do Bisperbjerg, żeby sfotografować na próbę budynek krematorium na tamtejszym ogromnym cmentarzu (na jego teren wjeżdża się samochodami) i zrobienie zdjęcia fasady Grundtvigs Kirke, który stoi po przeciwnej stronie nekropolii, wydało mi się słusznym i logicznym krokiem. To nie była do końca ta pogoda i nie ten rodzaj światła, wreszcie nie ten obiektyw, który - gdyby podejść bliżej - nie był w stanie objąć fasady świątyni bez tych domów po bokach, widocznych na zarejestrowanym klatce. Potrzebne by było tutaj znacznie szersze szkło (myślę jednak, że dedykowany do ArcBody Apo-Grandagon 35mm też nie dałby tutaj rady) i być może kamera dająca możliwość rejestracji rzeczywistości nie w kwadratach, lecz kadrach o prostokątnym kształcie. Budynek kościoła zaprojektował Peder Vilhelm Jensen-Klint, a część wieżową w ekspresjonistycznej stylistyce nawiązującej do gotyku wybudowano w latach 1921-27. Korpus ukończono w roku 1940, a jego budową po śmierci architekta (w roku 1930) kierował jego syn Kare Klint. I taka kopenhaska nostalgia mnie dopadła dzisiaj... (za oknem leje jak w Skandynawii). Blue Pueblo było ostatnim projektem, który zrobiłem na kliszy i nie żałuję.
sobota, 5 września 2020
piątek, 4 września 2020
ULICA TURNIEJOWA
[Kraków - 2.9.2020]
Do ostatecznego zestawu wejdzie jednak kadr zarejestrowany kilka minut wcześniej i bardziej w prawą stronę. Pilnie pracujemy teraz nad projektem i zdjęć przybywa. Zasoby krakowskie powoli się wyczerpują, mamy jednak zrobione porządne rozpoznanie tego, co można by poddać eksploatacji we Wrocławiu (kapitalny Leksykon architektury Wrocławia służył nam wydatną pomocą w riserczu, szkoda że inne polskie miasta nie zdobyły się na wyprodukowanie podobnego wydawnictwa...). Nie chcemy za bardzo spojlerować tego przedsięwzięcia, jednak чтобы успешно поддерживать разговор będziemy tu wrzucać coś od czasu do czasu. Kiedy rok temu podjęliśmy decyzję o nabyciu PC Nikkora 19mm f4 ED, wydawało nam się, że jak na nasze potrzeby ogniskowa tego szkła jest ciut za szeroka. Tymczasem często zdarza się, że pracujemy na granicy jego możliwości i czasem przydałoby się coś szerszego. Czy anonsowana w styczniu tego roku przez Venus Optics konstrukcja o nazwie Laowa 15mm
f/4.5 W-Dreamer shift lens będzie wystarczająco dobra optycznie, by podpiąć ją do D850?
czwartek, 3 września 2020
R.I.P. Joanna Bednarska
Asia zmarła 28 sierpnia 2020.
Znaliśmy się prawie ćwierć wieku.
Ogromna strata i ból.
[Asia i Mariusz - Berlin - lipiec 1998]
środa, 2 września 2020
(Samolot. Wrak.)
[Wiersz Janiny Katz z książki Zabawa w chowanego, wydanej w 2013 roku przez Austerię. Często wracam do tego tomu, chociaż początkowo te napisane po polsku teksty wydawały mi się być gorsze wierszy duńskich (które znam z przekładów Bogusławy Sochańskiej). Całkiem niesłusznie. Zabawa w chowanego to wydawnictwo wybitne! Ciekawe, kiedy dostrzeże je (książkę oraz autorkę) nasza kulawa krytyka literacka? Pytanie retoryczne...]
wtorek, 1 września 2020
Stocznia Gdańska bezimienna
[Gdańsk - ul. Lisia Grobla - maj 2008]
Puste miejsce jest po im. Lenina (patrona tego zakładu przemysłowego w latach 1967-1989, właściwie był to pseudonim rewolucjonisty), skąd litery oderwano...
Nie wiem, czy to wejście jeszcze istnieje? Dlaczego więc nie skorzystać z pomocy google street view? Owszem, w 2014 brama jeszcze istniała, ale Stocznię Gdańską też wycięto ze zwieńczenia.
Zdjęcie zrobiłem do międzynarodowego projektu Cities on the Edge, którego kuratorem był John Davies.
Fotografia jako atrapa pamięci? Jej nieludzki substytut?
poniedziałek, 31 sierpnia 2020
Co? Powtórzenie (Solidarność)
Marek Sobczyk Co? Powtórzenie (Solidarność), 2000
[Obraz Marka Sobczyka zeskanowałem z katalogu towarzyszącego jego indywidualnej wystawie w krakowskim Bunkrze Sztuki w 2001 roku. Ekspozycja ta miała nazwę Dokładność i Doskonałość Obrazu.]
niedziela, 30 sierpnia 2020
Krzyżowcy z Krakowa
Gdy ich z daleka zobaczyłem, od razu powziąłem decyzję, żeby tę grupę rekonstrukcyjną sfilmować...
Przeciwników tegorocznego Marszu Równości w Krakowie nie było zbyt wielu, ot grupka niepozornych nacków z NOP i ONR wraz zachrypniętym wodzirejem, opłacani przez Fundację Pro-Prawo do Życia tragarze z homofobicznymi transparentami (dokładnie taką samą nieporadną grafikę i nienawistne hasła można znaleźć na krążących po Polsce homofobusach), wreszcie grupa zaawansowanych wiekiem krzyżowców z różańcami w ręku, modląca się pod kruchtą Bazyliki Mariackiej. Ilu ich wszystkich mogło w sumie być? Obstawiam proporcje - jak jeden do trzydziestu? Może nawet - jak jeden do czterdziestu?
Widoczna pod koniec filmiku małopolska kuratorka oświaty Barbara Nowak (oczywiście bez maseczki na twarzy, co jest przejrzystym komunikatem w kontekście mającego się rozpocząć w najbliższy wtorek roku szkolnego... moje szczere kondolencje!), nie bez powodu dzierży w ręku długaśny różaniec z kolorowymi koralikami. Modlitewne akcesorium o takim wyglądzie widać z daleka i o to właśnie chodzi. Pani Nowak ma parcie na szkło oraz na stołek o znacznie wyższej randze, niż kierowanie wojewódzkim kuratorium. Ma rację Galopujący Major (Łukasz Haslliebe), kiedy pisze, że te różne prostackie gesty, jakie wykonują politycy PiS, to przemyślane akcje, a ich autorom raczej nie należy przypisywać głupoty. Robią to z premedytacją, kierując prosty, mobilizujący przekaz do swoich wyborców. Oczywiście sporo wśród nich religijnych fanatyków, ale to wcielanie się role "obrońców krzyża" też traktują instrumentalnie.
Wśród uczestników tegorocznego Marszu Równości przeważali ludzie młodzi wiekiem, co jest dobrym prognostykiem, ponieważ najprawdopodobniej to oni właśnie będą w stanie posprzątać po tym katoendeckim kołtuństwie w naszym kraju.
Wśród uczestników tegorocznego Marszu Równości przeważali ludzie młodzi wiekiem, co jest dobrym prognostykiem, ponieważ najprawdopodobniej to oni właśnie będą w stanie posprzątać po tym katoendeckim kołtuństwie w naszym kraju.
sobota, 29 sierpnia 2020
(Wszystko inne byłoby zbyt gorzkie)
[I znowu Bertolt Brecht z tomu Elegie Bukowskie i inne wiersze. Przekład Ryszarda Krynickiego. Książkę wydała w 1980 roku NOWa. Skan ze s. 15. Mam nadzieję, że Ryszard Krynicki w końcu opublikuje ponownie swoje tłumaczenia Brechta (zapewne przejrzane i poprawione), np. w Wydawnictwie a5.]
środa, 26 sierpnia 2020
MIĘSO JAKO METAFORA (20)
Tym razem w serialu Mięso jako metafora niezrównany Andrzej Tobis i zdjęcia z jego wielce poetyckiego cyklu AZ. Tablice edukacyjne. Marzy mi się kilkutomowe wydanie tej serii, które chciałbym gościć na półce mojego regału z albumami fotograficznymi (i oczywiście powoli przeglądać strona po stronie, tom za tomem...).
Subskrybuj:
Posty (Atom)