niedziela, 31 grudnia 2017

Qual guerriero in campo armato...

Słuchałem wczoraj cały wieczór tej arii w różnych wykonaniach i interpretacja Vivici Geneaux najbardziej mi się podoba. Utwór znany jest z pasticcio Bajazet (1735) Antonio Vialdiego (fenomenalne wykonanie Europy Galante pod dyrekcją Fabio Biondiego z 2005 roku), lecz pochodzi z opery Idaspe, którą skomponował Ricardo Broschi w roku 1730. Rzeczoną arię śpiewał jego młodszy brat Carlo Broschi, znany bardziej jako Farinelli. Ricardo Broschi skomponował osiem oper, z których żadna się nie zachowała do naszych czasów, przetrwało z nich tylko  kilka arii.


I nagranie z 11 października 2017, też świetne, tylko widać niestety ogólny  (czytaj bezwzględny) upływ czasu... Fabio Biondi siwiuteńki, a jest moim rówieśnikiem, a mnie za kilka dni stukną cyfry 5 i 7...


Qual guerriero in campo armato...
"Jak u żołnierza na polu walki"?

środa, 27 grudnia 2017

Albo choćby Alleluja!

Miroslav Holub

ZWIĘZŁA UWAGA
O ZABIJANIU KARPI

Bierze się tłuczek
i nóż
i wali się
we właściwe miejsce, żeby nie podskakiwał,
bo jak podskakuje, to przeszkadza i zmniejsza zarobek.

A gapie już mrużą oczy, podziwiają ten spryt, to walnięcie,
już prawie do piekarnika sięgają. Już i folia gotowa
leży do zawinięcia. I dymi się z kominów.
Gwiazdka wygląda z okien, po ziemi blask ciągnie,
w beczułkach się pluska.

Takie jest prawo radości.

Tylko sobie myślę, czy karp to właściwe zwierzę.

Może o wiele lepsze byłoby takie zwierzę,
które by - wyciągnięte - położone - przytrzymane -
powiodło niebieskim okiem
na tłuczek, na nóż, na piekarnik, na papier,
na gapiów i na kominy,
na Gwiazdkę

I jeszcze prędko

Coś powiedziało. Na przykład:

To są moje najlepsze dni.
Albo:
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie.
Albo:
A jednak się kręci.

Albo choćby
Alleluja!

[wiersz w przekładzie Mariana Grześczaka z książki: Miroslav Holub Wiersze, Świat Literacki, Izabelin 1996, str. 49-51.]

wtorek, 26 grudnia 2017

I byłby to kres państwa które wykorzystuje i prowadzi wojny

Egon Bondy

*     *     *

Człowiek od razu pojmuje
że pracujący muszą pracować żeby się najeść (i móc dalej pracować)
zatem wyjaśnianie robotnikom i urzędnikom
że podczas II wojny światowej produkowali dla Hitlera broń przeciw ZSRR
czy że dzisiaj produkują dla USA + ZSRR broń przeciw sobie i swoim dzieciom
to rzucanie grochem o ścianę
ba prosta demagogia

Ale jest warstwa wysoko wykwalifikowanych pracowników naukowych
uważających się za intelektualistów
(nie są to żadni inżynierowie na posyłki w fabrykach)
są to nauczyciele akademiccy
i są to artyści
i wszyscy oni spokojnie by się wyżywili robiąc co innego

I byłby to kres państwa które wykorzystuje i prowadzi wojny

Nie zrobią tego
i mówią
a) nie robimy nic złego
b) wykonujemy swoją pracę
c) jeśli nie będę tego robić ja zrobi to ktoś inny
d) muszę to robić aby została zachowana ciągłość kultury narodowej
e) narodu nie można pozbawić sztuki i wyższych uczelni
f) koniec końców moja praca nie jest aż tak ważna
g) moja praca jest po prostu konieczna
    z niej bierze się postęp
    i dobro społeczne

A wszystko to co mówią to kłamstwo

Tym kurwom chodzi tylko o forsę

[wiersz Egona Bondy'ego w przekładzie Anny Car przepisałem z antologii Czeski underground. Wybór tekstów z lat 1969-1989, Oficyna Wydawnicza ATUT, Wrocław 2008, str. 69]

poniedziałek, 25 grudnia 2017

MIĘSO JAKO METAFORA (14)

Jerzy Kronhold

*   *   *

w dniu wyborów
także na domu starców
powiewała biało-czerwona flaga
symbol nasze wiecznie młodej nadziei
biało-czerwonymi ustami
łykała zimne powietrze
wzdymała się jak widmo
niewidzialnego żołnierza
uwędzonego mięsa płat

[wiersz z tomu Oda do ognia (1982), przepisany z ksiązki: Jerzy Kronhold Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2014, str. 33]

niedziela, 24 grudnia 2017

(FOTOGRAFIA W SAM RAZ NA ŚWIĘTA)

Ze świetnej serii Sacrum Łuksza Knitera. Na wklejonym poniżej zdjęciu podziwiać możemy kościół pw. św. Franciszka i św. Klary w Tychach. Urzekła mnie tutaj (oczywiście oprócz kadru Łukasza) franciszkańska skromność tej budowli... Widoczne na fotografii wieże - każda o wysokości 45 metrów) - symbolizować mają gwoździe, którymi (według niepotwierdzonych przekazów) przybito do krzyża Jezusa Chrystusa. Wesołych Świąt!

[Łukasz Kniter, z serii Sacrum]

sobota, 23 grudnia 2017

(WIERSZ W SAM RAZ NA ŚWIĘTA)

Z mojej książki Realizm (Wydawnictwo a5, Kraków 2017, str. 13):

GOSTKÓW (GISMANNSDORF)

Ruina ogrodzona jest siatką
z zardzewiałego drutu.

Główna nawa zdradza klasyczne proporcje,
choć portal i detale dzwonnicy pochodzą z późnego baroku.

Olchy i graby poprzerastały groby
na przyległym cmentarzu

(pomiędzy mogiłami chodzi się
depcząc strzaskane epitafia).

Prawdopodobnie teren ten wcześniej
otaczał niski mur,

z którego ostała się jedynie stela
z inskrypcją Familie Ulrich w zwieńczeniu.




czwartek, 21 grudnia 2017

SAMI SIĘ ZNAJDUJĄ

Ryszard Krynicki

Nie trzeba

Nie trzeba szukać,
sami się znajdują, niewolnicy,
skłonni sprawować władzę
jaką nad nami

może mieć tylko miłość
i śmiertelna choroba.

[Wiersz w sam raz na najkrótszy dzień roku (z tomu Niepodlegli nicości, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1988, str. 77), w którym po podpisie Prezydenta III RP pod ustawami o KRS i Sądzie Najwyższym skończy się w tym kraju demokracja.]


środa, 20 grudnia 2017

Henrik Saxgren "Bus fra Bagdad"

W końcu dotarł do mnie album (Dzięki Gregor za prezent!!!). Pisałem kiedyś (pięć lat temu...) o tym projekcie, no i mam teraz podsumowującą to przedsięwzięcie książkę, opublikowaną w 2012 roku w duńskim wydawnictwie Gyldenal (he he he, jak wpisałem do ichniejszej wyszukiwarki nazwisko autora, program zapytał czy może chodziło mi o "satyren"). Przez te pięć lat nikt w Polsce o serii Saxgrena nie napisał (wyłączając mojego blogowego posta), no bo po co komentować takie dokumentalne projekty fotograficzne ze społecznym przesłaniem, w dodatku jeszcze o imigrantach... Fotografując kierowczynie i kierowców kopenhaskich autobusów, którymi są najczęściej przybysze z różnych stron świata, Saxgren starał się zaprezentować te osoby w rodzinnym gronie, pokazać więzi jakie łączą ludzi, niezależnie od kręgu kulturowego z jakiego się wywodzą czy wyznawanej religii. I to mu się - jak myślę - udało, jakkolwiek można postawić pytanie, czy tego typu aktywność artystyczna i społeczna mogą kogoś przekonać do zmiany zdania wobec ludzi, których traktuje jako "obcych"? Obawiam się, że na gruncie polskim takie przedsięwzięcie poniosłoby spektakularną klapę, być może zresztą też dlatego rodzimi komentatorzy wydarzeń artystycznych o Saxgrenie milczą... 

wtorek, 19 grudnia 2017

Inside Poland

To tytuł albumu Marian Schmidta, który jest pokłosiem tegorocznej wystawy, jaka miała miejsce w Domu Spotkań z Historią w Warszawie. Książka prześwietna (zapewne gdzieś o niej napiszę na papierze), zaś widoczne poniżej zdjęcie wykonane zostało podczas pierwszomajowego pochodu w Warszawie w 1977 roku. Jak należy przypuszczać, uczucia widocznych na fotografii kolejarzy względem Leonida Breżniewa (ówczesnego I sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, obecnego na transparencie za ich plecami), były równie szczere i gorące, jak leśników zwiezionych niedawno autobusami z całego kraju na wiec poparcia dla Ministra Środowiska Jana Szyszki... 

[Marian Schmidt Inside Poland, str. 22]

poniedziałek, 18 grudnia 2017

OSIEDLE POWSTAŃCÓW

[Łomianki, ul. Jedności Robotniczej, 17.12.2017]

Słynne graffiti z Łomianek na niezdekomunizowanej jeszcze ulicy (jak w ogóle może funkcjonować jedność robotnicza w kraju o neoliberalnym ustroju, którego jednym z filarów jest brak tejże?). Jak wszyscy wiedzą, w pierwszej kwaterze tego muralu pojawiło się pierwotnie przedstawienie powstańców warszawskich, dla którego wzorem była fotografia, owszem wykonana w czasie tego powstania, lecz przedstawiająca esesmanów ze... słynnego pułku specjalnego SS "Dirlewanger". Niemal momentalnie zrobiła się z tego chryja, huczał o tym facebook, pisały o tym gazety i portale internetowe, więc na murze doszło do korekty, a potem do jeszcze jednej, ponieważ widoczny za plecami małego powstańca żołnierz celował pierwotnie z pistoletu w jego głowę (tu znowuż inspiracją był kadr z radzieckiego filmu wojennego...). 

niedziela, 17 grudnia 2017

czwartek, 14 grudnia 2017

Rób rzeźniku swoje, co się ociągasz...

Stevan Tontić

RĄBANKA

Tego poćwiartujemy,
porąbiemy na kawałki,
niechaj się rozmnaża jego
święty ród.

Toż to od stóp do głów
prawdziwy "serbiak", "serb" co się zowie,
i dupsko ma czysto "serbskie"
- popatrz tylko jak śmierdzi! -
ręce i nogi, oddzielnie, to także "serbowie",
to wszystko odrośla i macki tej ośmiornicy
i każdy jego palec to "serb",
na sto procent.

Nawet nos mu się pcha
do nieba, pod obłoki - prawdziwy "serbin"!
- Odrąbać!

Rób rzeźniku swoje, co się ociągasz,
tę bestię doprowadzimy do ładu,
wszystko na jego chwałę,
która się rozciąga od jednego
do drugiego końca świata.

[Wiersz w przekładzie Juliana Kornhausera z tomu: Lament nad Sarajewem. Antologia poezji bośniackiej, Wydawnictwo 13 Muz, Fundacja Pogranicze, Szczecin-Sejny 1996, str. 95.]

środa, 13 grudnia 2017

Z DEDYKACJĄ DLA ŚPIOCHA

[Łukasz Korolkiewicz, 13 grudnia 1981 rano, 1982, olej, płótno, 89 x 190 cm, 
obraz w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie]

poniedziałek, 11 grudnia 2017

CIASTO (13 odcinek cyklu MIĘSO JAKO METAFORA)

CIASTO (nieznany wiersz Igora Janke, w którym
nawiązując do opowiadań Michaiła Zoszczenki
o wodzu rewolucji październikowej, autor wita
nowego premiera polskiego rządu)

Pamiętam pewną kolację, na którą przyjechał z daleka. 
Gospodyni chciała mu zrobić przyjemność i specjalnie 
przygotowała ukraińskie pierogi z wieprzowiną - pielmieni.  
Zapomniała, że to piątek i nie wiedziała, że gość jako człowiek
głęboko religijny - przestrzega cotygodniowego postu.

Choć wszedł do domu gospodarzy późno wieczorem, głodny, 
prosto z podróży, podczas kolacji obgryzał tylko ciasto z pierogów.  
Uczestnicy kolacji przekonywali go, że w związku z podróżą
może mieć dyspensę, ale pozostał przy skrawkach ciasta. 
Gospodyni była bardzo niepocieszona i zakłopotana…

niedziela, 10 grudnia 2017

ŚWIEŻE SURÓWKI, itd.

Niezmiernie emblematyczny obrazek. Nie byłem w tych rejonach chyba od pięciu lat, czyli od czasu pracy nad Świętą Wojną. I wydaje mi się, że widoczny na zdjęciu pawilon też wtedy fotografowałem, ale ostatecznie zdjęcia nie weszły do książki. Oprócz tradycyjnej symboliki, np. akronimu "AJ" (czytaj "ANTY JUDE", jakby kto miał wątpliwości, jest też przekreślona gwiazda Dawida), klubowych godeł i barw, znajdziemy też na ścianie kotwicę Polski Walczącej, czyli znak używany przez Polskie Państwo Podziemne w czasie okupacji niemieckiej... Pracując nad Świętą Wojną, na kibicowskie graffiti z kotwicą trafiłem dopiero w 2013 roku na terenie Łodzi. W ciągu czterech ostatnich lat symbol ten zaczęto masowo umieszczać na klubowych muralach... co jest chyba wymownym znakiem mariażu kibolstwa (starałem się wcześniej unikać używania tego - kiedyś wykluczającego - terminu) i polityki. 

[Kraków, ul. Franciszka Hynka, 08/12/2017]

sobota, 9 grudnia 2017

ZAPISKI NIEMIECKIE (1938)

Bertolt Brecht


U WYSOKO POSTAWIONYCH
Mówienie o jedzeniu jest czymś przyziemnym.
Przyczyna: oni
Już zjedli.

Ci z dołu musza zejść z tej ziemi,
Z dobrego mięsa 
Nic nie skosztowawszy.

By pomyśleć, skąd przychodzą i
Dokąd idą, są
W piękne wieczory
Zanadto zmęczeni.

Gór i olbrzymiego morza
Nie widzieli jeszcze,
Gdy skończył się już ich czas.

Jeśli ci z nizin
Nie pomyślą o rzeczach niepodniosłych,
Nie podniosą się nigdy.


CHLEB GŁODNYCH ZJEDZONO.
Nie zna nikt już mięsa. Rozlał się pot ludu
Bez pożytku.
Lasy laurowe
Wyrąbano.

Z kominów fabryk broni
Wstępuje dym.


PACYKARZ MÓWI O WIELKICH CZASACH, KTÓRE IDĄ.
Lasy jeszcze rosną.
Ziemia jeszcze rodzi.
Miasta jeszcze stoją
Ludzie jeszcze żyją.


ROBOTNICY KRZYCZĄ O CHLEB.
Kupcy krzyczą o rynki.
Ręce, co na brzuchu leżały, działają znów:
Robią granaty.


CI, KTÓRZY BIORĄ MIĘSO ZE STOŁU,
uczą zadowolenia.
Ci, którym dar ten przeznaczony, 
Żądają poświęcenia.
Ci, co najedli se do syta,
Mówią glodującym
O wielkich czasach, które nadejdą.
Ci którzy wiodą państwo w przepaść,
Twierdzą: rządzenie jest cieżkie
Dla prostego człowieka.


CI WYŻSI MÓWIĄ: POKÓJ I WOJNA
To dwie różne rzeczy.
Lecz pokój wasz i wasza wojna
Są jak burza i wiatr.

Wojna wzrasta w waszym pokoju
Jak syn w łonie matki,
I nosi
Jej straszliwe rysy.

Wasza wojna zabija
To, co wasz pokój
Jeszcze pozostawił.


JEST JUŻ NOC
Małżonkowie
Kladą się do łóżek. Młode kobiety
Urodzą sieroty.

NA MURZE WIDNIEJE KREDA:
Oni chcą wojny.
Ten, który napisał,
Już padł.


KONSTRUKTORZY SIEDZĄ
Zgarbieni w salach projektów:
Jedna cyfra fałszywa i miasta wroga
Pozostaną nietknięte.


Z BIBLIOTEK
Wychodzą rzeźnicy.
Matki stoją zamarłe,
Tulą dzieci do siebie i szukają
Na niebie znaków uczonych.


GDY PRZYJDZIE DO MARSZU, WIELU NIE WIE
Że wróg maszeruje na ich czele.
Głos dowodzącego
Jest głosem wroga.
Ten, co o wrogu mówi,
Wrogiem jest sam.


GENERALE, TWÓJ CZOŁG JEST MOCNYM WOZEM,
Zwala las i miażdży stu ludzi,
Lecz jedną wadę ma:
Potrzebuje kierowcy.

Generale, twój bombowiec jest mocny,
Leci szybciej niż burza, dźwiga więcej niż słoń,
Lecz jedną wadę ma: 
Potrzebuje montera.

Generale, człowiek jest pożyteczny,
Umie latać, umie zabijać,
Lecz jedną wadę ma:
Umie myśleć.


[Z książki: Bertolt Brecht Wiersze wybrane, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1954, str. 101-105, pierwsza część w przekładzie Stanisława Jerzego Leca, pozostałe Lecha Pijanowskiego. W sumie poemat ten pasuje też do cyklu "Mięso jako metafora", ale wklejam go tutaj pod wrażeniem ostatnich rządowych przetasowań... Czyli namaszczenia na stanowisko premiera Mateusza Morawieckiego, "miękkiego nacjonalisty gospodarczego i politycznego" (© Adam Szostkiewicz), co zaowocować może polityką społecznoekonomiczną, będącą połączeniem kultu żołnierzy wyklętych i praktyk Forexu...]

piątek, 8 grudnia 2017

PIASKOWY ZAKĄTEK

[08/12/2017]

Kraków, tereny na zapleczu Galerii Bronowice. 
Niesamowity smród spalin z diesli dookoła...
Wszędzie wykopy, wycięte drzewa leżą pokotem na parcelach, błoto na rozjeżdżonych przez wywrotki wąskich drogach. 
Im bliżej malla, tym więcej zamieszkanych już osiedli z upchniętych ściana w ścianę szeregowców.
Ogrodzenia z żelaznych sztachet, automatyczne odsuwane bramy, szlabany i budki cieciów, kamery monitoringu na narożnikach domów.
Jest też ogrodzony kościół, do którego można się dostać przez taki strzeżony wjazd, albo od strony zamkniętego osiedla.
Jeżeli ktoś jeszcze liczy na jakąkolwiek lewicową zmianę w tym kraju, powinien to zobaczyć. Point de reveries, mesdames et messieurs!

czwartek, 7 grudnia 2017

ULICA PODWALNA

Wielce znacząca w pewnej sprawie czy też raczej wydarzeniach.
Dobra wiadomość - książką m.in. z tą właśnie fotografią (obok innych piętnastu w temacie) niedługo już ukaże się w wydawnictwie Czarna Owca. 
Wiadomość mniej dobra - wszystkie zdjęcia pójdą w czerni i bieli. Czego może najbardziej w przypadku tego kadru szkoda... 
O zbliżającej się premierze wspomnianego wydawnictwa będę informować.

[Kielce, 08/04/2016]

niedziela, 3 grudnia 2017

Ty patrzysz przed siebie

Josip Osti

KSIĄŻKĘ W MOJEJ RĘCE
WERTUJE MISTRAL

Książkę w mojej ręce wertuje mistral, kiedy czytam
na werandzie, z której widać rozpościerające się morze.
Na morzu żaglowiec, wokół którego krążą mewy.
Czytam. W jednej ręce książka, drugą
trzymam na twoim rozpalonym, obnażonym kolanie. Szlak jedwabny.
Żaglowiec za żaglowcem. Pełne drogich tkanin,
pachnideł i przypraw. Czytam wpatrzony w ciebie.
Widzę jak wypływam z Indii. Płynę żaglowcem
do małej miejscowości w Dalmacji, gdzie na werandzie,
ponad morzem siedzisz obok człowieka, który czyta.
W jednej ręce ma książkę, drugą trzyma na twoim rozpalonym,
obnażonym kolanie. Czyta wpatrzonynw siebie.
Ty patrzysz przed siebie. Widzisz płynący żaglowiec na morzu.
Wokół niego krążą mewy. Książkę w mojej ręce
wertuje mistral aż do chwili, gdy budzi nas krzyk mewy.

[Wiersz w przekładzie Juliana Kornhausera z tomu: Lament nad Sarajewem. Antologia poezji bośniackiej, Wydawnictwo 13 Muz, Fundacja Pogranicze, Szczecin-Sejny 1996, str. 67]

piątek, 1 grudnia 2017

MIĘSO JAKO METAFORA (12)

Dominika Dymińska

Mięso

Ludzie od zawsze jedli mięso.
Najpierw mieszkali w jaskiniach,
potem myśleli, że ziemia jest płaska.
Aż nagle zrobili o tak: pstryk
i znaleźli się w XXI wieku,
gdzie próbują żyć według barbarzyńskich zasad swoich przodków,
o których nie mają nawet pojęcia.

Człowiek podobno jestbdrapieżnikem.
Czyżby?
Nawet gdy idzie do supermarketu
poować na mięso w puszce?

A ty co takiego ostatnio upolowałeś?
Jakiego użyłeś narzędzia?
Czy musiałeś gonić swoją ofiarę?
Czy raczej szedłeś ku niej spacerem,
zadowolony,
z wysoko podniesioną głową,
kiedy ona leżała już martwa,
nie przypominając samej siebie?

Pamiętasz, ostatnio mieliśmy z tego bekę:
jak się nazywa wegetarianin za sterami samolotu?
Pilot, jebany rasisto.

A ty jesteś Polakiem, więc masz obowiązki polskie:
szacunek wobec słabszych,
współczucie,
sprzeciw wobec przemocy.
Więc zanim powiesz, że nic cię to nie obchodzi,
pamiętaj, że mięso jest drogie.
Droższe niż pieniądze.

[Wiersz z tomu: Dominika Dymińska Pozdrowienia ze świata, korporacja ha!art, Kraków 2017, str. 10-11.]



[Nie sposób zauważyć, że autor okładki - Kuba Woynarowski - tworząc tę kwiatowo-waginalno-analną mandalę (z elementem menstruacyjnym), przemyca tutaj jakąś własną narrację... Istotne pytanie, jak się to ma do zawartości tomu?]