Krzysztof Jaworski zamieścił na swoim blogu skany jednego z rozdziałów swojej powieści Pod prąd, w której bohaterowie tej świetnej prozy odwiedzają bibliotekę w zakładzie psychiatrycznym. Polecam! W ogóle lekturę całej książki.
Pomyślałem więc o zamieszczeniu skanu jednego z moich ulubionych wierszy tego autora:
Tekst po raz pierwszy pojawił się w tomie Jesień na Marsie, wydanym w 1997 roku przez Centrum Sztuki-Teatr Dramatyczny w Legnicy, w serii barbarzyńcy i nie pod nr 4. Druk ten (a właściwie ksero, bo taką metodą produkowano te broszury) jest dziś niezwykle trudno dostępny, ponieważ jego nakład to - jak podaje stopka - „dziewięćdziesiąt dziewięć plus siedemnaście egzemplarzy”.
Na całe szczęście autor umieścił go też w książce Drażniące przyjemności (Biuro Literackie, Wrocław 2008), gdzie przeczytać go można na stronie 99.
Ponieważ wiersz został najprawdopodobniej napisany w roku 1996, więc pojawiające się w nim realia wymagają filologicznego komentarza.
Brugsen - to sieć marketów w Danii, które 18 lat temu były równie popularne, jak obecnie Irma czy Fakta.
Trzy puste pracują na jedną - faktycznie w tamtym czasie suma kaucji za trzy butelki pozwalała na nabycie jednej pełnej. Ale uwaga, o pojemności 0,33 l. Obecnie „sześć-siedem pustych pracuje na jedną pełną”, no chyba, że udamy się do Aldiego, który ma szeroką niskobudżetową ofertę w PETach.
Mechaniczny Jezu - maszyneria, która odbiera butelki (a obecnie także puszki, które 18 lat temu były rzadkością), rozpoznaje rodzaj kaucji, podsumowuje wszystko i na koniec ego te absolvo wypuszcza kwit, z którym możemy nabyć kolejne pełne (ten system wymyślony przez „urzędasów” z Brukseli jest bardzo fajny, ponieważ puste flachy lub puszki nie walają się po chodnikach, trawnikach i zagajnikach, a osoby potrzebujące zawsze znajdą wystarczającą ilość opróżnionych, żeby nabyć coś pełnego).
Na końcu tekstu pojawia się jeszcze aluzja literacka, której przedmiotem jest popularny dramat z epoki elżbietańskiej i jego chimeryczny bohater, w inscenizacjach teatralnych występujący zwykle w czarnym stroju.