piątek, 31 lipca 2020

(Obszar na wschód i południe to Warszawa)

Piotr Sommer


Prowincja

Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej w Otwocku
POZDRAWIA BRATNIE NARODY KRAJÓW SOCJALISTYCZNYCH
każdą z czterdziestu czterech liter umieszczonych na oddzielnych żerdziach,
tylko odstępy między wyrazami nie maja drzewców.
Jest jedenasty maja 1979 roku.
Drzewce wbite w trawnik tworzą falochron.
Miejskie Przedsiębiorstwo pozdrawia bratnie narody od ponad trzech tygodni,
lecz one po dziś dzień nic o tym nie wiedzą.


Przestrzeń
(według Wang Wei)

Żyjemy w odosobnieniu pod dymami huty.
Obszar na wschód i południe to Warszawa.
Słońce dopala się i prześwietla pył.
Rzeka jest niewidoczna, nasz dom zbudowały małe mrówki.
Jest mróz i prawie ciemno, biali ludzie wracają do domów.
Autobusy poruszają się z trudem ‒
psy w domach miały dzisiaj ciężki dzień.

Dziś, tak samo jak dawniej, są ludzie niepotrzebni,
lecz każdy z nich potrafi wiele zrobić i wiele znieść.


Gwiazda stycznia

Tak, przypominam sobie kobietę
którą minąłem 31 grudnia 1976 roku,
po pożegnaniu matki i mojego dziecka,
idąc w stronę stacji, tuż przy reklamie optyka,
obok górki, z której zjeżdżały na sankach dzieci.
Był już wieczór 
i wkrótce świat miał zostać przeniesiony
w noc nowego roku.
Widywałem ją przedtem w różnych puntach miasta,
a przed laty moja matka
była od niej bezpośrednio zależna.
Przez jakiś czas kłaniałem się jej.

Teraz szła z drugiej strony i nie poznała mnie,
opatulona po uszy tanim futrem,
drobniutka i stara, nieznacznie ułomna
i jak zawsze w szkłach.
I przypomniałem sobie, że mijając ją
pomyślałem jak długo pracowała
na to futro, w którym teraz szła.
Myślałem o tym pewnie w sposób zbyt oderwany
od tego grudnia i dzieci na sankach,
od całego świata, bym można było w tym dostrzec
jakiś sens, bez zestawienia jej
z kimkolwiek, z szczęśliwszymi od niej.
Widziałem ją u schyłku życia
i przelotnie, nad dworcem puchła gwiazda stycznia,
a w pociągu już jakaś inna stara kobieta
usiadła obok mnie.

[Dalej Nowe stosunki wyrazów i tym razem trzy wiersze, które pierwotnie pojawiły się w wydanym przez PIW w 1983 roku tomie Kolejny świat.]

czwartek, 30 lipca 2020

(Pomyśl o troskach prymasa)

Piotr Sommer

Chinatown

Czy to ważne, że wicepremier mówi „bendom‟
zamiast „będą‟ i że w skądinąd, hm, 
przyzwoitej gazecie czytam artykuł
pod tytułem „Dlaczego Żydzi
zabili Jezusa‟? Nie martw się,
wszystko się jakoś ułoży,
nie przejmuj się stanem moich nerwów.
Język nie musi być piękny.

Pomyśl o transcendencji.
Pomyśl o troskach prymasa,
o nowych związkach zawodowych,
które, jak mówi, winny być
autentycznie polskie.

[luty 1981]

[Gdybym pominął datę pod tekstem, wielu czytelników tego wiersza mogłoby być przekonanych, że Piotr Sommer odnosi się do sytuacji całkowicie współczesnych. Tymczasem minęło 39 lat i ciągle tkwimy w ..., no ale jak powiedział na najbardziej świętej górze w tym kraju tzw. emerytowany zbawca narodu: „Tu jest Polska, Ojcze Dyrektorze‟. Wiersz pochodzi z tomu Czynnik liryczny (1980-1982), wydanej w 1986 w drugim obiegu przez krakowska Oficynę Literacką, a ja go przepisałem z książki Nowe stosunki wyrazów, którą opublikowało w 1997 wydawnictwo a5.]


środa, 29 lipca 2020

Ulica Bociana

[29.7.2020]

Prognoza ICM Meteo mówiła wprawdzie, że zachmurzenia na wysokim pułapie będzie trwało tylko do ósmej rano, ale jak spojrzałem w okno o tej właśnie godzinie, jasne się dla mnie stało, że  nie doszacowali dzisiejszej aury... Więc wskoczyłem do auta i omijając korek na Opolskiej, w niespełna piętnaście minut dojechałem do Siewnej (widoczny na zdjęciu kompleks deweloperski stoi nominalnie przy Bociana), gdzie na parkingu znalazło się nawet wolne (no cóż, tylko dlatego, że trwają wakacje...) miejsce postojowe. Tak w ogóle, to chyba zaparkowałem tam nielegalnie... (był tam zdaje się przy wjeździe jakiś znak zakazu?). Nie znalazłem się w tym miejscu przypadkowo, wczoraj w ramach rekonesansu objechałem na rowerze niemal całą Górką Narodową. I jeżeli ktoś łudzi się, że polityczna formacja lewicowa ma jakieś szanse w tym kraju w kolejnych wyborach, powinien koniecznie zobaczyć, jak wyglądają wybudowane tam deweloperskie enklawy. Ni ch*ja, towarzysze...

wtorek, 28 lipca 2020

(Widzisz tę plamkę ślepą?)

Hans Magnus Enzensberger

Piękne widoki

Widzę coś, czego ty nie widzisz.
Wszyscy oprócz ciebie maja rację,
ale ty tego nie rozumiesz.
I na odwrót. Wszędzie martwe pola.
Świat  jest nieprzejrzysty.
Dzięki czemu wiele zostaje ci oszczędzone.
Widzisz tę plamkę ślepą?

Luka w polu widzenia 12-18"
w kierunku skroni od punktu fiksacji
(spowodowana przez brak receptorów
w discus nervi optici).
Prawdziwe błogosławieństwo.

Na twoim uchu wewnętrznym również nie można polegać:
zanik czucia głębokiego
przy określonym położeniu głowy
(bodźce z trzech kanałów półkolistych w błędniku
wzajemnie się redukują).

Błogosławione zaburzenia równowagi,
omdlenia, dobrodziejstwa natury.

Ponadto dysponujesz nieświadomością,
która tobą dysponuje. Zaburzenia poznawcze
związane z twoją pozycją społeczną, płcią,
rokiem kalendarzowym. Ciągłe wymówki.
Wszystko się ukrywa. Cudowne objawienia
na każdym rogu ulicy. Wierzę w to,
w co ty nie wierzysz. W takim razie
żadne objawienia maryjne, wyrzeczenie się karmy,
komunizmu, szansy wygranej w lotto. W mię Boże.
Niepewność, balsam na migrenę.

Odwrotne strony, które dla ciebie pozostają ukryte.
Teoremat Gödla. Niedostatek wyobraźni.
Ograniczona pojemność twojego mózgu.
Krótki czas, jaki ci jest dany
na ziemi. Ponieważ musisz w to wierzyć.
Warunki a priori wszelkiego doświadczenia.
A może tylko za dużo wódki,
roztargnienie, smutek i entropia.
Także na prawdziwym błogosławieństwie nie można polegać.

[Wiersz w przekładzie Ryszarda Krynickiego z książki Spotkanie innego rodzaju, którą rok temu opublikowało Wydawnictwo a5. „A może tylko za dużo wódki, roztargnienie, smutek i entropia." ;) ]

poniedziałek, 27 lipca 2020

Aleja Pokoju

[27.7.2020]

Pokój temu domowi!
(Żartowałem).
Chyba już jesteśmy na właściwej ścieżce.
Zasmuca nas jednak trocha krótka lista obiektów. Przynajmniej w Krakowie. Zapotrzebowanie opiewa na 42 sztuki... Pora ruszyć w kierunku Warszawy i Wrocławia.

niedziela, 26 lipca 2020

(i twoje pierwsze dziecko jest bombą)

Agi Mishol

SAMOBÓJCZYNI ANDALIB TAKATAKA


                                                         Wieczorem ściemnia się,
                                                         a ty masz tylko dwadzieścia lat
                                                         Nathan Alterman, Wieczór na bazarze

Masz dopiero dwadzieścia lat

i twoje pierwsze dziecko jest bombą.
Pod szeroką ciążową sukienką
nosisz materiał wybuchowy z ostrymi kawałkami metalu
i przechodzisz przez park Andalib Tikatko
tykając między ludźmi.

Ktoś poprzestawiał ci tryby w głowie

i kazał iść do miasta.
Ty która pochodzisz z Bejtlechem,
wybrałaś właśnie piekarnię
i tam wyrwałaś zawleczkę.
Razem z chałkami na szabat
posypanymi sezamem i makiem
posłałaś się do nieba.

Razem z Riwką Fink

Jeleną Konrajew z Kaukazu
Nissim Cohenem z Afganistanu
i Suhillą Huszi z Iranu
pociągnęłaś za sobą jeszcze
dwóch Chińczyków.

O tamtego czasu twoją historię

zaćmiły inne sprawy
ale ja wciąż o niej mówię i mówię
nie mając nic do powiedzenia.

[Niejako do pary, tym razem wiersz w przekładzie Angeliki Adamczyk i Justyny Radczyńskiej. Będziemy tu często wracać do tekstów Agi Mishol z książki Jestem stąd.]



sobota, 25 lipca 2020

(drudzy nie chcieli takiego prezentu)

Agi Mishol

„NIE BYŁO OFIAR‟

Jego nikt nie policzył,
osiołka z fotografii
poniżej nagłówka.

Biały osiołek,
którego życie zaprzęgnięto do dźwigania rupieci,
i arbuzów,
zapewne stał cicho,
kiedy mocowano mu na grzbiecie siodło
z dynamitem,
a potem klepnięto go w zadek,
ponaglając okrzykiem
jalla itla,
żeby szedł w kierunku wroga ‒


jednak w połowie drogi
zauważył zielone źdźbła trawy,
rosnące między kamieniami,
i przerwał akcję,
żeby je poskubać,
sam ze sobą 
w tykającej ciszy.

Nie napisano, kto strzelał:
jedni przestraszyli się, że zawróci,
drudzy nie chcieli takiego prezentu.

Lecz kiedy pośród wichru on wstąpił do nieba,
przyjęty w poczet męczenników,
siedemdziesiąt dwie przeczyste oślice
czule lizały jego rany.

[Wiersz w przekładzie Beaty Tarnowskiej z książki Jestem stąd, którą opublikowało właśnie Wydawnictwo a5. Kupiłem dzisiaj i przeczytałem od razu od deski do deski, co nieczęsto mi się zdarza...]




piątek, 24 lipca 2020

(Dlatego teraz postawimy cię pod ścianą)

Bertolt Brecht

PRZESŁUCHANIE DOBREGO CZŁOWIEKA

Podejdź, słyszeliśmy,
że jesteś dobrym człowiekiem.

Jesteś nieprzekupny, lecz piorun,
który uderza w dom, także jest
nieprzekupny.

Jesteś wierny temu, coraz powiedziałeś.
Ale co powiedziałeś?

Jesteś uczciwy, mówisz, co myślisz.
Ale jak myślisz?
Jesteś dzielny.
Lecz przeciw komu?
Jesteś mądry.
Ale dla kogo?
Nie dbasz o własne korzyści. 
O czyje więc?
Jesteś dobrym przyjacielem.
Ale czy również dobrych ludzi?

Słuchaj: wiemy,
że jesteś naszym wrogiem. Dlatego teraz
postawimy cię pod ścianą. Jednak ze względu na twoje zasługi
i zalety
postawimy cię pod dobrą ścianą i rozstrzelamy
dobrymi kulami z dobrych karabinów i zakopiemy
dobrą łopatą w dobrej ziemi.

[Dość aktualnie brzmiący wiersz niezrównanego Bertolta Brechta z książki Elegie bukowskie i inne wiersze, zawierającej przekłady Ryszarda Krynickiego, a wydanej w drugim obiegu w 1980 roku przez Niezależną Oficynę Wydawniczą.]


czwartek, 23 lipca 2020

KAWA I PAPIEROSY


Dalej przekładam książki i coś takiego znalazłem, rarytas jakich mało. Po antologii Długie pożegnanie miał być zbiór Kawa i papierosy (i jest, lecz w broszurowej postaci), a potem jeszcze były rozmowy o projekcie Polska gola!, który chyba nie doszedł do skutku? Prawdziwa to lektura na sezon ogórkowy, całkiem dosłownie, bo wśród autorów same ogórki (wymieniona w spisie M.G. Świeduchowska to podwójny ogórek). Całość rozpoczyna z przytupem i wygibasami śp. Tadeusz Komendant. Broszura opublikowana została przy okazji drugiej edycji Festiwalu Literackiego „Warszawa Pisarzy‟ w 1997 roku, podczas którego autorzy odczytali swoje utwory.







środa, 22 lipca 2020

VERSE Vol. 10, No. 2


































Robiąc porządek z książkami (tzn. przekładając je z regału na regał - czego i tak nie cierpię) trafiłem na ten magazyn literacki z Wielkiej Brytanii. Dwadzieścia siedem lat to szmat czasu, urodziwszy się w 1993 roku można było było już np. wziąć ślub, mieć trójkę dzieci, potem się rozwieść i otrzymać unieważnienie kościelnego małżeństwa... Poland's young poets to oprócz mnie (w kolejności w jakiej się pojawiają w piśmie): Marcin Świetlicki, Katarzyna Turaj-Kalińska, Artur Przystupa, Krzysztof Koehler, Marcin Baran, Jacek Podsiadło i Adam Michajłów. Nie mam pojęcia jak / nie pamiętam okoliczności, w których doszło do tej publikacji...

wtorek, 21 lipca 2020

Osiedle Centrum E

[Kraków-Nowa Huta - 21.7.2020]

Nieustanne przymiarki czynimy, jakkolwiek pora roku raczej nie ta. 
Zastanawiamy się też w trakcie owych przymiarek, czy pokazywanie czegokolwiek przy pomocy fotograficznych obrazów ma (jakikolwiek) sens?
Pytanie zasadnicze...

poniedziałek, 20 lipca 2020

(Film skończył się bez ostatniego pocałunku)

To może jeszcze raz Ernesto Cardenal (20.1.1925-1.3.2020), wiersz  Modlitwa za Marylin Monroe z książeczki Poematy, którą opublikowało w 1980 roku Wydawnictwo Literackie. Przekład Andrzeja Nowaka. 



niedziela, 19 lipca 2020

(gdyż wiem, jak bardzo go znienawidzicie)


[Wiersz suspendowanego przez Jana Pawła II poety i księdza Ernesto Cardenala (przekład Andrzeja Nowaka) z książki opublikowanej przez Wydawnictwo Literackie w 1989 roku. Opisana w nim sytuacja skojarzyła mi się z wczorajszym kościelnym ślubem małżonków Kurskich II. Późniejsza wizyta na grobie Lecha i Marii Kaczyńskich w krypcie Katedry na Wawelu (w obu wydarzeniach wzięła udział wierchuszka działaczy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele) też należy do tematu.]


piątek, 17 lipca 2020

The Detroit Tapes


Jak spora grupa polskich użytkowników feja, obejrzałem anonsowany tam i udostępniony chwilowo przez Ninatekę Gimme Danger - dokument Jimma Jarmucha o Iggy Popie i The Stooges z 2016 roku. Wielce pouczający. No to może teraz lektura uzupełniająca.

wtorek, 14 lipca 2020

Jagdszenen aus Niederbayern / Sceny myśliwskie z Dolnej Bawarii

Tak sobie myślę, że ten film Petera Fleischmanna z 1969 roku (nakręcony na podstawie sztuki Martina Sperra) powinien być w Polsce oglądany obowiązkowo, szczególnie po ostatnich wyborach prezydenckich...

poniedziałek, 13 lipca 2020

sobota, 11 lipca 2020

(…coś słodkiego)


Agresywny ocean

utleniona szefowa
sklepu monopolowego ROPUCHA
przy ulicy Kopernika w Słupsku
kupuje w Lidlu:
bób paczkowany
2 mineralne w plastikach
i baton proteinowy
(…coś słodkiego)
po czym otwiera drzwi
do swego handelku
a ja mijam w tym czasie
Centrum Dochodzenia Odszkodowań
w białej budzie z napisem
AGRESYWNY OCEAN

czwartek, 9 lipca 2020

(przede mną stał Cień)

Tadeusz Różewicz


*     *     *

Przedzierałem się przez ten sen
ciężko
do przebudzenia
w strumieniach ciepłych
łez słów
szła do mnie matka
Nie bój się jesteś w ziemi mówiłem
nikt ci już krzywdy nie zrobi nie zrani nie dotknie
matka z tamtym strachem tuliła się do mnie
nie bój się jesteś w ziemi
jesteś we mnie nikt cię nie dotknie
nie poniży nie zrani
przedzierałem się przez ten sen ciężko
przede mną stał Cień


*     *     *

Siedziałem w fotelu
odłożyłem książkę
nagle usłyszałem 
bicie mojego serca
było to tak niespodziewane
jakby ktoś obcy wszedł we mnie
i łomotał zaciśniętą pięścią
jakieś nieznane stworzenie
zamknięte we mnie
było w tym coś niemiłego
że ono tam wali bez związku
ze mną
z moją abstrakcyjną myślą

[Teraz dwa wiersze z drugiego tomu wydania Poezji zebranych Tadeusza Różewicza (Wydawnictwo Literackie, 1988), z książki Opowiadania traumatyczne. Duszyczka z 1979 roku. Dobrze mi się czyta teraz teksty autora Rozmowy z Księciem, na całe szczęście, ani szkoła podstawowa, ani liceum, ani też polonistyczne studia, nie obrzydziły mi wierszy tego poety, a bardzo się tam starali...]

środa, 8 lipca 2020

(jak to drewno łaknie)

Tadeusz Różewicz


Mars

Pokój

siedzi w nim rodzina
złożona
z pięciu albo sześciu osób

ktoś czyta książkę
ktoś przegląda fotografie
ktoś wspomina wojnę
ktoś zasypia ktoś wychodzi
ktoś umiera w ciszy
ktoś pije wodę
ktoś łamie chleb
Janek pisze literę A
rysuje rycerza z niebieską ostrogą
ktoś wybiera się na księżyc
ktoś przyniósł różę ptaka rybę
pada śnieg 
dzwoni dzwon

przychodzi Mars
miecz
napełnia pokój 
ogniem


Drewno

Drewniany Chrystus
z średniowiecznego misterium
idzie na czworakach

cały w czerwonych drzazgach

w cierniowej obroży
z opuszczoną głową
zbitego psa

jak to drewno łaknie

[Zabrałem na urlop dwutomowe wydanie Poezji Różewicza z 1988 roku (Wydawnictwo Literackie), co było zw wszech miar słuszną decyzją. Pierwszy wiersz pochodzi z tomu Zielona róża (1960), drugi z książki Poemat otwarty (1956).]

niedziela, 5 lipca 2020

(do nikogo)

Grzegorz Wróblewski


Wszędzie umiera się jednakowo

dzień dobry
wróciłem

do kogo?
do nikogo


Proszek o gorzkim smaku

Zabiłem hydrę lernejską,
ale to nie 
wszystko.
Upolowałem też dzika
w górach Erymantu.

Ale nie załatwiłeś lwa
nemejskiego?
Z nim miałem kłopoty.
I nie zdobyłem 
jabłek w ogrodzie Hesperyd.

Obstawa była zbyt 
silna.
Podobnie jak przy wołach Geriona.
Dlatego mnie tutaj do ciebie
wsadzili.

[Z najnowszej książki Grzegorza Wróblewskiego TORA! TORA! TORA! wydanej przez WBPiCAK.]

sobota, 4 lipca 2020

Ulica Planty 7/9

[Kielce - 6.4.2016]

„Zróbmy im Kielce‟

   23 stycznia 1949 roku w Domu Pereca przy Wojewódzkim Komitecie Żydowskim w Lublinie Liga Kobiet urządziła bal karnawałowy. Uczestniczyli w nim mieszkańcy miasta, młodzi milicjanci i funkcjonariusze lubelskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Zorganizowano jedzenie i wódkę. W udekorowanej sali tańczono i wznoszono toasty, Małżeństwa mieszane przełamywały zakazy matrymonialne. Na sali bawili się nawet chasydzi.
   Było już dobrze po północy, gdy zabawa przerodziła się w   awanturę. Podpity sierżant Tadeusz Wrona z WUBP, rocznik 1926 - „wysokiego wzrostu, czarny - wykrzyknął wtedy pod adresem Żydów: „Zróbmy im Kielce!‟. Co sierżant Wrona miał na myśli?
     Zaczęło się od tego, że chasyd Icek Rycer, rocznik 1929, pojawił się na slai w nakryciu głowy. „Zdejmij czapkę, gudłaju, tu nie bóżnica‟ ‒ zrugał go milicjant Nowak, goniec w tutejszym komisariacie. „To nie bóżnica, ale też nie kościół‟ ‒ odciął się Rycer, na co Nowak zrzucił go ze schodów. „Gudłaje tutaj rządzić nie będą‟.
   W obronie Rycera stanęli chasydzi, a także funkcjonariusz WUBP Czesław Paruszkiewicz. Z kolei Nowaka wsparli koledzy z Korpusu Przeszkolenia Szeregowych MO oraz wspomniany sierżant Wrona z WUBP. Może sugestia „zrobienia Żydom Kielc‟ miała powstrzymać panoszenie się męskiej konkurencji na zabawie, tańce z polskimi dziewczynami? Za słowami poszły czyny. Padło na Mojżesza Wajsbrota, któremu Wrona kazał „skakać żabkę‟. Gdy ten go wyśmiał, mówiąc, że niemieckie czasy się skończyły, został pobity przez Wronę. Obużony był także milicjant Podniesieński: „Ja was wszystkich, pudle, dzisiaj powystrzelam ‒ odgrażał się Żydom. ‒ Niech wyrok dostanę, a gudłaja zabić muszę!‟.
   Kres bijatyce położyło wkroczenie Urzędu Bezpieczeństwa. Nie uspokoiło to jednak sierżanta Wrony. „Takich mośków i josków ja w 1944 roku jak psów na Hrubieszowskich Polach strzelałem! ‒ wołał. ‒ Wasze czerwone bramy już się skończyły i wy też się zaraz skończycie‟.
   Pięć lat wcześniej, jako członek oddziału partyzanckiego generała Fiodorowa im Wandy Wasilewskiej, sierżant Wrona przygotowywał wkroczenie Armii Czerwonej do Polski, za co został odznaczony sowieckim medale „Za pabiedu‟. Teraz, pracując w lubelskim UB, uważał, że broni polskiego interesu narodowego ‒ przed Żydami.

[Z książki Joanny Tokarskiej-Bakir Pod klątwą. Społeczny portret pogromu kieleckiego, s. 339-340.]

piątek, 3 lipca 2020

Titanic z ulicy Bronowickiej

[3.7.2020]

Tak blok ten nazywano z 20 lat temu... I w sumie nic dziwnego, bo współczesna deweloperka to generalnie katastrofa. Ale nie on jeden zyskał takie miano, jest przecież wcześniejszy Titanic, budynek z początku lat dziewięćdziesiątych w Piasecznie. Do którego mam zamiar wkrótce wrócić. Uprzedzając pytania, przymierzam się do czegoś nowego, ale będzie to artystyczna kooperacja. Najbliższe miesiące będą dla mnie odpowiedzią, czy warto nad tym pracować?

czwartek, 2 lipca 2020

O tym, co (nie)widzialne

Piszę w eseju opublikowanym w lipcowym numerze Miesięcznika Znak. Zapraszam do lektury!


Cały tekst jest dostępny w płatnej subskrypcji lub w wydaniu papierowym. Myślę, że po pewnym czasie (jak się uleży i za zgodą redakcji) udostępnię go tutaj w całości.

środa, 1 lipca 2020

„Wymazane z pamięci‟ - w najnowszym wydaniu MAGAZYNU PRESS Andrzej Zygmuntowicz pisze o projekcie „Niewinne oko nie istnieje‟

To już niespełna 12 lat od premierowej prezentacji w Atlasie Sztuki w Łodzi i wydania albumu, to 9 lat od drugiej edycji książki przy okazji wystawy we Francji, to prawie 40 pokazów w różnych miejscach Polski i Europy, a projekt ciągle żyje i jest omawiany... Zapraszam do lektury, dziękując jednocześnie PRESS-owi za możliwość udostępnienia tekstu na hiperrealizmie.