niedziela, 31 marca 2019

(dławiąc się raz po raz)

Henri Cole

PUSTUŁKA AMERYKAŃSKA

Przysiadłaś na schodach przeciwpożarowych
i jesz obiad: szarpiesz obdartą ze skóry mysz
jak czerwone struny harfy, dławiąc się raz po raz
sinym, żylastym mięsem i krwawiącym ogonkiem.
W idealnie dopasowanej czarno-białej kominiarce
wyglądasz jak wypchany ptak szklanej gablocie,
gdzieś między egzystencją zwierzęcia i człowieka.
Język miłości jest daleko. Widzisz mnie?
Jestem człowiekiem. Tylko ja posiadam
długie czyste ręce i znudzone usta. To mój dom,
szczeka w nim pies, który boi się pustki jak
ja, gdy dusza legnie do rzeczy, próbując
stworzyć coś, co nie byłoby ani osobiste, ani abstrakcyjne,
niczym księżyc widoczny pomiędzy sosnami.

[Z książki: Oko wie lepiej. Ashbery, Clover, Cole. Wiersze w tłumaczeniu Jacka Gutorowa, Wydawnictwo, Wrocław 2018, s. 100. Fajny jest ten Henri Cole, jeszcze do niego nie raz wrócimy.]

piątek, 29 marca 2019

(postać w spodniach odwraca się i uśmiecha - przyklejonym uśmiechem)

Charles Reznikoff


[Zbyt wczesny to ranek]


Zbyt wczesny to ranek
by w parku było wielu ludzi
ale ta dwójka przed mną
przystaje co jakiś czas
żeby się objąć i pocałować:
wysoki, mocno zbudowany mężczyzna,
wciąż jeszcze w zimowym palcie,
i drobna postać w spodniach.

Obejmują się
i ledwo przestaną się całować
zaraz znów zaczynają,
jakby nie mieli nigdy dość.
W istocie, nic bardziej stosownego
w tak piękny poranek –
pierwszy ciepły dzień wiosny.

Kiedy ich mijam
postać w spodniach odwraca się i uśmiecha –
przyklejonym uśmiechem
niepozbawionym podobieństwa do uśmiechu starożytnego Apolla –
a szare oczy lśnią szkliście –
i nie jest to wcale dziewczyna
ale młodzieniec
któremu przydałoby się ogolić.


[Wiersz w przekładzie Piotra Sommera z tomu: Charles Reznikoff, Co robisz na na naszej ulicy, WBPiCAK, Poznań 2019, s. 166. Wspaniały Charles Reznikoff! Wspaniała książka! Będzie jeszcze o niej tutaj nie jeden raz mowa. Pozwolę sobie jednak teraz na prywatę i zadedykuję ten wpis naszemu małemu firerkowi (pleonazm całkowicie zamierzony) oraz jego partyjnym towarzyszom, którzy przy okazji wyborów do Parlamentu Europejskiego zafundowali obywatelom mojego kraju kolejną kampanię nienawiści. Z pewnością nie ostatnią...]

czwartek, 28 marca 2019

(Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki)

Janina Katz

KINDERBAL W NETANYI

W kacie sali siedzi pobożna dziewczynka. Sukienka w białe kwiatki do połowy łydek, białe pończochy, czarne płaskie lakierki. Dźwiga ciężar dwunastu lat i niewidocznych piersi. Jej rówieśniczki, lolitki, tańczą w rytmie maszyn udających instrumenty muzyczne, w zmieniających się z szybkością błyskawicy kolorowych światłach. Kręcą bioderkami. Buzie bez wyrazu. Są cool. Wśród nich chłopczyk w białej, całkowicie rozpiętej koszuli.
     W innym kacie sali, z grubą filozoficzną książką w twardej zielonej okładce (Szestow: Anthology) na pudełku, siedzi stara dziewczynka, bezbożna od prawie pięćdziesięciu lat. W długiej sukni w kolorze bladego bakłażanu, opalona na pomarszczony brąz, z gołymi ramionami.
     Za chwilę odłoży książką i wyjdzie z drinkiem i papierosem przed hotel. Noc jest ciepła. Gwiaździsta. W dole szumi morze. Stara dziewczynka wyje cichutko do niewidocznego po tej stronie księżyca.
     Biała półciężarówka zatrzymuje się przed hotelem. Mała pobożna dziewczynka wychodzi zza obrotowych drzwi, i drobnym spokojnym kroczkiem podchodzi do auta. Rodzice, lub starsze rodzeństwo odwożą ją do domu.
     Stara dziewczynka zabiera swoje lalki i szmatki (Szestow: Anthology, ciężki klucz i papierosy) i odjeżdża szabasową windą do swojego pokoju.


[Z książki: Janina Katz, Pisane po polsku, Wydawnictwo Austeria, Kraków-Budapeszt 2008, s. 21-22]

środa, 27 marca 2019

(Zbyt wielu mężczyzn, kobiet i dzieci z oczami z tyłu głowy?)

Janina Katz


Jesteś moimi pięcioma zmysłami


Jesteś moimi pięcioma zmysłami.
Moja Jerozolimo.

Niekończąca się
przygoda miłosna.

Otwarta rana,
by nie psuć wrażenia,
omotana w złocistą pajęczą sieć.

Moje oczy tropią szansę 
wymknięcia się 
do Ciebie, Jerozolimo.

I trochę dalej na północ
do ciebie 
o oliwkowej skórze. 

Widzisz, 
gdy język się boi,
rozkwitają metafory.


Dlaczego Izrael


Spóźniona Żydówka,
próbuję zrozumieć,
co to wszystko zrodziło.

Tę czułość i troskę.
I strach.

Pustynny wiatr?
Zbyt wielka danina krwi?
Morze. Piasek?
Morze. Piasek?
Moje rozpalone ciało?
Zbyt wielu mężczyzn, 
kobiet i dzieci
z oczami z tyłu głowy?
Pycha osaczonych?

Moja ślepa miłość?


[Po powrocie z Eretz Israel. Może jeszcze dodałbym tu wiersze Izrael i Izaak, ale już je wcześniej wklejałem. Do Jerozolimy nie dotarłem tym razem (czego specjalnie mi nie żal), a także do Hajfy (tu wręcz przeciwnie, bardzo chciałem tam pojechać), ale program pobytu - którego celem było sfotografowanie wybranych budynków architektury bauhausowskiej - miałem maksymalnie napięty. Poznałem za to dość dobrze, tę właśnie część Tel Awiwu, nazywaną także - całkiem słusznie - białym miastem‟. Ledwo przyjechałem do domu (wczoraj o północy) i już zaczynam tęsknić za powrotem... Wiersze Janiny Katz przełożyła Bogusława Sochańska i pochodzą z wydanego w 2011 roku tomu Powrót do jabłek (s. 146 i 142).]

wtorek, 26 marca 2019

Reading Power Station

[Tel Aviv, 24.03.2019]

Elektrownię uruchomiono w 1938 roku. Z tego właśnie okresu pochodzi dwuskrzydłowy budynek z centralną trójkondygnacyjną wieżą, zaprojektowany przez Eda Rosenhaka. Stojący za nim potężny betonowy komin to sprawa późniejsza.

poniedziałek, 25 marca 2019

Rubinsky House

[Tel Aviv, Ha'Gilboa Street, 24.03.2019]

Kapitalny Rubinsky House, czyli budynek zaprojektowany przez Lucjana Korngolda dla Elizera Rubinskiego w 1935 roku, od strony północno-wschodniej jest maksymalnie zarośnięty. Udało mi się jednak znaleźć miejsce, gdzie co nieco widać (jak widać na załączonym obrazku). Mimo, że czternastka Sigmy waży ok. kilograma, świetnie się nią robi zdjęcia z ręki. Obiektyw jest nadzwyczaj ostry, po przysłonięciu do F/8 praktycznie nie winietuje i ma niewielką dystorsję (jak na tą ogniskową, jest ona śladowa). 

sobota, 23 marca 2019

Hamama House

[Tel Aviv, Allenby Street, 22.03.2019]

Widok od Grunzenberg Street. Budynek z 1932 roku, zaprojektowany przez Ze'va Berlina. Przed wojną mieściła się tutaj telawiwska filia Banku PKO. Warto zerknąć na zdjęcia archiwalne, bo obecny stan obiektu i jego malatura słabo się mogą kojarzyć z Bauhausem... 

piątek, 22 marca 2019

Kruskal House

[Tel Aviv, Idelson Street, 21.03.2019]

Nie mam pojęcia, kto z grona sławnych Idelsonów jest patronem tej ulicy, czy izraelska polityk Beba Idelson, izraelski architekt Benjamin Idelson czy może rosyjski astronom Naum Idelson (obstawiam architekta)? Budynek zaprojektował Richard Kaufmann, a w jego wnętrzu mieściła się kiedyś pracownia malarza Reuvena Rubina. Po strojach przechodniów widać, że zdjęcie zostało wykonane w czasie Święta Purim.

Przy okazji niniejszego posta swój debiut na hiperrealizmie zaliczyła Sigma Art 14mm f/1.8  DG HSM. Myślę, że udany.

wtorek, 19 marca 2019

Elbląg, ul. Grochowska (09/03/2019)


[Udało mi się wtedy w Elblągu trafić w lukę w ulewie, choć gdy rejestrowałem ten kadr i tak musiałem kilkakrotnie ścierać krople wody z filtra obiektywu... Nieźle też wiało. Lokalizacja i charakter widocznego powyżej muralu sprawiła, że musiałem odjeść od wypracowanej praktyki (nazwijmy to rutyną) rejestracji tego typu obiektów. Być może Irix objął by to malowidło z ulicy (w co jednak wątpię), ale ponieważ jest od ponad miesiąca w serwisie (a serwis tej firmy jest ewidentnie do d...), więc trzeba było zastosować inne rozwiązanie. Zresztą piętnastka ma już następcę, a ściślej rzecz ujmując - następczynię. O czym w następnych odcinkach naszej telenoweli.]

poniedziałek, 18 marca 2019

Elbląg, Nabrzeże Gdańskie (08/03/2019)


Bardzo dawno temu namierzyłem ten mural (według exifa ściągniętego z sieci pliku, stało się to 15 listopada 2015 o godz. 16:49), ale jakoś nie mogłem się wybrać na północ, żeby go sfotografować. Bardzo dawno temu byłem po raz pierwszy w Elblągu, jakoś późną wiosną 1984 roku, kiedy pojechałem na wojskową przysięgę Marcina Świetlickiego do pobliskiego Morąga. Jednak nie rozpoznałem go wówczas w kolumnie defilujących żołnierzy... W tamtym czasie centrum starego Elbląga, które znajduje się po prawej stronie kadru za kanałem, było puste. Pamiętam jeden ocalały z wojny dom w gdańskim stylu i bryłę trójnawowego kościoła katedralnego św. Mikołaja, w którym podczas odbudowy nie zrekonstruowano gotyckich sklepień, tylko wstawiono żelbetowe. Podobno cegła z rozbieranych po 1945 ruin Starego Miasta została użyta przy odbudowie Warszawy. Szkoda, że w tych wczesnych latach osiemdziesiątych właściwie nie robiłem zdjęć (naprawdę niewiele fotografowałem wtedy), bo nie pamiętam już za bardzo, jak Elbląg wyglądał poza tą nabrzeżną częścią...

sobota, 16 marca 2019

Nauka strzelania



[Hm... trochę czasu upłynęło od wydania tej książki oraz wpisania dedykacji. Przy okazji wprowadzam dwa nowe hasztagi:
#wiersze o Polsce
#książki z dedykacją]

piątek, 15 marca 2019

Pieśń o żołnierzach z Westerplatte

[Sopot, ul. Grunwaldzka, 10.03.2019]

Wszyscy chyba pamiętają ten utwór oportunisty Gałczyńskiego (Konstantego Ildefonsa), który przed 1939 rokiem pisywał antysemickie wiersze do oenerowskiego tygodnika Prosto z Mostu, a po 1945 równie entuzjastycznie wychwalał komunizm… „W Gdańsku staliśmy tak jak mur, gwiżdżąc na szwabską armatę, teraz wznosimy się wśród chmur, żołnierze z Westerplatte.”. Westerplatte to polsku zachodnia wyspa (dosłownie zachodnia płyta). Żołnierze z Zachodniej wyspy? Nie, to nie działa, to tak jakby kazać walczyć rycerzom Władysława Jagiełły i Witolda Kiejstutowicza pod Łodwigowem lub Stębarkiem. Z czysto militarnego punktu widzenia obrona słabo ufortyfikowanej Wojskowe Składnicy Tranzytowej na Westerplatte nie miała żadnego sensu, obie strony konfliktu rozgrywały to jednak propagandowo. Niemcy chcieli się szybko pozbyć polskiej placówki z terenu „od zawsze niemieckiego Gdańska”, a Polacy nagłaśniali dotkliwy brak sukcesów w tej kwestii, co miało miejsce w sytuacji militarnej klapy naszej armii i kompromitacji kadry dowódczej. 1 września 1939 o godzinie 4:45 wojska III Rzeszy w ramach Fall Weiss rozpoczęły agresję na II RP nie tylko w Gdańsku na Westerplatte, ale na całej linii frontu… Błyskający wystrzałami z dziobowej wieży i sfilmowany przez operatorów Deutsche Wochenschau pancernik Schleswig-Holstein stał się ikoną rozpoczęcia II wojny  światowej (skądinąd ciekawym byłoby zbadanie, jak dalece peerelowska propaganda korzystała z materiałów nakręconych na użytek niemieckich kronik filmowych, prezentujących przecież punkt widzenia agresora). Być może właśnie z tej przyczyny na nielegalnym (sic!) muralu, jaki zasponsorowała państwowa spółka Energa, który poświęcony jest „Obrońcom Westerplatte”, zamiast wizerunków tychże, widzimy okręt szkolny Kriegsmarine w bojowej akcji z 1 września 1939, co w kontekście wspomnianej dedykacji można jednak uznać za rodzaj niepokojącej pomyłki freudowskiej…

czwartek, 14 marca 2019

ARCHITEKTURA PRZETRWANIA

Przetrwałem wczorajszy wieczór w MEK (kurczę, bardzo dużo ludzi przyszło), a to m.in. dzięki fajnemu prowadzeniu rozmowy przez Tomasza Szerszenia. Co sprawiło, że ciągle rozmawialiśmy o rzeczach ważnych. A przy okazji spotkania, zdobyłem od prowadzącego autograf do jego świetnej książki Architektura przetrwania, która kupiłem rok temu w księgarni Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jak widać, dedykacja nieco symboliczna...


Właściwie powinienem był już wcześniej (od razu po zakupieniu albumu!) o tym projekcie napisać. Świetna robota i pomysł. Rzadko się zdarza (przynajmniej w Polsce), że ktoś zajmujący się pracą naukową i mający na tym polu niebanalne osiągnięcia, jest w stanie progresywnie posłużyć się medium fotografii, a z zarejestrowanych obrazów stworzyć ważną i wciągającą narrację wizualną. Zdecydowanie polecam zapoznanie się z cyklem Architektura przetrwania Tomasza Szerszenia!

środa, 13 marca 2019

Hit!

Absolutny tego, niszowego przecież, bloga. 3012 odsłon od 3 grudnia 2016. I fajnie, że to wiersz jest tak popularny, choć w tej frekwencji odsłon niewątpliwe ma swój udział lista lektur szkolnych. Dobrze jednak, że akurat ten tekst Stanisława Barańczaka się tam znalazł, bo pasuje jak ulał do partyjnej retoryki  katonacjonalistów z PiS... Co może bystrzejsi uczniowie liceów wychwycą?

niedziela, 10 marca 2019

WIDZENIE WIDZENIA

Serdecznie zapraszam w środę 13 marca o 18:00 do Muzeum Etnograficznego w Krakowie - Dom Esterki przy ul. Krakowskiej 46. Będziemy rozmawiać o fotografii i o problemach jakie sprawia używanie tego medium w projektach badawczych.

czwartek, 7 marca 2019

Prezentacja projektu "Niewinne oko nie istnieje" w Centrum im. Ludwika Zamenhofa

Już jutro, jednak wernisaż (z udziałem autora) rozpocznie się o 19:00, a nie o 18:00 jak podano na plakacie. SERDECZNIE ZAPRASZAM! 
Który to już pokaz tej serii? Wydaje mi się, że liczba 30 została przekroczona już dawno temu...

środa, 6 marca 2019

Pokolenie JP 100%

W nawiązaniu do hasła widocznego na czerwonym polu flagi.
Na białym polu znajduje się także wyobrażenie męskiego organu rozrodczego,  powtórzony akronim JP oraz informacja, że Hania ...ska (nazwisko zamazane) lubi w dupę.

[Pruszcz Gdański, ul. Wojska Polskiego, 06.03.2019]

wtorek, 5 marca 2019

213 kilometrów pod brukiem Paryża


Zasadniczo Tomek Sikora nie jest bohaterem mojej bajki, jednak w jego obfitej i różnorodnej twórczości znalazłem coś, co kompletnie odróżnia się od tych wszystkich spreparowanych zdjęć reklamowych, czy też „dowcipnych” w zamierzeniu historyjek, w których autor pozuje z przyczepionym świńskim ryjkiem na twarzy. Wydana w 2012 roku książeczka 213 kilomètres sous les pavés de Paris to dzieło unikalne i wybitne. W albumie o kształcie małej cegiełki znalazły się zdjęcia, wykonane na 382 stacjach (czyli wszystkich) paryskiego metra, które liczy 16 linii, zaś na każdy przystanek przypadają dwie fotografie (z wyjątkiem strony rozpoczynającej), a więc jest ich w książce… 748! Uff. No i ogląda się to świetnie, zarejestrowane przez Sikorę motywy, to wprawdzie sytuacje raczej banalne, można by powiedzieć, że przewidywalne czy też znane dla każdego, kto podróżował podziemną koleją, jednak zebrane do kupy i ułożone liniami, w topograficznym przebiegu każdej z nich, składają się na wiarygodną (a zarazem też dość przybijającą) wielkomiejską narrację. W przeciwieństwie do fotoreporterów, którzy fotografując w metrze szukają zazwyczaj sytuacji, gestów czy znaków wyłamujących się z banału powszedniości, Tomek Sikora fotografował systematycznie właśnie ów banał, konsekwentnie aż do bólu. Na omawiany album trafiłem w krakowskiej księgarni Lokator (można tam znaleźć ciągle prawdziwe książki), a gdy spojrzałem na stopkę tego wydawnictwa i dostrzegłem datę 2012, zdumiałem się, że nie był on specjalnie omawiany czy recenzowany… W jakiś sposób to sytuacja typowa dla odbioru fotografii w Polsce, co nie znaczy wcale, że brak takiego omówienia w przypadku 213 kilomètres sous les pavés de Paris nie jest zwykłym skandalem.

niedziela, 3 marca 2019

BEZUSTY


Ron Padgett czyta wiersz The Missing Lips na Festiwalu Miłosza w Krakowie w 2018 r. Polski przekład autorstwa Andrzeja Szuby przeczytał Kacper Bartczak, który spotkanie to poprowadził. Poniżej oryginał:

sobota, 2 marca 2019

(Z pokoju wydobywają się ciche, jednostajne dźwięki.)

Grzegorz Wróblewski


Dom

Każdego przedpołudnia zbierają się przed nim
mężczyźni w czarnych płaszczach.
Stoją w milczeniu na schodach i palą długie papierosy.

Potem dzwonią do drzwi.
Czekają kilka minut i rozchodzą się.
Pojawiają się ponownie następnego dnia.

Ubrani na czarno, stoją w milczeniu na schodach,
zaciągają się, dzwonią.
Wszystko odbywa się zawsze w tym samym tempie.

Nikt im nigdy nie otwiera drzwi.


[August Sander, Bürgerkind, um 1925]


Jedna z pań

Jedna z pań uważnie spogląda na zachodzące
w oddali słońce. Tuż przed zapadnięciem zmroku
podchodzi do ubranego odświętnie dziecka i
delikatnie rozczesuje mu długie, wypłowiałe
włosy.

Potem niszczy narysowane wcześniej na ziemi
znaki. Sprawdza czy nie zapomniała ukryć
pojemników z wodą. Przytula do siebie
dziecko i powoli odchodzą w kierunku
otwartej na oścież bramy.

Ich miejsce zajmują małomówni mężczyźni z lasu.
Rozpalają ogień i częstują się tytoniem. Patrząc w
rozgwieżdżone niebo, nacinają leszczynowe
laski. Wokół nich siedzą oswojone
czarne ptaki.


[August Sander, Baurekind, um 1919]


Korytarz

Na podłodze, pod ścianą, stoją szklane
naczynia.
Jedno z nich wypełniają białe muszelki,
pozostałe są zakurzone i puste.

Dziewczynka sennie poprawia wstążki.
Gdy jest już gotowa,
wyjmuje z naczynia muszelkę i
powoli wkłada ją sobie do ust.

Wchodzi do środka.

Z pokoju wydobywają się ciche, jednostajne
dźwięki.
Przypominają szum wiatru albo owadzi
szelest.


[Taki mały eksperyment, myślałem najpierw o klimatach skandynawskich (Hammershøi & Dreyer), co może jednak byłoby zbyt oczywiste, choć zapewne uzasadnione w przypadku tych mocno wizualnych/wizyjnych tekstów. Przywołane zdjęcia Augusta Sandera, autora - wydawać by się mogło - pewnie stąpającego po ziemi, to tylko rodzaj wstępnej propozycji/zachęty do rozmowy. Wróblewski jest nieźle opatrzony w plastycznych wizualiach (często daje to znać o sobie w jego wierszach) i co ważne, jest to wiedza nabyta przed narodzinami doktora Googla oraz docent Wikipedii. Co znowuż w obecnych realiach kulturalnej komunikacji może być pewnym problemem dla młodszych czytelników/odbiorców... Fotografie Augusta Sandera skserowałem z albumu: August Sander, People of the 20th Century, Schrimmer/Mosel, Cologne 2013 (s. 97 i 290). Przepisane wiersze pochodzą z tomów: Grzegorz Wróblewski, Pomieszczenia i ogrody, Duński Instytut Kultury, Warszawa 2005 (Dom - s. 63, Jedna z pań - s. 67); Grzegorz Wróblewski, Noc w obozie Corteza, WBiCAK, Poznań 2007 (Korytarz - s. 20.).]

piątek, 1 marca 2019

Ze Szczecinka (2)

[Szczecinek, ul. Kołobrzeska, 23.03.2018]

Z całym szacunkiem, ale sytuacja w jakiej znalazł się orzeł na powyższym obrazku, w psychologii nazywa się chyba pomyłką freudowską?